Nadludzkim wysiłkiem dobrnęłam na siłkę. Miałam lenia giganta i naprawdę nie mogłam się zwlec... W planie wypadał trapek, ale z tą ręką wymaltretowaną przez fizjo nie widziałam tego w ogóle. Fizjo był rano i właśnie wieczorkiem zaczęły się efekty bólowe od ucisku - zresztą męczą mnie nawet dzisiaj. Nie mogłam dezodorantem kulkowym pachy dotknąć bez bólu - rozluźnianie piersiowych od strony pachy nie było przyjemne ani podczas, ani potem... No więc miałam pretekst, żeby nie iść. Ale jak sobie policzyłam, ze dzisiaj też nie dam rady bo muszę trening Młodego ogarnąć, a potem faceta od dywanów pilnować - to się zebrałam i poszłam. Cena wyjścia z domu to obiecanie głowie, że zrobię sobie plac zabaw zamiast regularnego trenia. Na szczęście w trakcie już wróciła motywacja i wprawdzie bez zapisywania i z pomieszaniem dwóch treningów, ale wjechało solidne FBW na prawilnych ciężarach.
HT na maszynie, atlas, suwnica, wiosłowanie na maszynie z podparciem na piersiowy, zbieranie grzybków - nie szło- więc zrobiłam martwy na prostych.
To są ćwiczenia, które normalnie mam w 2 planach, pamiętałam obciążenia - więc nie obijałam się i te 3x12p weszło plus rozgrzewkowe.
Do zbierania grzybków wzięłam czajnik i za szybko opadał mi i opierał się na podłodze. Muszę sobie to dopracować - próbowałam stawać na stepie, ale jakoś ogólnie nie szło. Za to martwy na prostych bardzo fajnie.
Dzisiaj znalazłam spodnie, których szukałam od zeszłego roku. Typ "rurki" bez dodatku elastanu. Kupiłam je jak zaczęłam swoją przygodę z sfd - akurat tak wyszło. Wtedy nie mogłam się w nie wcisnąć w talii - z paska fałdy brzuszka się wylewały, ale nogawki były luźne. Na dzisiaj ledwo wbiłam się w udach, talia spoczko, nic się nie wylewa. Niestety w spodniach do pracy przyjść nie mogłam bo nie dałabym rady wysiedzieć przy biurku:)
Zmieniony przez - Paatik w dniu 2023-07-27 07:42:13