Tak czy inaczej jestem bardzo skonsternowana po filmiku ajazego. Mam mętlik we łbie:
1. Myślałam, ze box squat jest progresją do normalnego przysiadu.
2. Dla mnie "normalny" przysiad to taki high bar z wyprostowanym tułowiem.
3. Wszędzie wszyscy pisza/mówią, ze przysiad nie jest ćwiczeniem na tylną taśmę - tylko głownie na 4ki.
Więc wiedząc to co powyżej - próbowałam wczoraj tak ćwiczyć, zeby czuć czwórki i rozpychać ziemię nogami. Czuć czwórki znaczy stabilnie na nich stać, kolana ciągnąć na zewnątrz i wstając wypychać sztangę do góry plecami. I czułam te czwórki i wywnioskowałam, ze mam je strasznie słabe. I nie wstawałam z tyłka i bioder - tylko chyba z tego rozpędu, który ja nazywam bujnięciem w przód...
Z filmiku wygląda na to, ze:
1. box squat jest innym typem ćwiczenia niz "normalny" przysiad.
2. pochylenie do przodu z którym walczę jest tam pozycją pożądaną
3. zawsze myślałam, ze siąść w przysiadzie znaczy "siąść jak na kiblu", a tutaj się mówi o dalekim siadaniu w tył.
4. nogi są jak w sumo - ja próbowałam stawać tak, aby czwórkom było stabilnie - więc węziej
5. to rozsiadanie się na boxie to właśnie ten typ box squat o którym oni powiedzieli, ze jest typu westside barbell. To było to co Wycwiel naszywa puszczaniem napięcia mięśni w moim wydaniu... Ale mi to nie szło, więc starałam się nie tylko usiąść, bez odchylania do tyłu, bez prostowania pleców. Pewnie nie było to muśnięcie, ale w dalszym kroku miałam w planach podstawić sobie pod doopsko wielkiego kettla i własnie go "muskać":) (Fanss dobrze, ze chory jesteś to nie czytasz):)
Podsumowując - jak mi nikt znowu nie namiesza w głowie, to spróbuję robić tak ja Ci Panowie dwaj na filmiku:)
I nie będę tego traktowała jako przysiadu.