Ja do pracy to mam dwa kroki. Dosłownie. Do łazienki mam dalej, bo na dół muszę zejść
I jak znam życie to wcale nie siedzicie tyle przy kompie w pracy co ja :( Otóż praca siedząca jest stopniowalna ;) Ja nie wychodzę do drugiego pokoju po żadne dokumenty, nie idę do koleżanki o coś zapytać, ani w ogóle nic, klepię i klepię, aż wyklepię te swoje dwadzieścia pięć tysięcy znaków. Przerwy mam krótkie i częste, bo tłumaczenie wymaga pełnego skupienia i jest bardzo monotonne. A jak mam poprawki to jeszcze mniej się ruszam, bo tylko skroluję i co jakiś czas poprawię jedno zdanie. Stwierdziłam, że i tak jestem już mocno obciążona psychicznie i nie będę się jeszcze tymi kroczkami dobijać, skoro na zewnątrz i tak jest brzydko, zimno i jak sąsiedzi dowalą dymu to nie wiadomo, czy ten spacer to taki zdrowy

Teraz przez jakiś miesiąc będzie trochę normalniej, chyba że dostanę coś po Nowym Roku od redaktorów, co niestety jest więcej niż prawdopodobne.
Ale myślałam o tym, by biegać jednak 5 razy w tygodniu, a krócej. Skumulowany wysiłek będzie przyzwoity, a kolana będą mniej obciążone (tak mi się przynajmniej wydaje). A bieganie to więcej kroczków w krótszym czasie :D
Zmieniony przez - Hesia w dniu 2021-12-17 12:00:38