Przemysław Górynowicz - przygotowania na sezon 2024 / 2025 / Sopot 2023 strona 1835

No to nieźle. No ale dobrze ze cyrk sie skończył ;)

Mi nawet nie mówili o żadnych testach, gdzie jak miałem termin na styczeń, to też miał być też 2 dni przed przyjęciem. Chociaż i tak leję na tego covida, wiem że to wszystko to przez ten stan zapalny. Od 3 dni biorę antybiotyk doxycycline, ale na razie coś nic nie pomaga. Ulżyło by jakby ropa zeszła, ale musi siedzieć mega głęboko bo nijak nie idzie jej ściągnąć.

A ja wam powiem, każdy się z tego covida tak śmiał (ja też), ale od czasu jak go złapałem wiecznie coś za mną się ciągnie. Najpierw problemy z tętnem, gdzie musze ciągle tabletki na to brać, później problemy z wydolnością, gdzie jeszcze przed covidem z Martą na masie śmigałem po górach. Do tego są takie dni gdzie najchętniej bym przelezał całe w łóżku a i tak bym nie miał sił na nic, gdzie wcześniej żwawy od samego rana - jedno cardio, trening, robota, wieczorem drugie, a jak teraz pomyśle to nie wiem jak tak dawałem rade No i jeszcze wczoraj wykryła mi obturacje płuc i musze wziewy brać i salbutamol. Chyba ze to starość

prz1993

Ale mimo wszystko, jak się 9 lat tylko na jednej siłowni siedziało, to ciężko się odnaleźć na jakiejkolwiek innej.

ja tak samo mam, mimo że pracuje w Garażu, wolę swoją Aqua - choć jest w piwnicy, ale klimat jest na tej siłowni xD Kilka razy byłem u Przemo i też mi się bardzo dobrze tam ćwiczyło. Wydaje mi się że są to przyzwyczajenia, patrz na to Przemo tak, że w końcu będziesz więcej robił kroków

Chyba nie, na przystanek mam mniej więcej taka odległość jak do OneWay Czasami będę wracał z buta, ale to będzie zamiast cardio

shinare

A ja wam powiem, każdy się z tego covida tak śmiał (ja też), ale od czasu jak go złapałem wiecznie coś za mną się ciągnie. Najpierw problemy z tętnem, gdzie musze ciągle tabletki na to brać, później problemy z wydolnością, gdzie jeszcze przed covidem z Martą na masie śmigałem po górach. Do tego są takie dni gdzie najchętniej bym przelezał całe w łóżku a i tak bym nie miał sił na nic, gdzie wcześniej żwawy od samego rana - jedno cardio, trening, robota, wieczorem drugie, a jak teraz pomyśle to nie wiem jak tak dawałem rade No i jeszcze wczoraj wykryła mi obturacje płuc i musze wziewy brać i salbutamol. Chyba ze to starość

Mam podobnie, najgorsze jest to, że cały czas mnie trzyma jakiś katar, kaszel od grudnia praktycznie. Mój syn tak samo chrząka już kilka miesięcy, lekarze rozkładają ręce, bo inhalacje, spraye do gardła itp nie pomagają.

Przemo wpadasz na npc?

shinare

A ja wam powiem, każdy się z tego covida tak śmiał (ja też), ale od czasu jak go złapałem wiecznie coś za mną się ciągnie. Najpierw problemy z tętnem, gdzie musze ciągle tabletki na to brać, później problemy z wydolnością, gdzie jeszcze przed covidem z Martą na masie śmigałem po górach. Do tego są takie dni gdzie najchętniej bym przelezał całe w łóżku a i tak bym nie miał sił na nic, gdzie wcześniej żwawy od samego rana - jedno cardio, trening, robota, wieczorem drugie, a jak teraz pomyśle to nie wiem jak tak dawałem rade No i jeszcze wczoraj wykryła mi obturacje płuc i musze wziewy brać i salbutamol. Chyba ze to starość

Tzn żeby była jasność - ja się nie śmieje z covid i sam miałem ten syf. Tylko mówię jak wygląda sytuacja od strony służby zdrowia. W momencie w którym ciężar wywiadów epidemiologicznych, nakładania kwarantanny na osobę zakażoną i na domowników itd spadł na lekarzy (wcześniej wszystko to robił sanepid) covid się skończył. Zbiegło się to w czasie idealnie z zabraniem dodatków finansowych dla lekarzy podam przykład- dla średniego powiatu dziennie było w tym roku od 150 (w szczycie) do 60 (taka średnia) przypadków dziennie (osoby dodatnie). Z tego trzeba jeszcze było znaleźć współdomowników i osoby z kontaktu do kwarantanny. Teraz tych przypadków jest 5... Na tydzień! lekarze po prostu nie robią testow. Nie chce im się w to bawić. Leczyć i tak tego nie mogą. Więc teraz diagnozą jest w każdym przypadku grypa lub inna znana jednostka chorobowa

Też się śmiałem z tego covida póki co nie złapałem. Tydzień wyjęty z życia, a do teraz brak węchu i częściowo smaku.

Mario - miałem być bo miałem chłopaka tam wystawiać, ale zachorował i musiał odpuścić, a ja czuję się tak chuyowo że nie w głowie mi zwiedzanie zawodów...

Jasna sprawa choć trochę szkoda bo myślałem ze się złapiemy