Nie dać się czasowi

cudna ona jest <3

Marudzenie
Muszę Wam pomarudzić bo sama nie wiem czego chcę i jakoś nie umiem wrócić do "normalności". Kryzys pourlopowy mnie dopadł.
W piątek wróciłam - w sobotę i niedzielę siłka była. W sobotę nawet jakies bieganie. W pon. szkolenie psa - więc doopa blada z czasem, wczoraj siłka byla - dzisiaj znowu szkolenie psiula. No i od czwartku jakoś te popołudnia będą znowu bardziej dostępne.
Ani razu stania na rękach, ani razu jakiegoś innego jogowania, o bieganiu nie wspominając. Żadnych powrotów do L-sita. Ani razu nie pojechałam rano na siłkę... Miałam po urlopie zacząć na serio z planem....
Taki szkielet planu miałam napisany - generalnie chodziło o pilnowanie progresji w podst. ćwiczeniach - a pozostałe mogłam sobie dobierać. I wczoraj tak chciałam WL zrobić, ale niestety po raz kolejny coś tam w lewym barku i łokciu poczułam juz przy 35kg. Więc wqrw poszedł wielki. Muszę na jakiś czas to WL odłożyć, przy wyciskaniu hantlami nie ma problemu.
I nie umiem sobie tego wszystkiego jakoś zorganizować i źli mnie strasznie. Najbardziej mnie złości to, ze na urlopie dość fajnie dawało się wszystko zrobić i fajnie się czułam. A teraz klops i zaraz @ więc we łbie bajzel straszny....
I chyba leń rozpiskowy musi się skończyć - bo jednak te rozpiski mobilizują.

A może spróbuj twardą piłką rozpracować całe przedramię i triceps w tym bolącym ramieniu. Na pewno nie zaszkodzi a może pomóc. Ja sam ostatnio mam bardzo duży problem z lewym łokciem i gdyby nie takie rolowanie to czasem chyba bym nie dał rady zrobić treningu.

@ na pewno na ten stan niezadowolenia też dokłada. Wyrozumiałości do siebie trzeba więcej albo spiąć dupkę, no innego wyjścia nie ma :D

To samo chciałam napisać co Paula Albo podejście na luzie, na zasadzie robię co chcę i co lubię a jak mam lenia to nie robię nic albo konkretny cel i konkretny plan, najlepiej skupić się na jeden rzeczy, nie łapać kilka srok za ogon bo będzie frustracja że nic nie wychodzi.
Najpierw się zastanów na czym najbardziej Ci zależy, zapisując cele od tych najważniejszych do mniej ważnych. A później się zastanów nad którym celem chcesz i możesz popracować

To ja tylko dopiszę, że jak przeważy opcja "coś bym porobiła, ale nie wiem co" to polecam zabawy w stylu: 30 dni z... i tu np. dietą paleo, kalisteniką, rowerem, pływaniem, wege, rolkami, michą oldskulowego kulturysty (ryż, brokuł i kuciak), crossfitem, keto, podstawami treningu strongmen, zaprawą wojskową, kettlami, biegami OCR, dźwiganiem olimpijskim...

Możliwości jest masa, zabawa gwarantuje płodozmian i brak nudy, daje fun i nowe ciekawe doświadczenia. A przy okazji możesz znaleźć aktywność na kolejne lata.

Będzie dobrze.

Kopa w doopsko potrzebuję, tylko sama nie mogę dosięgnąć:)
Koszykarz co mnie zawsze motywował se poleciał z panną na wakacje i przez to mam więcej obowiązków z Rudą dziołchą.

Ghorta - dziękuję, ale nie pomagasz:)
Zamiast na właściwe tory ciężkiej i systematyczniej pracy mnie skierować - oferujesz wypasioną wersję tego co generalnie czynię tutaj od wielu lat - czyli robię co mnie się żywnie podoba:)
A potem marudzę, ze efektów poza niezaprzeczalnym zadowoleniem z tego ze coś robię BRAK.
Ani sylwetka, ani 5km, ani stanie na rękach się nie zrobi w 30 dni...

Crossfit się zrobi, tylko musisz ze mną trenować

Paatik

Ghorta - dziękuję, ale nie pomagasz:)
Zamiast na właściwe tory ciężkiej i systematyczniej pracy mnie skierować - oferujesz wypasioną wersję tego co generalnie czynię tutaj od wielu lat - czyli robię co mnie się żywnie podoba:)
A potem marudzę, ze efektów poza niezaprzeczalnym zadowoleniem z tego ze coś robię BRAK.
Ani sylwetka, ani 5km, ani stanie na rękach się nie zrobi w 30 dni...

Paatik niestety często różne cele wzajemnie się wykluczają, nie da się wszystkiego na raz. Więc albo dużo i po trochu albo jedno ale porządnie. Dlatego napisałam zastanów się co chcesz najbardziej
Zadowolenie z tego co robimy też może być celem