Nie dać się czasowi

Chyba się przeziębiłam i zalegne dzisiaj obok tego lenia…

Ja bym tam chętnie zajęła miejsce tej poduszki, do której się przykleiła <3

No tez sie trochę poprzytulałam do Rudej i poszłysmy do lasu. Po powrocie trochę lepiej mi się zrobiło i poszłam na siłkę. Powinnam robić dół dynamic. Ale jutro o 7.30 mamy z Rudą i 2 innymi parami człowiek-pies biegać 7km... Nie chciałam ryzykować, ze bedą mnie czwórki czy tyłek bolał...A więc było dużo szpagatu, rolowania i rozciagania, trochę stania. I podciągania podchwytem z gumą i ostatnich kilka powtórzeń z powolnym opuszczaniem.
Trzymajcie kciuki za jutro, bo możemy obydwie nawalić.. A tamte pary są doświadczone w tej zabawie...

Ruda nie nawaliła.
Ja niestety byłam blondynka w pełnej krasie - jak włączyłam nawigację to pognalam do lasu za reszta stada, żeby się nie zgubić i nie wpadłam na to ze aktywności jako takiej nie włączyłam.
Koleżanka ma podesłać gpx z dokładna trasa. Było 7,5 km lasku. Jakieś 50 minut rozrywki:)
Serducho max 175 zaliczyło i tyle wiem
Pozdrowienia od Indianki:) czerwień trzyma.


Zmieniony przez - Paatik w dniu 2021-10-02 08:50:35

Paatik ja podobnie zrobiłam, uruchomiłam plik gpx ale bez aktywności tyle, że jak zobaczyłam że nie mam żadnych danych (dystans, czas itp.) to wyłączyłam nawigację i normalnie włączyłam bieg. Dopiero po biegu kolega mnie oświecił, że trzeba jeszcze raz start włączyć i wtedy jest i aktywność i nawigacja

No właśnie.... Ale ja byłam taka przejęta bo psy wyskoczyły z bagażników, wszystko się szybko potoczyło. Oni od razu pobiegli do lasku, ja za nimi próbując tą nawigację uruchomić, miałam tą część opanowaną -piknęło mi, ze na kursie jestem - to głupia założyłam ze gra. No i wolałam się ich trzymać, a nie zostawać na parkingu i majstrować w zegarku jak oni już w lasku którego nie znałam. Lasek fantastyczny!
Trochę miałam obawy, ze jak oni pognają to my się zgubimy... Ale było fajnie, bo robili takie krótkie przerwy dla psiaków na popicie z kałuży. Królowa najpierw nie chciała, i dzięki B., dopiero pod koniec łyknęła i wyszła z błotnymi skarpetkami. Ale Border to wskakiwał do kałuży, chłodził podwozie, pił na leżąco i od razu gnał do przodu.
Jak będą mnie chcieli zabrać kolejne razy to na pewno się zgodzę:)








Zmieniony przez - Paatik w dniu 2021-10-02 10:29:06

Patik, pies też się musi nauczyć,obserwować stado i dostosować
Fajnie że ma kontakt z innymi psami, bo zarówno Ruda się uczy od innych psów, a Ty właściwie też musisz kilka rzeczy poznać związanych z bieganiem psa.
Ja biegając z psem nigdy nie próbowałem trzymać tempa lub mierzyć czas bo to raczej było nieosiągalne właśnie przez kąpiel błotną lub picie.
Raczej forma biegu regeneracyjnego lub po prostu zamiast spaceru.
Masz jakieś foto?

Niestety jakoś za bardzo przejęta byłam na foty….
Następnym razem koniecznie zrobię - tez żałuje. Borderek szczuplak, owczarek australijski jak berneński taki okaz - oba chłopaki ale bez jajek. I na to Ruda:)
Tomasz - ja właśnie nie wiedziałam jak bardzo na serio oni do tego biegania podejdą… koleżanka triathlonistka - wiec bałam sie ze maja jakieś założenia treningowe. Stad moje ogólne zagubienie…

Nie przejmuj się pierwsze "koty" (psy?) za płoty.
To jest dobra okazja właśnie do zabawy w stylu fartlek
Ja myślę że ludzie takiego bieganie raczej nie traktują jako realizacji jakiegoś danego akcentu.

No proszę, bieganie jest, koleżanka tri też, to tylko patrzeć jak zaraz Paatik na rower wsiądzie i pojedzie na basen