SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

DT - Kettle i inne :-)

temat działu:

Po 35 roku życia

słowa kluczowe: ,

Ilość wyświetleń tematu: 699893

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 964 Napisanych postów 8629 Wiek 12 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 294424
OJAN:

Nie odżegnuję się od kulturystyki. Sylwetki godne pozazdroszczenia (głównie ci z klasyków i fitness).
Nie widzę się na siłowni. Mam w domu sztangi, sztangielki, trochę obciążenia - w sumie to wyniosłem do piwnicy, bo mam małe dziecko i w domu nie mam miejsca na przechowywanie tego. Nawet z treningiem byłby problem (no i nie mam stojaków).
Dlatego celuję w trening z masą ciała (oj bardzo zaniedbany!!) i kettle - tymi już trochę ćwiczę i jakoś od 2 lat zacząłem trzaskać programy ułożone przez fachowców. Kule łatwiej mi "rozłożyć" i potem schować. No i fajnie się nimi bawi

Nie ważne co bym robił - gdyby dieta była przyzwoita, to brzuch by zmalał - czy bym robił pompki, czy wyciskał kule, czy sztangę na ławce.
Bardzo Podoba mi się Pana podejście do treningów i sam często Pan pisze, że wystarczy drążek, kawałek podłogi, ewentualnie podpórki/taborety i już można budować sylwetkę fitness.
Odżywianie jest w tym niezmiernie ważne i zdaję sobie z tego sprawę.
Akurat tak wsiąkłem w kule, że to co miały mi rozbudować to rozbudowały, a reszty nie ćwiczyłem. Jest dysproporcja.
plecy, barki, ramiona ogólnie, tyłek, uda - twarde, ubite, masywne
klata słaba, a brzuch.. no, brzuch.
W tym roku planuję to podciągnąć.



BADASSGYM:

W pełni się z Tobą zgadzam.

Naświetlę mój tok rozumowania i moją sytuację.

Sylwetka - najkrótsza droga, to iść na siłownię i ćwiczyć jakby pod kulturystykę; do tego odpowiednia miska
Siła - siłownia, ciężkie podstawowe ćwiczenia; do tego miska taka nawet w miarę

Wychodzę z innego punktu.
Mam kettle. Uwielbiam z nimi ćwiczyć. Nawet nie rozważam pójścia na siłownię.
Wybieram drogę "przyjemną", pewnie wcale nie lżejszą, a bankowo dłuższą (o ile doprowadzi mnie ona do mojego siłowo-sylwetkowego celu).
Nie chodzi mi o to, żebym wywijał kulami 24kg raz do roku. (Filmy zacne wrzuciłeś! Kula jak ta dla strongmanów! Jestem pełen podziwu. Wiem, że ci kettlowi masterzy zbudowani jak playboye, to nie jadą na samych kulach, a pewnie większość z nich ma przeszłość trójbojową/pakernianą/ciężarową/itp).

Chodzi o to, żebym zaczął te kule podnosić. Następnie, żeby sprawiały mi one coraz mniejszy problem.
Potem podejmę jakieś kolejne wyzwanie, czy cel..
Przy okazji chciałbym poprawić swój wygląd. Ty masz spoko sylwetkę

Idąc kulturystycznym tropem - siła ---> masa ---> rzeźba wybrałem coś na siłę (na pograniczu siły i masy też byłoby ok).
Brakowało mi tylko formatu - jak to wszystko dźwigać.

No i już mam. Trochę sobie tutaj głośno pomyślałem, trochę mnie naprostowano. W kuchni domowej zapowiada mi się mała rewolucja, bo żona ma postanowienie noworoczne, także może będzie mi trochę łatwiej niż do tej pory..
Głównie to ta miska mnie ciągnie w dół..


Zmieniony przez - panteon w dniu 2016-01-02 21:58:44
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 168 Napisanych postów 2288 Wiek 43 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 75820
@Badassgym: strasznie ch**owy ten swing. Nie wiem, co chce udowodnić ten pacjent, ale chyba brak mu rozsądku i wyobraźni, bo tak ch**owym ruchem całą długotrwale wypracowaną siłę może zamienić na długotrwałą rehabilitację. Albo i gorzej. Podobnie ten snatch. Porażka po całości. Na SF nie brak profesjonalistów, którzy robią poprawne rwanie z takim ciężarem. Nie wiem, co ten gościu chce udowodnić. "Jestem prawdziwym twardzielem i wytargam te wasze kulki jak szmaty"? Dla mnie to taki pacjent w stylu:





I nie on jest tutaj Indianą Jonesem.

Sztanga idealnie nadaje się do wypracowania wielkiej siły, którą można później wykorzystać w kettlach. Ale jak ktoś kocha kettle, to ćwiczenia ze sztangą nie dają takiej satysfakcji. A nie każdy lubi drogę na skróty. Z Twoich wypowiedzi widać, że sceptycznie podchodzisz do odważników. Twoje prawo. Trochę to tylko przypomina sytuację, w której rugbysta chce przekonać piłkarza, że rugby jest fajniejsze. Co kto lubi...

@Panteon: jak nie chcesz robić drążka w dni nietreningowe, to nazwij je dniami treningowymi przeznaczonymi wyłącznie na drążek i sprawa załatwiona Możesz też zacząć od ROP: na rozgrzewce dużo kali i gimnastyki (mobilność), wyciskanie na przemian z drążkiem i balistyka na koniec. W dni różności, czego tam dusza zapragnie. Akcent połóż nie na ciężar, z którym robisz wyciskanie, a na praktykę we wszystkich ćwiczeniach. Też będzie git
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 964 Napisanych postów 8629 Wiek 12 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 294424
Nie ma co tu przeklinać, bo nie o technikę gościa z filmików tutaj chodzi. Chodziło o ideę.

Wycisnąłem sobie 32kg (2 kule jednorącz, bo jeszcze takiej nie mam) wykonując wcześniej wyciskania 24kg kettla.
Równie dobrze, a może i szybciej bym tego dokonał, gdybym ćwiczył ze sztangą jakimś siłowym cyklem. I OK, ale jak Nieraz zauważył - co kto lubi..
Nie powiem, że ze sztangą byłoby na skróty. Powiem, że z kulami jest okrężną drogą.
O skrótach chemicznych nie piszę, bo to nie moja działka.

ROP z 24kg - rozważałem (również połączony z drążkiem i do tego przysiady), ale jednak wybrałem 2x24
Ten "mój ROP" byłby trochę przekombinowany. Jak uda się ćwiczyć 3x w tygodniu to jestem zadowolony.
2-3xROP z drążkiem + 1-2x przysiady to już 4-5dni treningowych - szybko by mi się to posypało.
Można by pokombinować na kształt "Wielkiego powrotu odważników", gdzie siady robi się na końcu drabiny pressów.. Hmm..

Na jedną kulę, to może KBBurn.. Nie wybiegam w przyszłość, bo mam 10 programów na minutę!
Może sama masa ciała jako trening siłowy + VikingWarriorConditioning?? Tak bliżej lata??


Zmieniony przez - panteon w dniu 2016-01-02 22:26:54
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 168 Napisanych postów 2288 Wiek 43 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 75820
Sorry za przekleństwa.

Zapomniałem dodać: jak masz za mało czasu na treningi, to czas, który spędzasz czytając w Internecie/książkach o treningach przeznacz właśnie na nie. Będzie mnie programów w głowie a więcej w mięśniach
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 162 Napisanych postów 1911 Wiek 46 lat Na forum 9 lat Przeczytanych tematów 22953
nieraz


@Panteon: jak nie chcesz robić drążka w dni nietreningowe, to nazwij je dniami treningowymi przeznaczonymi wyłącznie na drążek i sprawa załatwiona Możesz też zacząć od ROP: na rozgrzewce dużo kali i gimnastyki (mobilność), wyciskanie na przemian z drążkiem i balistyka na koniec. W dni różności, czego tam dusza zapragnie. Akcent połóż nie na ciężar, z którym robisz wyciskanie, a na praktykę we wszystkich ćwiczeniach. Też będzie git


Nigdy nie robiłem dokładnie ROP-u ale coś w ten deseń się u mnie pojawiało. Właśnie łączyłem drabiny wyciskania z drabinami drążka i jak mam być szczery to po drabinach do 5powt to byłem konkretnie styrany, że o balistyce nawet nie myślałem. Ale z tego co pamiętam to znajomi zwracali uwagę na to, że przybyło w łapie

Co do tematu sztanga vs ketle to też jestem zdania, że do budowania siły i sylwetki sztanga lepsza. Natomiast rozumiem Panteona, że zaparł się na te ketle bo ketle są zawsze pod ręką przez co można ćwiczyć w domu a to ma wieeele plusów no i ogólnie ćwiczenie ketlami daje dużo radochy

"If you want to spend hours at the gym every week that’s cool, you can.
Or you can focus a bit each day on only the most important and impactful exercises, so you still have plenty of time and energy left to get out there and enjoy LIFE"

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 964 Napisanych postów 8629 Wiek 12 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 294424
Hehe... już i tak ograniczyłem napływ programów treningowych
Kompa szybciej wyłączam - chyba, że mam wolne jak jutro, albo jak pracuję do późna (a SFD trzeba kontrolować, bo dobra grupa się tu zmontowała to te kilka dzienników trzeba obczaić).

Jak pilnuję syna, to z kompa mogę korzystać, a np. książki już nie poczytam; filmu nie obejrzę.
Fakt - komp pochłania sporo czasu, ale łatwiej się od niego oderwać niż od książki.

ROP z drążkiem robiłem kiedyś - z kulą 20kg.
C&P przeszło swobodnie, a z drążkiem doszedłem do 5x(1,2,3,4). Szczeble do 5 nie weszły.. No weszły może tylko w pierwszej drabinie. Balistyka szła po macoszemu - bardziej na pressach się skupiałem. Kiedyś i ostatnio też. Dokładnie w styczniu 2015 zacząłem robić drabiny z 24kg i w 4tyg doleciałem do 5x(1,2,3,4,5).

Push-pull-legs
pressy-drążek-siady
2x24kg

Trzymajcie kciuki! Dopingujcie! Krytykujcie (to też ważne!)!

Tymczasem późna pora i życzę kolorowych snów
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Znawca
Szacuny 26 Napisanych postów 197 Wiek 46 lat Na forum 8 lat Przeczytanych tematów 870
Panteon,
"Wychodzę z innego punktu. Mam kettle. Uwielbiam z nimi ćwiczyć. Nawet nie rozważam pójścia na siłownię. Wybieram drogę "przyjemną", pewnie wcale nie lżejszą, a bankowo dłuższą (o ile doprowadzi mnie ona do mojego siłowo-sylwetkowego celu)." I słusznie bo sport tak jak każda inna aktywnośc w życiu powinna dawać satysfakcję. Ja to rozumiem. Dlatego ćwiczę tak jak mi się podoba i wtedy kiedy mam ochotę. Również preferuję treningi z własnym sprzętem, we własnym tempie, bez zastanawiania się czy ktoś jest lepszy czy gorszy, czy czeka na to co ja używam czy nie. Ale mam też w domu zwykłą sztangę, stojaki i ławeczkę (najtańsze z mozliwych) oraz dość obciążenia na wypadek gdyby moje pomysły wymagały wsparcia sprawdzonymi metodami, albo na wypadek gdyby nagle spodobało mi się cos innego :) Sylwetke miałem kiedyś, teraz jest mi to obojętnie, ważne tylko żeby babcia nie nokautowała mnie torebką i żebym nie wyglądał jak te cioty w spodniach-rurkach.

nieraz
@Badassgym: strasznie ch**owy ten swing. Nie wiem, co chce udowodnić ten pacjent, ale chyba brak mu rozsądku i wyobraźni, bo tak ch**owym ruchem całą długotrwale wypracowaną siłę może zamienić na długotrwałą rehabilitację. Albo i gorzej. Podobnie ten snatch. Porażka po całości. Na SF nie brak profesjonalistów, którzy robią poprawne rwanie z takim ciężarem. Nie wiem, co ten gościu chce udowodnić. "Jestem prawdziwym twardzielem i wytargam te wasze kulki jak szmaty"? Dla mnie to taki pacjent w stylu:
Sztanga idealnie nadaje się do wypracowania wielkiej siły, którą można później wykorzystać w kettlach. Ale jak ktoś kocha kettle, to ćwiczenia ze sztangą nie dają takiej satysfakcji. A nie każdy lubi drogę na skróty. Z Twoich wypowiedzi widać, że sceptycznie podchodzisz do odważników. Twoje prawo. Trochę to tylko przypomina sytuację, w której rugbysta chce przekonać piłkarza, że rugby jest fajniejsze. Co kto lubi...



Widziałem różne ciężary podnoszone różnymi technikami i zawsze zwracałem uwage na efekt czyli na kg a nie na piękno ruchu. W sporcie czesto są kontuzje bo ktoś przedkłada wynik nad technikę. Albo ktoś jest po prostu silny albo jest artystą. Kiedyś, tak ze 3 lata temu mój kumpel, który nie trenował wp******ił (i to wcale nie ch**owym ruchem) w robocie przy mnie 200 kg beczkę na dość wysoką pake samochodu paląc fajkę. Nie wiem tez co on chciał udowodnić bo coś tam mamrotał przy tym, ale zrobiło to na mnie wrażenie i poczułem się słaby z tymi moimi "fitnessami". Nie znam się na technice z kettlami, ale jestem pewien że gdybys nauczył takiego "pacjenta" jak ten z filmu techniki, to po iluś tam treningach ukierunkowanych na kettle zmiażdzyłby profesjonalistów z SF, czy kogo tam jeszcze, bo ma bazę siłową którą dają setki kg w podstawowych ruchach. No więc albo mówimy o miłości albo o metodyce ćwiczeń przynoszącej najlepsze efekty. Zdecydujmy się. Motywacje autora postu rozumiem. Sceptyczny do samych odważników nie jestem, to są ciężary, narzedzia do ćwiczenia. Jedne z wielu i jedne z bardziej prymitywnych, stworzone wtedy kiedy pierwsze sztangi wygladały bardzo pokracznie i też miały kulki na końcach gryfu. Dla mnie w tej samej kategorii jest sandbag z którym można też robic np tgu tylko wygodniej i na łeb nie spadnie. Tylko jego łatwiej regulować i nic nie kosztuje. Ale nie o to chodzi. Bądżmy prymitywni, dźwigajmy nawet kłody i kamienie. Do treningu nie trzeba zbyt wiele techniki. Jestem tego przykładem. Jak widzisz moje sanki do cwiczenia nie są wytworem hi-tech podobnie jak i ja nie jestem profesorem kultury fizycznej. Kettle maja wady i zalety. Ich superbalistyczne właściwości, bo kulka jest na uchu to mit, nie sądzę też żeby 200 rwań z 20-kilkukilogramowym czajnikiem robione regularnie było zdrowe np dla łokci podobnie jak 1000 pompek robionych dziennie. Czy jak 2 godzinny mecz tenisa. I co z tego że jakaś chuda laska ma taka technikę że robi test sił specjalnych i zap*****la te rwania bez specjalnego wysiłku. Wyglada przeciętnie, co z tego że ma doskonałą technikę z odważnikiem, czy to się na coś przekłada? Moim zdaniem odważniki niekorzystnie wpływaja na nadgarstki i stawy łokciowe oraz barkowe, ze względu na umiejscowienie kuli jak się je trzyma. Ja ćwiczę w pewnym celu, żeby wzmocnić kręgosłup..a poza tym lubie dźwigac wszystko ale mogę tylko to co dźwigam. A że podnosiłem kiedyś troszkę wiecej, to pamiętam że konkretniejsze ciężary przekładają się na konkretna siłę życiową. Jest jednak pomijając wszystko to jedna rzecz do której jestem bardzo sceptyczny. Nadmierna filozofia. Paweł T powiedział to, tamten powiedział tamto, nasterydowany Steve Cotter wskoczył na stól z pistoletu i zrobił kung fu z kettlami, Mike Mahler z pofarbowaną bródką zarywał dupy na Venice Beach. To są ludzie istniejący na poważnie tylko w świecie kettlebell, bo w innych sportach wymagących tej legendarnej kettlowej siły ich osiągnięcia byłyby przeciętne. Lokalny crossfitter powala ich na dzień dobry, bo tam i owszem dźwiga sie ciężary, robi gimnastykę i wydolność. No ok. Sztuka dla sztuki. Ja tego nie bronie nikomu, bo lepsze to niż siedzenie na dupie. Każdy ma swój fetysz sportowy i nie tylko, ja np lubię walnąć se młotkiem, cos tam podnieśc, posłuchać AC/DC i V8 pod maską, nażreć się do pełna tego co smaczne i w dupie mam zawartość białka, tłuszczów czy węgli. Bardziej interesuje mnie ile jest % w napoju i czy jest lód w lodówce do drinka na regenerację. Wątpie zeby to było optymalne dla mojego zdrowia ale nikt nikomu nie broni robic tego co lubi. Pozdr
1
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11148 Napisanych postów 51564 Wiek 30 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
Panteon, wybacz, ale już się pogubiłem w tej dyskusji na temat programu którym zamierzasz teraz jechać. Trochę mnie nie było i w zasadzie dalej tak na pół online jestem. Najlepszego w nowym roku no i realizacji celów
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 168 Napisanych postów 2288 Wiek 43 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 75820
badassgym
Panteon,
"Wychodzę z innego punktu. Mam kettle. Uwielbiam z nimi ćwiczyć. Nawet nie rozważam pójścia na siłownię. Wybieram drogę "przyjemną", pewnie wcale nie lżejszą, a bankowo dłuższą (o ile doprowadzi mnie ona do mojego siłowo-sylwetkowego celu)." I słusznie bo sport tak jak każda inna aktywnośc w życiu powinna dawać satysfakcję. Ja to rozumiem. Dlatego ćwiczę tak jak mi się podoba i wtedy kiedy mam ochotę. Również preferuję treningi z własnym sprzętem, we własnym tempie, bez zastanawiania się czy ktoś jest lepszy czy gorszy, czy czeka na to co ja używam czy nie. Ale mam też w domu zwykłą sztangę, stojaki i ławeczkę (najtańsze z mozliwych) oraz dość obciążenia na wypadek gdyby moje pomysły wymagały wsparcia sprawdzonymi metodami, albo na wypadek gdyby nagle spodobało mi się cos innego :) Sylwetke miałem kiedyś, teraz jest mi to obojętnie, ważne tylko żeby babcia nie nokautowała mnie torebką i żebym nie wyglądał jak te cioty w spodniach-rurkach.

nieraz
@Badassgym: strasznie ch**owy ten swing. Nie wiem, co chce udowodnić ten pacjent, ale chyba brak mu rozsądku i wyobraźni, bo tak ch**owym ruchem całą długotrwale wypracowaną siłę może zamienić na długotrwałą rehabilitację. Albo i gorzej. Podobnie ten snatch. Porażka po całości. Na SF nie brak profesjonalistów, którzy robią poprawne rwanie z takim ciężarem. Nie wiem, co ten gościu chce udowodnić. "Jestem prawdziwym twardzielem i wytargam te wasze kulki jak szmaty"? Dla mnie to taki pacjent w stylu:
Sztanga idealnie nadaje się do wypracowania wielkiej siły, którą można później wykorzystać w kettlach. Ale jak ktoś kocha kettle, to ćwiczenia ze sztangą nie dają takiej satysfakcji. A nie każdy lubi drogę na skróty. Z Twoich wypowiedzi widać, że sceptycznie podchodzisz do odważników. Twoje prawo. Trochę to tylko przypomina sytuację, w której rugbysta chce przekonać piłkarza, że rugby jest fajniejsze. Co kto lubi...



Widziałem różne ciężary podnoszone różnymi technikami i zawsze zwracałem uwage na efekt czyli na kg a nie na piękno ruchu. W sporcie czesto są kontuzje bo ktoś przedkłada wynik nad technikę. Albo ktoś jest po prostu silny albo jest artystą. Kiedyś, tak ze 3 lata temu mój kumpel, który nie trenował wp******ił (i to wcale nie ch**owym ruchem) w robocie przy mnie 200 kg beczkę na dość wysoką pake samochodu paląc fajkę. Nie wiem tez co on chciał udowodnić bo coś tam mamrotał przy tym, ale zrobiło to na mnie wrażenie i poczułem się słaby z tymi moimi "fitnessami". Nie znam się na technice z kettlami, ale jestem pewien że gdybys nauczył takiego "pacjenta" jak ten z filmu techniki, to po iluś tam treningach ukierunkowanych na kettle zmiażdzyłby profesjonalistów z SF, czy kogo tam jeszcze, bo ma bazę siłową którą dają setki kg w podstawowych ruchach. No więc albo mówimy o miłości albo o metodyce ćwiczeń przynoszącej najlepsze efekty. Zdecydujmy się. Motywacje autora postu rozumiem. Sceptyczny do samych odważników nie jestem, to są ciężary, narzedzia do ćwiczenia. Jedne z wielu i jedne z bardziej prymitywnych, stworzone wtedy kiedy pierwsze sztangi wygladały bardzo pokracznie i też miały kulki na końcach gryfu. Dla mnie w tej samej kategorii jest sandbag z którym można też robic np tgu tylko wygodniej i na łeb nie spadnie. Tylko jego łatwiej regulować i nic nie kosztuje. Ale nie o to chodzi. Bądżmy prymitywni, dźwigajmy nawet kłody i kamienie. Do treningu nie trzeba zbyt wiele techniki. Jestem tego przykładem. Jak widzisz moje sanki do cwiczenia nie są wytworem hi-tech podobnie jak i ja nie jestem profesorem kultury fizycznej. Kettle maja wady i zalety. Ich superbalistyczne właściwości, bo kulka jest na uchu to mit, nie sądzę też żeby 200 rwań z 20-kilkukilogramowym czajnikiem robione regularnie było zdrowe np dla łokci podobnie jak 1000 pompek robionych dziennie. Czy jak 2 godzinny mecz tenisa. I co z tego że jakaś chuda laska ma taka technikę że robi test sił specjalnych i zap*****la te rwania bez specjalnego wysiłku. Wyglada przeciętnie, co z tego że ma doskonałą technikę z odważnikiem, czy to się na coś przekłada? Moim zdaniem odważniki niekorzystnie wpływaja na nadgarstki i stawy łokciowe oraz barkowe, ze względu na umiejscowienie kuli jak się je trzyma. Ja ćwiczę w pewnym celu, żeby wzmocnić kręgosłup..a poza tym lubie dźwigac wszystko ale mogę tylko to co dźwigam. A że podnosiłem kiedyś troszkę wiecej, to pamiętam że konkretniejsze ciężary przekładają się na konkretna siłę życiową. Jest jednak pomijając wszystko to jedna rzecz do której jestem bardzo sceptyczny. Nadmierna filozofia. Paweł T powiedział to, tamten powiedział tamto, nasterydowany Steve Cotter wskoczył na stól z pistoletu i zrobił kung fu z kettlami, Mike Mahler z pofarbowaną bródką zarywał dupy na Venice Beach. To są ludzie istniejący na poważnie tylko w świecie kettlebell, bo w innych sportach wymagących tej legendarnej kettlowej siły ich osiągnięcia byłyby przeciętne. Lokalny crossfitter powala ich na dzień dobry, bo tam i owszem dźwiga sie ciężary, robi gimnastykę i wydolność. No ok. Sztuka dla sztuki. Ja tego nie bronie nikomu, bo lepsze to niż siedzenie na dupie. Każdy ma swój fetysz sportowy i nie tylko, ja np lubię walnąć se młotkiem, cos tam podnieśc, posłuchać AC/DC i V8 pod maską, nażreć się do pełna tego co smaczne i w dupie mam zawartość białka, tłuszczów czy węgli. Bardziej interesuje mnie ile jest % w napoju i czy jest lód w lodówce do drinka na regenerację. Wątpie zeby to było optymalne dla mojego zdrowia ale nikt nikomu nie broni robic tego co lubi. Pozdr


Nie wiem, jak Ci odpowiedzieć, bo napisałeś tyle i w taki sposób, że trudno się w tym połapać i zrozumieć, o co właściwie Ci chodzi. Często gęsto sam sobie przeczysz w kolejnych zdaniach. Raz twierdzisz, że ważny jest wynik, za chwilę, że jednak technika. Gdybyś na prawdę wierzył w technikę, może nie miałbyś problemów z kręgosłupem, co? Raz, że każdy powinien robić, co lubi, za chwilę, że kettlami nie warto, bo crossfit czy siłownia jednak lepsze.

Mówisz, że nie jesteś sceptyczny a czy rozumiesz, co to znaczy? Dla pewności: sceptyczny to podchodzący z rezerwą do obserwowanych zjawisk, zachowań, wątpiący w powodzenie działań, jak mówi SJP. Z lekceważeniem wypowiadasz się o dziewczynie, która robi 200 rwań odważnikiem kulowym. Podejrzewam, że pijesz do Kseni, którą linkował Magor w dyskusji z Tobą w swoim dzienniku. Pytasz, na co przekłada się jej wynik. Na fakt, że jest rekordzistką i medalistką w swojej dyscyplinie. A Ty? Jakie masz osiągnięcia w swojej? Ile medali zdobyłeś? Ile rekordów pobiłeś?

Nie jesteś profesorem. Wow, na prawdę? Nie spodziewałem się... Nic się nie martw, w kraju, gdzie nie trzeba bronić habilitacji, by tytułować się profesorem, jak np. Bartoszewski czy Środa nic straconego. Może jeszcze zostaniesz...

Mówisz, że Tsatsuline za dużo filozofuje, a później twierdzisz, iż odważniki źle działają na nadgarstki. Gdybyś znał filozofię wspomnianego Ruska, to byś wiedział, że w treningu z kettlami "nie ma nadgarstka". Ot, metafora. Kto czytał, ten wie. Kettle źle działają na łokcie. A zarzut czy rwanie sztangi to niby dobrze? Technika, technika i jeszcze raz technika. Zresztą sport wyczynowy, uprawiany amatorsko czy profesjonalnie nie jest dobry dla zdrowia. Dla zdrowia jest kultura fizyczna i rekreacja ruchowa.

Test rwań robiony codziennie, mecz tenisa, czy piłki nożnej, ostry trening na siłowni, wstaw, co chcesz. zawsze odbije się na zdrowiu w taki, czy inny sposób. Zresztą znowu pomieszałeś, bo codziennie to można trenować. Z wyjątkiem turniejów, gdzie częstotliwość gry jest duża, w żadnej dyscyplinie nie ma codziennych zawodów.

Dobra, szkoda mi niedzieli na roztrząsanie, co autor miał na myśli... to nawet nie mój dziennik. Mam tylko jedną prośbę: przemyśl wpierw to, co chcesz powiedzieć, a jak robisz to w formie pisemnej, to zrób tak, by w miarę można to było przeczytać. Pozdr.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
ojan Jan Olejko Moderator
Ekspert
Jest liderem w tym dziale Szacuny 12127 Napisanych postów 30540 Wiek 74 lat Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 1130984
Nic nas tak nie rozwija jak dyskusja.
Zwłaszcza na poziomie profesorskim.

Można trenować codziennie na poziomie zbliżonym do maksymalnego. Im bardziej zbliżamy się do maksa tym rzadziej możemy trenować.
Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

1 Głosowanie II Edycji Kraty na Lato 2014

Następny temat

Let's get ready to rumble! Życie na sportowo.

WHEY premium