Nie wyczytałem żadnych nowinek, ale zerkam w stronę paleo, które postuluje odpowiednie odżywianie i ruch jako taki.
Tu przeczytam jakiś artykuł, tam obejrzę filmik z cyklu paleo transformation, czy ogólnie - wszelkie transformation
Takie rzeczy mobilizują mnie do pilnowania się.
Po części też jest to jakieś wyzwanie - czyli ekscytuje w pewien sposób.
Nie tylko paleo o tym mówi!! Każda dieta chyba to doradza!!
Paleo jest na topie
Niejedzenie śmieci (bez przesady oczywiście!)... w ogóle myślę w ten sposób: MINIMALIZOWANIE śmieci, produktów przetworzonych, megakonserwowanych (W sumie - to też przetworzone).
Lubię gotować, jak mam czas. Z czasem u mnie różnie bywa.
Cenię dania, które prezentuje MaGor - są proste w wykonaniu i są smaczne!
Nie dowalam tylko kostki masła do tego, a trochę zboża czy same warzywa..
Widać Orzegów, że siedzisz mocno w historii - też lubię!
Czytałem kiedyś książkę:
Tam pan Samsonowicz napisał, że piwo było normalnym napojem. Jak teraz przychodzi się do kogoś na kawę, to wtedy piło się piwo. Jak kawę/herbatę czy sok! (Było też mocniejsze! Nie pamiętam ile voltów.)
Dlatego - nie chciałbym pomijać tego trunku w swojej diecie..
Ogólnie - lubię różne alkohole, kwestia odpowiedniej dawki
W taki upał chętnie sięgnąłbym po schłodzone piwo, czy drinka z lodem, a do gorącego mięsa - kieliszek wina..
Ale miało być o książkach!
Raczej nie korzystam z książek kucharskich...
Do eksperymentów (zbiegło się to z filmikami Maćka) zachęciła mnie książka:
Jeszcze nie przerobiłem, ale są tam wyjaśniane pewne motywy na przykładach dań (są przepisy).
Na początku padło mniej więcej takie zdanie: znajdź przepis, w którym będziesz mógł sporo spieprzyć, a danie pozostanie daniem.
I właśnie DUSZENIE jest techniką, która najwięcej wybacza.
Mięso się nie zrobi - wstawiamy na dłużej.
Zaśpisz pół godziny - OK, nic się nie stało.
I od pół roku na tym duszeniu jadę (chciałem ograniczyć nabiał, a sporo twarogu jadłem, to zacząłem piec) - najpierw w rękawach, potem w naczyniach, aktualnie naczynia i folia aluminiowa to moi faworyci.
W podobnym tonie, ale bardziej naukowym jest ta książka:
Przyznam, że do tej pory przeczytałem tyle co było za free (pdf na stronie wydawcy - sporo w sumie). Najpierw odpuściłem zakup, a potem jak trafiłem na promocję, to kupiłem..
Może dla wielu osób są tam napisane oczywistości, ale dla mnie jest sporo nowinek.
Jak komuś mówię o tym co wyczytałem, to zazwyczaj słyszę "przecież to wiadomo".
Ale to tak, jak wiadomo że coś tam jest, istnieje - tylko nikt nie potrafi tego nazwać. Później przychodzi ktoś (naukowiec?) i nazywa jakoś ten podział - tworzy definicję.
To jak np. ktoś źle wygląda w takim kolorze, a dobrze w innym, albo w bluzce we wzorki.
Potem powstaje przewodnik - masz takie włosy, to noś takie buty, a jak masz oczy takie, to takie sznurówki
Niektórzy robią to w odpowiedni sposób intuicyjnie, a innym trzeba przewodnika..
Bruce Lee powiedział, aby najpierw nauczyć się formy, a potem wyjść poza nią.
Najpierw robię coś wg przepisu, a potem albo dopytuję (wyszło za suche, co zrobić inaczej? spaliło się, co zrobić inaczej? itd).
Ale miało być o kuchni!
Aktualnie eksperymentuję z pieczeniem mięs (szynka, karczek, schab, łopatka + kurczak), robieniem kawy na różne sposoby, alkoholem
Degustuję..
Sprawdzam schematy, a potem będę już sam sobie je tworzył..
Zalinkuj książkę którą kupiłeś, bo tam widzę różne ta pani wydała..
Aktualnie chcę podbić warzywa, to mi łazi po głowie to:
Tylko nie wiem czy jest sens nabywać książkę po to, żeby pokroić warzywa..
Biorę kawałek mięsa, często dodaję trochę węgli (kasz/ryż/makaron/ziemniaki/chleb) i wkrajam do tego co jest pod ręką (najczęściej pomidor, albo papryka, albo jakieś przetwory typu kiszone ogórki, czy coś). Mało finezyjne, ale jest warzywo i to się liczy..
Takie pieczone mięso biorę do chleba - prawie nie jadam kupnych wędlin - kroję oczywiście odpowiednio gruby plaster!!
Jak kotlet!
Rozpisałem się, a nie wiem czy na temat..
Jakby tak każdy z nas wrzucił od siebie jakiś przepis...
(moje to od Maćka, to nie ma co wrzucać, albo lekko przerobione, a schemat jest jeden - kilogram mięsa, piekarnik na 175stopni, 75min + do wystygnięcia w piecu mięso można obsypać przyprawami, zamarynować, powbijać weń czosnek, czy
kabanosy! pełna dowolność - to jest to wychodzenie poza formę właśnie. Schab ze śliwkami I MORELAMI to był strzał w 10!! W 100!! Niejedna wytrawna pani domu była w szoku.)
@novyneo
Mi kettle ślizgały się w dłoniach - megaobciążenie w rack position!
Nogi były w porządku.. Nawet zakwasów dziś w nich nie mam (lekko w plecach czuję trening) - nogi czuć że ruszone były.
Zmieniony przez - panteon w dniu 2014-07-08 12:41:00