Wypiska z lekkim opóźnieniem, po treningu od razu poszłam spać, żeby wstać na 7. Oczywiście wykładowca się na nas wyyebał i jeszcze prowadzony jest inny wykład, także super... Wczoraj:
Nogi
A 5x5
1. Back Squat
70kg
2. Step Up (6s negatyw)
20kg
B 5x5
Sumo Deadlift
95/105/110/110/110kg
Romanian Deadlift
40kg (6s negatyw)
C 5x5
GHD
20kg
Leg Curl (6s negatyw)
Przydałoby się pracować już na większych klamotach, ale nie chcę też przestrzelić.
Siady jak się dogrzałam to już szło całkiem fajnie, ostatnie powtórzenia były jednak lekko z pleców. Step up był koszmarny, nie mogliśmy się pochylać w przód ze sztangą co było bardzo ciężkie do zrealizowania. W końcu udało się ładnie opuszczać jak drugą stopą jechałam po ściance boxa, chociaż czułam że trochę pracy odbiera nodze pracującej. W sumo DL lekko przesadziłam, chciałam się dostosować do ciężaru koleżanki, jednak u niej sumo jest mocniejsze a u mnie mocniejszy jest klasyk. Ostatnie repy już bardzo mocno męczone, a w ostatniej serii to było takie 5 rep max. Także następnym razem zostanę na 105, za to można dołożyć do klasyka. Po tym RDL to była bajka, leciutkie jak piórko. GHD ciężkie, dzisiaj jeszcze kark mnie boli od gryfu trzymanego na szyi. Leg curl nudy jak zwykle.
Widzę, że wiele osób ma problem ze zrzuceniem kg po wielkanocnej wyżerce, u mnie też pomimo tylko jednego dnia luzu cały czas na plusie względem okresu przedświątecznego. Ale w końcu odpuści

.
Pozdro