DT - Kettle i inne :-)

Obcięcie kalorii za pomocą postu, to tylko taki niuans o którym napisałem. Jeden post 24h na tydzień to za mało, a u mnie wpadły te posty dla relaksu układu trawiennego, po solidnych kolacjach To były epizody, a nie "sposób na".

Kiedyś próbowałem się tak zredukować, ale nic to nie dało. Pewnie inne czynniki przeważały!

24h postu pewnie nie są bardziej szkodliwe niż 24h nażerania się. Albo nawet 12h obżarstwa.
Wpływ postów 24h na formę - ciężko mi określić, bo to sporadyczne było. Dzień po - wiadomo, że człowiek słabszy..

Aktualnie - jedzenie w 10h oknie żywieniowym - testuję..
Kolację jem ze 3h przed snem, a śniadanie po 10. Nie odczuwam, że to jakiś post, bo po prostu nie mam z tym problemu.
Potem jem 3 solidne posiłki w te 10h i nie ma głodu.

Nie rozumiem co Was tak razi. Może się nie dogadaliśmy, albo coś źle napisałem (typuję jakąś nadinterpretację).

Nie wiem w jaki sposób może zaszkodzić 24h postu. O ile przyjmuje się płyny, nawet 48h nie wpłynie w jakiś zauważalny (znaczący) sposób na organizm.
I o ile rozumiem podejście Kabo jako kultursty w tej kwestii, tak zupełnie nie rozumiem Lucyny, wywodzącej jakby nie było z paleo (nie sprawdzałem, ale dział crosffit niejako nobilituje ten rodzaj diety). W paleo coś takiego jak post, wydaje się być codziennością

Bez przesady, jak ktoś się odżywia na co dzień regularnie to taki jednorazowy dłuższy post nie zaszkodzi. Ja przed zawodami potrafię 2 dni nie jeść ze stresu A ostatnio gdzieś czytałam o celowym poszczeniu wśród biegaczy przed zawodami, co podobno lepiej wpływa na osiągane wyniki
Nie jestem zwolennikiem regularnych długich postów, np. 1x w tygodniu 24h, ale raz na czas tragedii nie będzie. Zresztą mniej lub bardziej restrykcyjne posty są polecane prozdrowotnie i podobno oczyszczają organizm.

Natomiast system 14h postu/10h okno stosowałam przez kilka miesięcy i było ok, fajna opcja, dopóki nie zaczęłam ćwiczyć rano. Ciężko było zrobić trening na czczo. Obecnie staram się trzymać odstęp 12h między kolacja i śniadaniem, bo tak lepiej się czuję

A te teorie z roślinnej książki zupełnie do mnie nie przemawiają. Od początku czerwca głównym źródłem węgli u mnie są owoce i ziemniaki i zamiast tyć na zimę, schudłam 2kg

Jak mam rano iść na drążki, to normalnie jem śniadanie. W tej krótkiej przygodzie na razie raz się zdarzyło..

Dzisiaj się zdarzyło...

Wiedziałem, że popołudniu nie poćwiczę, a że rano przejeżdżałem obok pewnego placu z drążkami, to weszła szybka sesja:

podciąganie nachwytem - 6-4x
dipy - 10-7
podciąganie żmijka - 6-4
pompki na niskiej poręczy - 10
--- 4 obwody ---
15min

Można powiedzieć, że było do upadku mięśniowego. Intensywność wykończyła mi mięśnie.
Nie byłem ubrany na sportowo (spodnie z paskiem, a w kieszeniach sporo klamotów - można uznać, ze z +2kg obciążenia było, bo jeszcze buty robocze!), więc na brzuch już nic nie robiłem, a o nogach to nawet nie wspominam..

Ciekawe doświadczenie.
Rano kawa około 6.30, a trening o 8.00 Mimo pustego brzucha szło dosyć ciężko, już drugi obwód, ale tempo zacne jak na mnie
18min z rozgrzewką

POMPKI NA PODŁODZE - 6x18 /30s
4min 30s

Serie 1-6. - wypompowane. Akcentów w sumie nie było

Od przyszłego tygodnia ruszam z nowym planem pod pompki.
Będą planki, pompki, długie serie i "wycwielki"!!

Na weekend planuję plac SW. Zobaczymy

oby Ci się udało bo w Opolu ciągle leje ;)

Niestety pogoda mnie pokonała.

Jednak trening wszedł
Opcja C


Simple & Sinister

Wymachy jednorącz (24kg) - 5x 10/10
Tureckie wstawanie (24kg) - 5x 1/1
19min

Częstotliwość kettlowania mizerna - 6., 11., i 23. czerwca.
Jest to trening awaryjny, że tak powiem - jak nie da się zrobić nic innego (drążki/pompki) bo np. przeszkadza pogoda, czy nie ma warunków, albo np. było to dzień wcześniej.
Wczoraj były pompki, a dziś jest chwila na trening, a pogoda nie pozwala - S&S świetnie się nadaje, bo nie powoduje jakichś zakwasów, czy innych dolegliwości

Dziś 24kg mnie przygniatało. W swingu dynamika spadła dopiero w ostatniej serii, więc OK.
TGU idzie swoim rytmem, ale też w ostatniej serii już nieco brak mocy i chwiejnie.
Jak ja to wykonałem z 32kg i to jeszcze wymachy w 5min ??
(teraz robię 10min. - 10powt. na minutę)
Była wtedy odpowiednia częstotliwość i systematyka..

Czuję spompowane mięśnie barków po wczorajszych pompkach. Jak pompuję z akcentem, to nie mam czegoś takiego (i mogę normalnie funkcjonować - np. iść na drążki, a dziś w push'ach pewnie kiepsko by było)

Teraz chyba będzie mniej pompek (znaczy nadrobię pewnie, ale wg planu Wycwiela - będzie mniej) i przyszedł mi do głowy test burpee.
100 burpee w jak najkrótszym czasie.
klata do podłogi (nie pompka, tylko sprawl, czy jak to się zwie) + podskok z klaśnięciem nad głową.

Robił ktoś?
Lucyna bankowo!! Jaki czas? Jakieś sugestie??

Jak jutro na drążki nie pójdę, to może trzasnę coś takiego, ale chyba sobie dam limit 20min! Jak w 20min nie zrobię, to dłużej nie robię.. a może właśnie warto robić aż się zrobi..??
Widzę, że w CF idę

100 burpees to nie lada wyczyn! Kiedyś robiłem na przemian ze swingami, czyli 1 swing 10 burpee, 2 swingi 9 burpee itd. aż do 10 swing 1 burpee. Zajazd... :)

Dlatego wymyśliłem limit 20minut.