Mam takiego smyka - półtorej roku ma i nie da tacie poćwiczyć (rzuca się na kettle).
Nie pamiętam kiedy noc przespałem.
Ciężko u mnie z regeneracją.
3
treningi tygodniowo to moje optimum. Z 4 już ciężko.
pracuję na 2 zmiany, do tego w soboty i niedziele, a czasem 8-20, jak jest więcej roboty (a ostatnio tak właśnie jest).
Nie chcę brać się za coś, czego nie będę w stanie utrzymać.
Nic nie dorzucę.
KBM - męczy, zajeżdża, ale krótko trwa.
Pazur już powinien być - skróciły się przerwy pomiędzy kompleksami - w taki heavy day było 2min, a teraz jest 90s..
Może i jakiś recomp zaliczam, tylko miarka mi tego nie pokazuje..
Kondycyjnie jest lepiej, to gołym okiem widać
http://www.dragondoor.com/shop-by-department/books/b42/reviews/ - tutaj są opnie. Poczytałem te najmniej pochlebne i poza ceną to wszyscy program wychwalają pod niebiosa!!
Budują kilogramy mięsa i palą kilogramy tłuszczu..
Następny program będzie opierał się na 5-10 setach po 3-6powt w C&P.
3xtyg
Możliwe, że byłoby miejsce na dodanie jakiegoś metconu..
Albo coś z zabaw Flynna - coś z 2x16, czy 1x20, albo "9min workout" chociażby z 16kg!
Treningi w stylu:
10x3
10x4
10x2
10x3
i takie tam falowanie... aż dojdę do 10x6 (wtedy będzie zagęszczanie - manipulowanie czasem przerw pomiędzy seriami).
Monotonne i niezbyt czasochłonne - myślę o części głównej w 20min.
Do tego trochę drążka i przysiadów..
EWENTUALNIE, jakby była moc, to jakiś metcon - 1-2xtyg. Czy to biedne swingi, czy jakieś kompleksy.. Zależy jak się będę czuł.
W każdym razie przeskakuję z 2x16 do 2x20.