I pobiegane w deszczu. Nogi już ciężkie dzisiaj, bo to 4 bieg od niedzieli, do tego wczoraj mało wody piłam i miałam długi, trochę stresujący dzień. W sumie nie wyszło najgorzej. Końcówka w mocnym deszczu, pod wiatr i pod górę

Jutro i pojutrze off, bo w sobotę gwiazdorzę na Targach Książki, a w niedzielę oglądam nowe mieszkanie znajomych, same przyjemności :)
I kurde pracuję ciurkiem od 20 lutego, nie licząc kilku dni, gdzie pracowałam połówkę dniówki. I tak do środy włącznie :( A od czwartku
redukcja, nie ma zmiłuj, bo coś chyba wleciało :p
