DT Hesia

Madziu, tłumaczę książki :) Czasami sobie tu narzekam na jakieś hiperważne problemy typu czy można się pochylać do przodu ;)
A siłowy to u mnie niby był, ale jakby go nie było ;)

Miało być bieganie, ale dopiero po kolacji sprawdziłam godziny otwarcia siłki i było do 15 :( A po nocy w terenie nie pobiegam. Zamiast tego zrobię porządne machanie kettlami, a bieganie jutro.
Zważyłam się i dupa, kilogramy wróciły w całości, więc przez te dwa tygodnie na 1800 kcal zleciała tylko woda. Tak mi się zresztą wydawało, bo w drugim tygodniu waga stanęła. Nie wiem, co ja sobie myślałam, nigdy nie chudłam na 1800, więc dlaczego miałabym chudnąć teraz? Walić to, schodzę na 1700. Nie chce mi się tygodniami liczyć i czekać, aż mi łaskawie może pół kilograma zejdzie. Najwyżej jak będzie ciężko to będę robić refeedy albo dokładać coś w dni długich biegów.

Tak, najlepiej chyba sprawdza sie na spalanie fatu takie ustawienie deficytu ze kcal sa nizsze ale sa refeedy 1-2 razy w tyg. Tak jest lepiej niz jakby sume tych wszystkich kcal z tygodnia rozlozyc rowno na 7 dni.

mi kiedys Bziu rozpisała 4x1600 i 3x1800. czekałam na te dni z 1800 - niby tylko 200kcal a jaka róznica była!

Dziewczyny, jakies niskie te kcal generalnie, czy da sie zrobic efektywna redukcje jak sie ja zaczyna tak nisko? Moze sa jakies metody by metabolizm jakos rozkrecic by startowac z wyzszego pulapu?

Madzia - u mnie to juz było na dobitkę - jak się uparłam ze chcę do 60kg zejść... I miałam wyzwanie biegowe na które chciałam zdążyć.
generalnie byłam padnieta bieganiem i dietowaniem i spaliłam się przed wyzwaniem. Ale fakt, ze najlepsze treningi biegowe ever to własnie z tamtego okresu. Z Kabo żeśmy się wyzwali i padłam nim dzień wyzwania przyszedł. Trochę pewnie przez to uparte dażenie do 60kg...

W 2020 schudłam na podobnych kcal i tylko pod koniec już za dużo biegałam i przez to zaczynałam podjadać, więc to się jakoś rozjechało wszystko, bo jeszcze się przetrenowałam, zbyt szybko podnosząc kilometraż. I w sumie teraz przecież zaczęłam wyżej, prawda? Dwa tygodnie byłam na 1800 i w drugim tygodniu już nic nie spadało. Pewnie mogłabym cisnąć więcej aktywności i spacerów, ale jak ja mam to robić na siłę to wolę mniej zjeść :P Widocznie mam bardzo niski NEAT. Hormony kiedyś badałam i było okej.

Inna sprawa, że mi się marzy pocierpieć 6-8 tygodni, zejść te kilka kg, a potem przy dobrej pogodzie ruszyć porządnie z bieganiem, bo tak to na niskich kcal to nie można za bardzo poszaleć jednak :P A jak najpierw schudnę to automatycznie będę trochę szybciej biegać ;) Ze wszystkim jakoś stoję w miejscu. Od roku co najmniej. Tylko te stania na głowie jakoś się udało ogarnąć, a tak to ani nie schudłam (na nogi to już patrzeć nie mogę), ani nie poprawiłam biegania, ani nie poprawiłam zakresów w rozciąganiu (tutaj to w ogóle dramat).



Zmieniony przez - Hesia w dniu 2022-02-05 20:38:18

Zmieniony przez - Hesia w dniu 2022-02-05 20:38:56

Ja tez wolalabym nizsze kcal a mniej aktywnosci, wiec rozumiem
Sprobuj naprawde te refeedy, to podobno naprawde fajnie dziala, ale to chyba musza byc jakies wieksze ladowania, nie tylko roznica 100-200 kcal, nie znam sie, kiedys Sowinski mial taki webinar o dietach cyklicznych, tam tego wysluchalam i pamietam ze fajny byl, nie pamietam juz szczegolow niestety.

Damian Parol pisał o refeedach. Pamiętam, że to miało być minimum 48h, zero kaloryczne i że najlepiej dokładać węglowodanów. U mnie taki refeed pewnie byłby pewnie w okolicach 2000, raczej nie więcej. Może warto spróbować. Pamiętam, że początek diety na 1700 kcal szedł dobrze, ale po paru tygodniach zazwyczaj zaczynało się podskubywanie żarcia albo szukanie okazji, żeby sobie zrobić właśnie taki jeden dzień wyższych kalorii. A może trzeba było zrobić dwa takie dni, nażreć się węgli i zrobić porządny trening :D

Dla zainteresowanych: https://www.damianparol.com/intermittent-dieting/ 

7 km po drogach. Tak sobie. Chciałam dyszkę, ale byłam już blisko domu, do tego głodna , a nogi jakieś ciężkie.