DT - Kettle i inne :-)

Przy kompleksach kettlowych też miałem apetyt.
Teraz też mam, ale to jeszcze poświątecznie.. Nie, że poćwiczę 5x2 i zaraz żrę..
Tego nawet treningiem nie powinno sie nazywać. Jeszcze kilka sesji i dołożę do pieca

Możesz to robić po cichu. Nieważne jak to zrobisz, ale musisz, jeżeli chcesz efektu. Musi z ciebie pociec pot. Przez 20 - 30 minut. Ze dwa razy w tygodniu. Jakiś EMOM, AMRAP itp. Dynamicznie, szybko i nie musi być ciężko.

Kaloria kalorii nierówna. Jest 200 kcal, które wchodzą, żywią, budują itp. I jest 200 kcal, które wchodzą i robią szkód za 500 kcal. Ważna jest konfiguracja. Tłuszcze cukiernicze + cukier = śmierć na raty. To cudo upośledza funkcjonowanie układów.
-200 do +200... Naprawdę płynna granica. Uważam, że na początku warto jednak po prostu czyścić koryto. Taka księgowość bardzo często prowadzi do zachowań bulimicznych. Bulimiczka po prostu rzyga żeby nie przyswoić kalorii. Sportowiec bulimiczny dokłada sobie treningu żeby nie przyswoić kalorii, które zeżarł.

Robienie dziury w bilansie treningiem działa właśnie tak jak opisaliście: wzmaga się apetyt. Na zapas. Paradoksalnie organizm chce przytyć. I to zazwyczaj trochę więcej niż stracił

Jakaś tabata - z przysiadami chyba byłaby dobra. Albo balistyka.. Ewentualnie kompleksy.
Coś, co nie naruszyłoby treningu C&P. Kółko muszę wywalić z tego względu, albo jeszcze zmniejszyć (nie ma z czego ciąć, bo było 4x3).
Śmieci wciągam, ale niewiele. Moja aktywność jest za to bardzo niska jak tak na spokojnie o tym pomyślę. Ogólnie wychodzi na niekorzyść sylwetce.

Na razie jest cykl siłowy, to nie mam parcia, ale gdzieś tam ta wadze zapaliło się pomarańczowe światło. Albo czerwone!

Panteon - nie rezygnuj z 2x24kg. Ja Ci mówię, a wiem co mówię, bo z 2x24kg pracowałem, sam wiesz. Chłopaki dobrze piszą, że efekty przyjdą, cierpliwości. Na razie nisko z powtórzeniami, z czasem sam zauważysz że jest lepiej, i lepiej będzie. Pójdzie siła, pójdzie masa, kondycja też, będziesz zadowolony.
Na stresującą robotę lekarstwa nie ma, chyba że zamierzasz się zwolnić, ale to nie byłby za dobry pomysł. Instalowanie kółek gimnastycznych przy tym w oczach żony to byłby pikuś. Jednak Ty nie zamierzasz tego zrobić, a kółka instaluj. Proponuję dwa uchwyty, cztery kotwy i klej (ja się przymierzam do takiego rozwiązania).

A z Młodym nie możesz pospacerować choć z 2x w tyg. po 40-60min.? Do tego jakaś tabata i byłby dobry początek

Tabata to musiałaby być Tabata, a nie "tabata". To 4 minuty wysiłku, po których należą się 4 godziny odpoczynku. Już korzystniej wyjdzie np. LCCJ na liczbę powtórzeń w jednostce czasu. Dwie kule (nawet 2 x 16) i jedziesz clean & jerk do upojenia. Przychodzi szybciej niż się wydaje Dołóż przysiady co 10 jerków i pot się poleje.

MaGor

Tabata to musiałaby być Tabata, a nie "tabata". To 4 minuty wysiłku, po których należą się 4 godziny odpoczynku. Już korzystniej wyjdzie np. LCCJ na liczbę powtórzeń w jednostce czasu. Dwie kule (nawet 2 x 16) i jedziesz clean & jerk do upojenia. Przychodzi szybciej niż się wydaje Dołóż przysiady co 10 jerków i pot się poleje.

Właśnie miałem dopisać żebyś dał sobie z Tabatą i konkretnie "zmęczył" odważnikami. LCCJ to wybór najlepszy z możliwych

2x24 - nie rezygnuję!!!
Właśnie piszę, że cisnę swoje dalej. Ta reszta, to dodatki. Tyle, że takie, żeby mi nie kolidowały z C&P.
Swingi i przysiady chyba byłyby dobre. Rwania już chyba zbyt mocne.

Tabata - no, 4min...
Nie stać mnie na wykonanie takiej tabaty, żeby potem 4h się regenerować.

LCCJ - bardzo koliduje mi to z C&P. Nawet testowałem program Neuperta, z 2x20kg, gdzie robiłem tych jerków przez 20min (clean&jerk!).
Jeśli chodzi o motyw - weź kettle i się zajedź, to nie ma problemu - wybór jest ogromny! Nawet kettli nie trzeba do tego.

Chodzi o to, żebym był w stanie to wykonać bez negatywnego wpływu na KBStrong.
Trochę sprzeczne cele - siło-maso-rzeźba.

SIŁA + trochę masy może przy okazji + spalenie fatu.
Po 24sesjach określę na czym będę się skupiał.

Spacer z dzieckiem to raczej spowolnienie tempa. Co innego jak zasuwałem z wózkiem - wtedy to zasuwałem jak miałem ochotę.

Dzięki za rady
Kop motywacyjny o poranku.
Może coś poćwiczę jak wypiję kawę...
Chociaż może lepszy byłby spacer!

Stawiam na jakieś drabiny swing/goblet!

panteon

Spacer z dzieckiem to raczej spowolnienie tempa. Co innego jak zasuwałem z wózkiem - wtedy to zasuwałem jak miałem ochotę.

Weź go na barki i problem rozwiązany

Tak nie chodzimy... Zresztą co to byłby by za spacer - to młody ma się wychodzić (a nie ja go wynosić)