DT Hesia

Pobiegane dla przyzwoitości. Nie chce mi się i wiem, że postępów nie będzie, bo za mało biegam i za mało jem. Jadłabym więcej, ale wtedy z redukcji nic nie wyjdzie. Dylematy, dylematy. Do końca roku to i tak jest taki kijowy okres na planowanie treningów, więc już tak przebimbam, byle zachować formę, a potem się pomyśli. Jakoś serio bardziej do mnie joga przemawia i najchętniej bym tylko w domu ćwiczyła
Marudzę, wiem, ale trochę mi ostatnio gorzej emocjonalnie i może to też przyczyna zniechęcenia.

Dzisiaj lekki siłowy i krótka joga. Wrzucam zdjęcie fajnej asany na rozciągnięcie tylnej taśmy i przy okazji trochę na otwarcie klatki. Ja trzymam dłonie tak, że są wnętrzem do siebie i krawędzią do pleców, ale można się złapać za łokcie. Tylko plecy muszą być proste, łopatki ściągnięte. I trzeba się opuścić na tyle, na ile pozwalają plecy, nie można się garbić. Dupę wypiąć jak do martwego ciągu. Fajne jest to, że się ćwiczy tylko jedną nogę naraz, można wtedy lepiej się ustawić. Stopa z tyłu nie musi dotykać piętą do maty.

Dzisiaj takie bieganie. Zimno jak cholera i znowu strasznie mi się nie chciało, ale zmobilizowałam się. Czytam książkę o szczęściu i według badań jesteśmy szczęśliwi, gdy wyznaczymy sobie zadanie na miarę naszych możliwości i je wykonamy. No to wykonałam
Nogi były w świetnym stanie, ale zerknęłam na taki sam trening z listopada i postępów nie ma żadnych. No raczej nic dziwnego, skoro biegam w kratkę. Nic, oby do wiosny i wtedy przycisnę.





Zmieniony przez - Hesia w dniu 2022-12-15 17:01:38

Hesia - z tym szczęściem to prawda:) przynajmniej u mnie to tak działa, zdążyłam zaobserwować bez książek ale kilkanaście lat mi to zajęło…

Trochę dzisiaj pofruwałam.

Ładnie już idzie.

Wczoraj rozciągałam się i jogowałam chyba ze 2h, trochę też starałam się regeneracyjnie porozluźniać, bo mam wrażenie, że tego brakuje mojemu ciału i to blokuje powiększenie zakresów.
Dzisiaj poszłam biegać i chociaż wychodziłam z nastawieniem na pół godzinki dla przyzwoitości, Garmin podpowiedział 55 minut w tlenie, pogoda jakaś całkiem ładna i chociaż nad rzeką trochę pizgało, bardzo przyjemny trening. Taką zimę akceptuję, temperatura po rozgrzewce była zupełnie komfortowa.











Zmieniony przez - Hesia w dniu 2022-12-19 15:59:00

Wczoraj była joga, ale w sumie to takie już raczej dynamiczny stretching z elementami jogi. Mam od tego zakwasy. Dorzucam Wam filmik z najnudniejszego ćwiczenia świata, ale liczę, że mi pomoże poprawić wywinięte do przodu barki.



Dzisiaj pobiegane, ale coś mi brzuch dokucza od weekendu i musiałam skrócić, bo dzisiaj mi się nieprzyjemnie odbijało w trakcie treningu i miałam lekkie mdłości. Parszywe kiszki, ciągle jakiś problem. Nie ma zmiłuj, do świąt dieta waflowa, a przy stole muszę uważać. Ale może nie przytyję w święta ;)
Właśnie, w kwestii tycia. Niby narzekam, że nie mogę trwale schudnąć i ciągle oscyluję wokół podobnej wagi, ale sprawdziłam i w te święta wejdę 3-4 kg lżejsza niż rok temu. I to mimo tylu perturbacji mieszkaniowo-życiowych. W ogóle O MÓJ BORZE SZUMIĄCY co to był za rok. W 2021 wszystko się waliło, w 2022 intensywnie budowałam, oby 2023 był taki po prostu... miły

Co prawda post nietreningowy, ale chciałam powiedzieć, że zachciało mi się zabrać na święta matę do jogi i ciuchy do biegania, ledwo dotaszczyłam torbę na przystanek, a po drodze jeszcze musiałam podtoczyć się do książkomatu. Rany, to już uzależnienie chyba

Pierwszy raz od dawna bieganie w terenie, czyli w lesie za działką rodziców. Stopy dostały trochę wp****** Krótko, bo wczoraj wpadło winko, a dzisiaj od rana zakupy, spacer z psami, nie chciałam się zmęczyć przed świątecznym gotowaniem. Po prysznicu od razu wzięłam się za lepienie pierogów ;)











Zmieniony przez - Hesia w dniu 2022-12-23 18:12:18