Pierwszy siłowy w tym tygodniu i to very low profile:) Skoro już korona w szafie leży i zdrówko najważniejsze to nawet mi to zejście z planu tak bardzo nie ciąży...
Góra - rehabilitacyjnie dla barków - dużo kombinacji i mobilizacji przed. Potem powrót do korzeni z WL. Sama sztanga dała mi tyle,ze nie bałam się ciężaru i nie bałam się o barki. Mogłam więc spokojnie zrobić koncentrując sie na wszystkich spięciach, ściągnięciach, łamaniach itd. Potem powtórka rozrywki z rollerem - za bardzo to mi się podoba, żebym umiała zrezygnować zupełnie. No i trafiła się wysokowykwalifikowana dobra dusza, która roller przytrzymała - więc było fajnie. Przy takiej asyście nie mogłam dać plamy, więc tym bardziej myślenie o wszystkich niuansach włączone:) Barki cicho były do momentu, kiedy próbowałam do wznosów w bok wrócić. Tu wyraźnie lewa ręka jako s sie nie układa i marudzi bark i łokieć nawet przy 2-3kg. Próbowałam jednorącz, aby lepiej wyczuć o co chodzi. Jakbym musiała zrobić więcej miejsca w barku, poprzez odsunięcie do tyłu łopatki... Dzisiaj trenio kontrolowany, to poprosze Bziu o pomoc i będziemy bez ciężaru sam tor ruchu ćwiczyć bo na 100% idzie inaczej niz w prawej ręce.
Z allahami się lubimy coraz bardziej.