Krótki update.
Chora jestem, tydzień zawodowo straszny - ale juz przynajmniej wraca do normy. Remont łazienki w mieszkaniu chłopców. W piątek firmowa impreza z bowlingiem w roli głównej - tak bowlingowałam, ze nadgarstek w nocy z piątku na sobotę spać nie dał. Dzisiaj już lepiej.
W niedzielę siłka - do Ojki przyjechała Babcia i pilnowała dziewczynki. My na siłce, wyposzczeni, nie wiedzieliśmy co chcemy/możemy robić. Pół siłki przekichałam i wycierałam nosa, drugie pół dziwiłam się czemu jestem taka słaba - w końcu miałam najdłuższą przerwę od siłki ever - 2 tygodnie! Fakt, ze masaż okolic łopatek już nie jest taki bolesny jak w grudniu był - czyli coś tam się zagoiło.
Szybkie FBW - takie na rozruch. Pojedyncze podciągania,
wyciskanie hantli leżąc (12kgx12px3s), HT 80kgx14px3s, wiosło z podparciem na klatkę (3x12px dziura w pamięci), uginanie 4ek (3x12px32kg), odwrotna ławka rzymska 2x25p, allaszki stojąc 3x20px51kg. Tak podobierane ciężary, żeby 12p zrobić - zapasu tam prawie nie było....
I tyle z newsów. Po raz kolejny obietnica, ze w tym tygodniu już będę trenować choćby się waliło i paliło.... I trzeba przestać leczyć zmęczenie słodyczami, bo gruba się robię:(
A młoda słodziak...