Czyli nie ma co nasionek liczyć i bardzo dobrze:)
Wczorajsza siłka na pół gwizdka - sama nie wiedziałam co mis ie chce - generalnie w mojej piwnicy nie chce mi się NIC.
Były plecy na maszynie, wykroki z talerzem 10kg nad głową, przenoszenie 12kgKB za głowę leżąc, swingi amer i zwykłe i brzuch zrobiłam. Próby do stania na rękach - automatycznie juz robię spięcie tyłka i podwinięcie miednicy - na pewno to pomaga ustawić się w pionie, bez wygięcia do banana - łapię równowagę na krótkie chwile, ale ciągle jeszcze umiejętność delikatnego balansu leży. Coś tam Lsit popróbowałam i stanie na przedramionach. Jakoś generalnie wszystko bez energii.
Wrzucam Wam kalendarz i ostatnie rezultaty wagowe. Wędrówki, brak Netflixa i kolacji bardzo korzystnie się odbił na tendencji obniżki wagi, ale do bikini daleka droga.
No i rozkmina - teraz jak są siłki - jak to zgrać z wędrówkami z Kundlicą?? Jak przed siłką to nie dość ze zmęczona to jeszzce w pik ludzi trafię, jak po to w lasach już ciemnawo będzie i dziki można spotkać..