Krótko bo krótko, ale siłka była. Dzień był długi i skomplikowany logistycznie, więc jestem zadowolona,że z niczym nie popłynęłam i ogólnie wyszło w porządku.
Miska i kroczki póki co zgodnie z założeniami.
Miałam do wyboru pójść fikać i zrobić próbę do KNL - zadanie z plankami, lub zrobić delikatnie górę i popróbować planki. Ponieważ ostatnio odczuwałam dyskomfort w lewym barku to zdecydowałam się jednak na lekki trening góry. Tak aby ten bark trochę świeżą krwią oblać:) Obiecałam sobie, ze jak coś będzie bolało to przerywam. Ale ładnie poszło.
Wyciskanie na skos+ na maszynie - szłam powoli drabinką na 12-10-8-5 utrzymałam swój "rekord" 35kgx5p (zrobiłam dla upewnienia się 2 serie)
Przenoszenie hantla leżąc - też bez niespodzianek, 14kg x 10-12px3s
Facepull - tak rehabilitacyjnie
Wznosy talerza przodem na barki - 5kg talerz
W międzyczasie denerwowałam się i podglądałam Ojkę na kamerce - ale niepotrzebnie, bo panna spała na balkonie jak zabita.
Próba planków do Viki zakończyła się wybuchem złości - bo ile razy można próbować i mylić sekwencję ruchów? Też poczułam, ze planki w podporze a łapy i barki wymęczone treningiem. Nagrałam jakieś marne 3 sekwencje, ale muszę do tego podejść na świeżo. Może dzisiaj się uda.
Zmieniony przez - Paatik w dniu 2023-05-18 10:41:01