Przeprowadzona. Było ciężko. Wczoraj jeszcze jaśnie pan Igor odwalał głupie akcje i nagle oznajmił, że "o 16 wraca do mieszkania i macie wyp*****lać". Zachęceni tą przemową motywacyjną uwinęliśmy się z pakowaniem w niecałe 3h! Pod koniec zostało mi 20 minut na spakowanie kuchni, ale bracia pomogli i udało się. Potem oczywiście Igor był już grzeczny i "no przecież wiesz, że to tylko emocje". Ech, szkoda słów. W mieszkaniu syf nieziemski, nawet nie uprał mojej pościeli, w której spał ostatni miesiąc, a strasznie oferował pomoc i się jeszcze obraził, że jej nie chciałam...
Widziałam Jagusię przez parę minut, podobno wyczuła mój zapach już na klatce. Wskoczyła na mnie od progu i cały czas się tuliła. Kochany piesek, szkoda mi było wyjść tak od razu, pewnie była skołowana. Ptyś <3
W 3h zrobiłam 700 kcal wg Garmina, chociaż nie wychodziłam z mieszkania. A dzisiaj jak rozpakowywałam auto i nosiłam wszystko na strych, zrobiłam 6 tys. kroków i okrągłe 5km

Jutro na bank będą zakwasy po tych spacerach po schodach z ciężkimi torbami. Za dużo mam tego dobytku
Mam już kettelki, mam lepszą matę, mam swoje białeczka i swój sprzęt kuchenny (gofrownica

), więc mogę wrócić do porządnego trenowania. Oby stres odpuścił i dał żyć. Praca też będzie wygodniejsza, bo mam swoje biurko i krzesło biurowe. Czyli idzie ku lepszemu. Ostatnio dostałam też zlecenie od nowego, uznanego wydawcy, stawka świetna, więc w pracy mam pasmo świetnych wiadomości :)
Najważniejsze to się teraz rozruszać, wrócić do formy, lepiej odżywiać i wyluzować. Pokój ogarnęłam sobie naprawdę fajnie, wróciło mi trochę sił do życia
Zmieniony przez - Hesia w dniu 2021-10-10 15:28:59