@Adam
mi też na tłuszczach źle się ćwiczy (głównie, bo nie jestem z węglami poniżej 20-30g); nie jest to LCHF, a raczej LC-moderate fat
Do 100g węglowodanów, ale jak wpadnie śmieć, to tych węgli jest więcej. Węgle raczej niskiej wartości..
Któreś podejście do LC i znowu wtopa. Raz, że ciężko ćwiczyć, a dwa - jeden śmieć i już nie ma LC.
Źle na tym robić interwały. Może dla osób pilnujących LCHF takie interwały są skuteczne (mimo kiepskiego samopoczucia).
Wymyśliłem kondycję z VWC + siłę w pressie + minimalizowanie strat (w kuchni) - za dużo rozbieżnych celów.
@Nieraz
mało rwałem w ostatnim czasie (ze 2 lata mogę pod to podciągnąć!), ale jednak te 15min na pierwszej sesji mnie nie zabiło.. Powiało optymizmem wtedy!
Teraz jeszcze wpadka z odważnikiem, bo jednak szorstki rwie mi się gorzej niż śliski, ale wyszedł temat różnic w odważnikach, to spróbowałem. W dniu różności, po kilku TGU liczyłem na 15-20min rwań. Sama idea 15:15s może pozostanie - choćby w takich krótkich - kilkuminutowych finisherach.
@Godula
To nie dieta. Napisałem co zjadłem i na czym wszedł trening. Nie było to przemyślane i zaplanowane menu - tak po prostu zjadłem i to napisałem.
Gdyby ktoś chciał zaszufladkować, to można by to wpisać w jakąś LCHF, tyle że pewnie rano kawa z 50g masła, a w południe jajka na boczku. Maciek tak jadał
Siły nie można mu odmówić.
Skąd tu energia na trening??
Przeciętnie szamam 4 posiłki dziennie.
- jajka (sadzone, omlet, na twardo, sporadycznie z dodatkiem zboża)
- mięso z warzywami (czasem + zboże)
- nabiał - serek wiejski/twaróg (czasem z musli/owsianką/miodem/etc. a czasem na słon - z pomidorem, oliwą, ziołami)
- owoc - jabłko/banan
- kanapki (pieczywo+masło+wędlina+ser+warzywo)
- śmieci (słodycze/alko) - kaloryka od niskiej (rządek czekolady), do konkretnego obiadu (strach Wam tu pisać!); śmieci co drugi dzień - w tygodniu można podliczyć 1000-2000kcal (wiem, bo sprawdzam).
Tego typu posiłki jadam. Zazwyczaj różne (czyli nie ma 4x kanapek, albo 4x mięsa dziennie).
Staram się unikać zbóż, ale jak mi się myśleć nie chce, ani wcześniej się nie naszykuję, to takie kanapki są najszybszą opcją.
Jak pojawią się w jednym posiłku w ciągu dnia, to się nie przejmuję. Gdybym zjadł kanapki 3-4x w ciągu dnia, to co innego.
Pomysł nie wypalił. Dlatego dodam węgla.. Dobrego węgla.
Nie mam rozpracowanej diety - wzoruję się na idei paleo, czy tam na samuraju. Okres okołoświąteczny nie sprzyja takim wyzwaniom, bo pokusa wyskakuje z każdej szafki, torby i szuflady..
Kiedyś zalecano węgle i
białko na śniadanie, żeby zwalczyć nocny post - katabolizm i żeby nakręcić metabolizm. Teraz coraz głośniej o śniadaniach białkowo-tłuszczowych, żeby od rana nie pobudzać wytwarzania insuliny i żeby nastawić organizm od rana na spalanie fatu (energii ze śniadania,a potem zapasowego).
Bądź tu mądry..
W tym miesiącu z miską niewiele da się zrobić. Taki to piękny czas.. Ale będę wdzięczny za każdą podpowiedź.
Ogólnie, to wierzę w dietę paleo, ale nie widzę się w niej na co dzień. Po prostu mi to nie wypali..
A kiedyś redukowałem na normalnej zbilansowanej - 1900-2300kcal,
B120-130,
T90,
W100-150g
Bilans wychodził w tygodniu. Zdarzały się 1-2 posiłki bez WW, a zdarzały się i takie że były niemal same WW.
Jadłem wątróbkę z warzywami, chleb z twarogiem, z jeden owoc dziennie, kurczaka z ryżem. No, takie klasyczne posiłki bez udziwnień. Ćwiczyłem 3x20min i waga spadała (fakt, że było lato i apetyt nie był taki jak w zimie).
Zmieniony przez - panteon w dniu 2016-12-12 07:50:47