DT Hesia

Ile miotów??? No jak ciśnie tyle to może i dochodowy, ale to musi mieć strasznie dużo suk, bo nie można ich za często rozmnażać. Nasza hodowczyni ma chyba max dwa mioty rocznie, zarabia raczej na szkoleniu i hotelu dla psów. Samo wystawianie psów jest kosztowne i czasochłonne, a tego się wymaga od prawdziwych hodowli.

Każda suka raz do roku. Wiem, ze tego pilnuje bo też obserwuję od jakiegoś czasu i widzę która sunia ma dzieci. Fakt, ze ona zaczynała od jednej akity, a teraz ma naprawdę ładne stadko. I z miotu sobie pannę zawsze zostawia. I dobrze to ma zorganizowane, suki się szczenią w domu,a mieszkają w kojcach na zewnątrz - duży wybieg na którym rotuje psy. I ma warunki - na wsi za miastem, duża posesja. Tam te psiaki nie mają krzywdy...
Zadziwia mnie tylko,ze jest ciągle tyle chetnych zeby relatywnie nie taniego psiaka kupić. No i dość wymagającego, chociazby wielkoscią.

Potrzeby na rynku są teraz ogromne, ludzie zamiast dzieci mają zwierzaki ;) Fajnie, że rośnie świadomość, jak wygląda wychowanie psa etc. ale też niestety jak we wszystkim zaraz się pojawia chęć wyróżnienia się i nagle zwykli szarzy obywatele czują potrzebę posiadania malinosa, bo takie super rzeczy potrafi robić :P U nas chodzi taka jedna agentka z malinosem na elektronicznej obroży, pies się jej nie słucha, już kilka psów pogryzł, baba ma w dupie innych, wchodzi z tym psem do parku pełnego dzieci i małych psów. I g**** można z tym zrobić, a ona najwyraźniej uważa, że ma superwyszkolonego psa. Jedna babka nam opowiadała, że jak próbowała ratować swojego małego pieska, gdy maliniak go zaatakował, to tylko usłyszała od tej jędzy, że "niech nigdy nie rozdziela gryzących się psów, bo jeszcze sama zostanie ugryziona". I tyle miała do powiedzenia na temat swojego agresywnego maliniaka. Nawet zgłaszaliśmy to dzielnicowemu, ale w sumie dopóki nie pogryzie dzieciaka to nikogo to nie będzie interesować...

O Marko - ale klimaty!!! U mnie tylko w lesie małe luzem puszczone pierdki z hasłem ze „on nie gryzie”. Moja póki co tez nie - ale jak zacznie się bawić to pierdka doopa przyciśnie do ziemi i udusi..,

Zrobiłam ładną piąteczkę na wsi, był zapas na więcej, ale ostatnio mi nie szło, więc zaczęłam spokojnie.

Podokazywałam sobie w ogrodzie. Komary straszne, nawet na słońcu. Myślałam, że jakość będzie lepsza, ale coś tam widać. W jednym twarz mi się tak sfałdowała, że aż musiałam zakryć, coby zbytniej wesołości nie wzbudzać xd Kruk nawet wychodził, pierwszy raz udało się oderwać nogę w staniu na głowie i dłoniach.






Zmieniony przez - Hesia w dniu 2021-06-14 18:10:42

Przypomniałaś mi o tych pozycjach ze świecą - ładnie to wygląda! Lubiłam je kiedyś...

Shoulder stand to był chyba pierwszy ze standów, który zrobiłam, i w ogóle przez długi czas bardzo lubiłam wszystko, co było okołoświecowe. Coś te inverty mają w sobie, teraz bardzo chętnie wchodzę w to stanie na głowie i dłoniach, fajnie się w tym czuję i będę działać dalej. W tym klasycznym staniu na głowie dzisiaj zaliczyłam piękną wywrotkę :D Ale na trawie to można ;)

Od komarów znacznie gorsze są te gryzące muszki. U mnie w ogrodzie wieczorem są nie do wytrzymania.

Dzisiaj miałam odwiedzić babcię, a że u babci zawsze winko i ciasto to z rana wpadły interwały, bo po winku to tak średnio ;) Taki interwał już raz biegałam, poprzednio poszło dużo lepiej i mam niedosyt, pobiegnę go znowu w sobotę chyba. Wypada mi bieg w piątek, ale wracam do miasta i po kilku godzinach w pociągu trening nie ma sensu, więc skoro będę miała aż 3 dni pauzy od biegów to aż się prosi znowu interwał. Poprzednio odcinki 200 m miałam w tempie ok. 4:30, a nawet 4:08, a teraz taką lipę odstawiłam :p