Viki, ludzie chorują na grypę, na różne inne choroby i są z tego powodu hospitalizowani. System opieki zdrowotnej jest zaadoptowany do określonej liczby chorujących, jeżeli ona drastycznie, w szybkim tempie wzrasta(przez np. nowy patogen który wcześniej nie był obecny )- dochodzi do jej niewydolności. Przykład mieliśmy w Lombardii. W pewnym momencie ludzi 80 plus przestano hospitalizować i mogli sobie umierać w domu.
Jeżeli rozwale się na rowerze i nie będzie miejsca na mnie na OIOMie bo 90 procent łóżek będzie zajęte przez koronowiczów- to mimo że wirusa nie miałem - pośrednio może tez mnie zabić.
Wirus jest niebezpieczny , a zestawienie go z innymi chorobami mija się z celem. Chyba że masz pomysł na drastyczne ograniczenie liczb hospitalizacji z innych powodów.
Wg mnie najskuteczniejsza
metodą walki z koroną byłoby znaczne podniesienie nakładów na służbę zdrowia przy równoczesnym ograniczeniu kontaktów społecznych osób z grup wysokiego ryzyka. Ale do tego potrzebna jest Odpowiednia polityka fiskalna i hulająca gospodarka- a jej lockdown nie sprzyja. Taka kwadratura koła.
I taka ciekawostka: w kwietniu 2020 było mniej zgonów niż w kwietniu 2019. Podobno głównie z powodu odwołanych planowanych zabiegów ambulatoryjnych i chirurgicznych
Przeraża mnie że ludzie tak szybko zapominają co się działo we Włoszech i sięgają po argument „wincej umiera na inne choroby i o tym się nie mówi”