DT kabo - get big but not like a pig (spis treści str 1)

Nie wiem co z tego wyjdzie, bo dopiero usiadłem a byliśmy po 18. Okazało się że przez miesiąc wyrosło więcej trawy niż od września . Tym samym mam już 26k kroków natrzaskane . Więc jak wstanę to zdecyduję. Jak bym odpuszczał jutro rano to może się zbiorę w niedzielę wieczorem bo jest szansa, że będzie chłodniej.

Viki a 5:30 to wstajesz i lecisz na czczo?

Jak biegam tak rano to wstaje 5 albo 5.30 (teraz ostatnio nie, bo ciężko mi rano zwlec się z łóżka, ale jak będzie tak ciepło to pewnie spróbuję jednak wstać).
Na czczo nie lubię i źle mi się robi mocniejsze treningi. Próbowałam po tej specjalnej kawie z tłuszczem ale na mnie nie działa i nie lubię. Już lepiej banan, albo trochę koktajlu o ile przygotuje dzień wcześniej. Ważne żeby były węgle i żeby było lekkie. I kawa do tego
Jak zawody miałam rano, np. 7.30 to też jadłam koktajl, bo to jedyne co mi rano przez gardło przechodzi. Z owsianką próbowałam, ale opornie szło. Ewentualnie jakiś batoniki musli.

Kabo, jeśli w miarę dbasz o to by zasoby glikogenu się zgadzały, to spokojnie możesz z rana na czczo biegać. Krzywda Cię żadna nie spotka a na pewno lżej się o pustym żołądku biega

Trening biegowy 13.06.2020
BC ~8km






No i po zabiegu. Wstałem koło 6, miarka SFD ISO Energy Plus, druga miarka do bidonu i można lecieć. Ale na początek wk*** - przeglądam spakowane rzeczy sportowe i brakuje słuchawek. Wrr. No nic będzie śpiew ptaków zamiast rammsteina . Zrobione kółko 8,4km z czego 500m tylko po asfalcie, ~35% po takich ubitych białych kamyczkach co pod asfalt kładą reszta to typowe leśne i polne drogi. Przez drogę przebiegła mi sarna (dobrze że nie czarny kot), a później na horyzoncie pojawiły się 3 wiejskie psy. No nic lecę dalej. Ale całe szczęście psy zobaczyły dzika dyszącego jak parowóz i spyerdoliły do lasu .
Rejony obadane, aczkolwiek do 10km to mało zróżnicowanych opcji, albo można takie większe kółko zrobić zahaczając o las, albo kilka mniejszych głównie w otwartym terenie, więc na słońce zupełnie słabo.
Po analizie wykresów, od ok 7 km HR podskoczyło o kolejne kilka oczek do 172-174 i zaczęło szarpać. Ciężko było, ale jakoś nie śledziłem tego na bieżąco i nie myślałem że wywinduję HR w te rejony przy w miarę spokojnym biegu. Ale widać wydolność jeszcze nie pozwala na regenerację w takim tempie .


Dzisiaj może się uda sprawdzić zegarek jak mierzy w open water .

pozdro.



Zmieniony przez - kabo9 w dniu 2020-06-13 10:32:49

To zdecydowanie nie regenarcja

Ale ładnie pobiegane!

kabo9

Przez drogę przebiegła mi sarna (dobrze że nie czarny kot), a później na horyzoncie pojawiły się 3 wiejskie psy. No nic lecę dalej. Ale całe szczęście psy zobaczyły dzika dyszącego jak parowóz i spyerdoliły do lasu .

Przez chwilę zaczęłam podziwiać za odwagę.. i dotarło do mnie, że Kabo piszesz o sobie

Turoń Polarny

To zdecydowanie nie regenarcja

No. Było z górki albo jakiś doping wpadł wczoraj do kolacji.

paawo

Turoń Polarny

To zdecydowanie nie regenarcja

No. Było z górki albo jakiś doping wpadł wczoraj do kolacji.

Z górki było mniej więcej tyle samo co pod górkę, a doping będzie dzisiaj do grilla .
Open water musi poczekać bo mocno wieje. Sam to bym poszedł ale dzieci też będą chciały a boję się żeby się nie załatwiły od tej dziwnej pogody.

Teraz gorsze informacje. Boli mnie prawy piszczel z przodu nisko, ale to pewnie przejdzie. Gorzej że poobcierałem sobie sutki. Miałem techniczną koszulkę i chyba nie była dość obcisła. Jakiś hint oprócz zaklejenia?

Ja bym poleciła stanik.. ale pewnie też odpada@