Nie dać się czasowi

Ja bym aż tak nie kombinowała
Po pierwsze Paatik powinna się zastanowić, na czym jej zależy.
Jesli na poprawie pośladków, to trzeba się skupić na tym celu, a nie łapać kilka srok za ogon
Najpierw trochę poczytać:
https://www.sfd.pl/Klinika_Estetyki_Pośladków_dr_Obliques_i_dr_Martuccy_:_-t941332.html
https://www.sfd.pl/Shake_your_ass_with_TREC_Nutrition!_Akcja_PUPA_2013_:_D,_wyniki:_str.11-t933860.html
Ułożyć odpowiedni plan lub skorzystać z gotowego z tych tematów i konsekwentnie się go trzymać przynajmniej 8, a najlepiej 12 tygodni. Do tego dieta z dodatnim bilansem kalorycznym. Na początku zrobić zdjęcia tyłem i bokiem plus pomiar obwodów, to samo po tych 8-12 tygodniach. W wtedy będzie można albo podziwiac efekty, albo zastanawiac się czemu nie chce rosnąć

Viki - dzięki, znam - czytałam nie raz.
Systematyczność i wytrwałość w dążeniu do celu to przecież moje drugie imię:)
Ale tak na serio - to akurat stricte doopne ćwiczenia wykonuje systematycznie od początku DT i z duża dawka zawziętosci. Nie to co reszte.

Popieram Viki.
Najpierw zdjęcia, potem dieta i trening i znów zdjęcia. Z naciskiem na "najpierw" i "znów", moja Ty imienniczko

08.01.2019 DT CF
Żeby nie było, ze na zajęcia nie poszłam.... Byłam. I pierwszy raz stałam w kolejce na zewnątrz aby wejść do klubu... Było 2 x więcej ludzi niż normalnie. Dramat.
A zajęcia akurat na czasie bo swing oburącz, jednorącz i zarzut. Na koniec workout -chyba dla wykończenia części ludu, coby więcej nie przyszli - swing/jump squat/burpee - 6 minut non stop:)
Hasło dnia było "Dorotka - dawaj bardziej pod jaja tego kettla!"- a generalnie chodziło o to żeby czajnik wysoko między udami leciał, a nie pomiędzy kolanami się majtał... Nie było warunków na prywatę z trenerem po zajęciach, ale podczas ręce mi poprawiał, żebym bardziej na miękkich łokciach robiła.

@Szajba, Viki - zdjęcia będą bo sama zaczynam być ciekawa, mam tylko bardzo mało zdjęć - jedno? - sprzed akcji "odkrywam sfd".
No i moze należę do mniejszości - ale nigdy wcześniej zdjęcia tyłka sobie nie robiłam...
Z pomiarami to tak sobie bo też nigdy nie mierzyłam w najwyższym punkcie tyłka, tylko przez kolce biodrowe - a to u mnie inne miejsca. No nic, wracam do roboty i o żadnej d.. nie zamierzam przez jakiś czas myśleć:)

Paatik to nawet nie chodzi o zdjęcia samego tyłka, po prostu sylwetka z tyłu i od boku. Szczególnie na zdjęciach z boku dobrze widać progres lub jego brak.
Pomiar najlepiej mniej więcej przez środek pośladków zrobić, w najbardziej odstajacym miejscu.
No i chodziło mi o konkretny trening, gdzie priorytetem są pośladki, połączony z dietą. Być może trzeba pozmieniać ćwiczenia, które do tej pory robiłaś, żeby był nowy bodziec. Może trzeba też zmniejszyć ilość ćwiczeń na inne partie i skupić się tylko na pośladkach. Ja robiąc priorytet na plecy, miałam ta partie 3x w tygodniu, a jeden trening to była reszta - klata, barki i nogi jedynie zachowawczo. W pewnym momencie praca nad poprawą sylwetki staje się niestety trudna i żmudna.

Paatik

08.01.2019 DT CF
Żeby nie było, ze na zajęcia nie poszłam.... Byłam. I pierwszy raz stałam w kolejce na zewnątrz aby wejść do klubu... Było 2 x więcej ludzi niż normalnie. Dramat.
A zajęcia akurat na czasie bo swing oburącz, jednorącz i zarzut. Na koniec workout -chyba dla wykończenia części ludu, coby więcej nie przyszli - swing/jump squat/burpee - 6 minut non stop:)
Hasło dnia było "Dorotka - dawaj bardziej pod jaja tego kettla!"- a generalnie chodziło o to żeby czajnik wysoko między udami leciał, a nie pomiędzy kolanami się majtał... Nie było warunków na prywatę z trenerem po zajęciach, ale podczas ręce mi poprawiał, żebym bardziej na miękkich łokciach robiła.

Czym dokonujesz pomiarów, sorry, że pytam, ale szukam, czegoś dla siebie, smartwatcha, opaski, zegarka sportowego, stąd pytanie?

Olo - poprzednim razem już Ci pisałam, ze u mnie najlepiej sie sprawdza opaskaHR polar i apka na telefonie - Endomondo:)

09.01.2019 DT
W teorii miałam pojechać na siłkę blisko domu, ale życie (a raczej mój AS i jego klasówka z matmy) miało dla mnie inne plany. Po 2 godz namawiania do nauki trygonometrii, widząc bezsens mych działań wychowawczych, zwinęłam się na osiedlową siłkę w ostatnim momencie ratując życie dziecku i wolność sobie.
W ramach rozładowania emocji szukałam zajęcia pożytecznego, ale odmóżdżającego - i przypomniało mi się wyzwanie Szajby i Wyćwiela. Wlazłam na ławkę około 300 razy z hantlami 4kg. Jakby w radio leciało cos bardziej pociągającego niż program o sondach kosmicznych to bym jeszcze powłaziła. No i but mi się rozwiązał. Jakby co to pierwsze koty za płoty i wyszły z tego niezłe aeroby:) Mogę włazić:)
Potem już na spokoju trening góry, z ograniczeniami sprzętowymi osiedlowej siłki. Ale przynajmniej łokci nie czułam - coś tam w wiośle zaczęły o sobie przypominać, ale znośnie. Zrobiony jedynymi hantlami jakie były, są jeszcze 10kg, ale póki co nie mój poziom siłowy.
No i ktoś mi jedynego kettla zasunął!!! Kupię sobie własną 15.

Napisz, jak już wstaniesz o odczuciach po tym wstępowaniu No i tego filma dawaj