Pierwszy trening przesunął się trochę w czasie - nieco zagapiłam się z odbiorem karty, dzięki której mogę chodzić na zajęcia, no ale nieważne.
Trening wyglądał mniej więcej tak (nazewnictwo "znam" trochę od Agaty, ogólnie będzie to taki opis "na oko", ponieważ, co tu mówić, nie ogarniam jeszcze co i jak):
- na samym początku po rozgrzewce uczyliśmy się nieco jak wykonywać thruster'y, kilka powtórzeń, ułożenie nóg, rąk itp;
- ćwiczenia w parach, 60 pull up'ów na osobę, wspomagałam się taśmą (nie pamiętam ile czasu było na to);
- EMOM swingi (12 kg) 5x i 10 pompek;
- EMOM (chyba, ale wyszło na to, że robiłam to i tak cały czas bo nie nadążałam) planki oraz thruster'y, tylko że z krążkiem zamiast sztangi (5kg) (bo ja ten, początkująca :E);
- jakieś brzuszki, kołyska itp, rozciąganie;
Opis ten nie wygląda dobrze, ale dopiero zaczynam. :D Jestem padnięta, trzęsły mi się całe ręce i nogi, chodzenie po schodach to ogromny problem a już przy wyjściu z budynku szłam jak kaczka. Kończyny odmawiają posłuszeństwa, żadnego z ćwiczeń nie zrobiłam w pełnej ilości powtórzeń, ponieważ nie dałam po prostu rady, to był mój pierwszy wysiłek fizyczny po dwóch latach przerwy, więc zdycham. Nie mniej jednak bardzo mi się podobało, chociaż zdanie lekko zmienię pewnie jutro rano... Jak na początek tragedia, ale nic nie osiągnę od razu.
Zmieniony przez - a4leksandra w dniu 2016-02-08 20:20:12