Jak obiecałem tak kilka słów napiszę o ostatnim weekendzie i starcie, a raczej weekendzie(szkoła przetrwania ) :D
Wylot do Madrytu miałem w piątek z rana.
Szybki chcek na czczo jeszcze w domu:
Wylot miałem z Krakowa kolejno Warszawa i Madryt. Na przesieadkę w Wawie miałem 1h czas więc wydawało się to całkiem dużo....no właśnie gdyby tylko samolot nie spóźnił się ponad 1h....więc z automatu wiedziałem ze na lot do MAdyrtu z wawy nie zdąrzę, zaczeł się delikatne nerwy, bo wiadomo chciało by się już być na miejscu a nie martwic czy w ogóle dolece :D
Poinformowali mnie ze w Wawie wrzucą mnie w samolot do MOnachium i z MOnachium do madrytu i zamiast o 15 miałem być na miejscu o 22, no już hvj pogodziłem się z tym, celem było jeszcze dorwanie walizki w wawie zeby zarcie wycinać bo nie miałem wszytskiego przy sobie.
Ale w Wawie okazało się ze samolot do Madrytu tez jest lekko opóźniony wiec teoretycznie SUPER bo zdąrzyłem rzutem na taśmę....jeszcze za nim wsiadłem do samolotu 2x pytałem Pani czy napewno mi bagaż przeczucą, powiedziała ze oczywiście ze tak. W samolocie jeszcze siedzieliśmy z 25min z anim wystartował wiec byłęm pewny ze bagaże łąduja :D
no ale na miejscu okazało się ze bagażu brak został w Wawie i dopiero mi go dostarczą najblizszym lotem czyli za 24h :D gdzie wtedy to juz ten bagaż totalnie nie był mi potrzebny :d tak naprawdę zostałem bez niczego, bez jedzenia, bez gaci startowych bez brązera leków diurów itp :d dobrze ze damian pozycyzł startówki a Tomek brązer ;) no bo nic nie miałem tylko to co przy sobie, wiec zaczeło się kombinowanie i organizacja wszystkiego. Wiadomo takie sytuacje nie mogły się dobrze odbić na formię i w piątek wieczorem wglądałem h**owo, nawet myslałem ze w sobotę nie wyjdę jak tak dalej będzie, ale w koncu mówie szkoda nerwów bo to i tak już nic nie zmieni więc starałem sie wylozwać.
Na szczescie forma z rana była cos lepsza ale to jeszcze nie to, jednak jak zjadłem sniadanie polezałem potem 2h to w sumie sam nie mogłem uwierzyć jak to się zmineiło na plus i już byłem spokojniejszy, sam Adam zareagował "o k***a ale się zmieniało, załadujesz maka to bedzie jeszcze lepiej" -no i miał rację.
Same zawody jak zawsze planowo, ale długo trwały bo frekwencja była naparwdę spora, naawet kilku zawodników z Ameryki . Ja miałem bodajże 22 zawodników u siebie.
Po cichu mocno wierzyłem w top10, bo widziałem ze forma jest, ale zdecydowanie brało gabarytu bo konie były okrutne ;) Plus tego taki ze już zaden poziom zawodów mnie raczej nie zaskoczy ;P bo tutaj była cała topka co bedzie na mś, jedynie brakował KIzonka czy szymona łady.
NO niestety poza top10, dokładnie nie wiem które bo nie podają ale myśle ze nie dużo ;)
Patrząc na całe okoliczności i formę jaką udało się wnieść na scenę nie moze być inaczej jak powinienem i w sumie jestem zadowolony.
Stałem na scenie koło Jana Turka gdzie od dwna go śledzę i w sumie podziwiam sylwetkę a tutaj razem na scenie kilka słów na backstage-to przeżycia których nie da się opisać a trzeba na własnje skórze przeżyć ;P
Ogolnie nie będe się rozpisywał ze tez lipa z transportem była itp bo to już nawet jest śmieszne :d ale kroków torche narobiłem szukając przystanów jak ubery nie dojechały :D
Po zawodach wróćiłem późno bo sporo z buta zap*****ylałem, potem troche busem i znowu z buta :d wiec po zawodach wpadło cardio :D
nawet za wiele nie zjadłem, bo wiaodmo ładowanie nie małe było wiec po zawodach tylko napiłem sie nie mało, potem zjadłem 2 tosty, twixa 4 takie małe ciastka francuskie i małe piwko wiec w sumie smiech:D
Rano spać nie mogłem bo Damian chrapał tak ze nawet stopery w uszach mi nic nie dawały wiec zszedłem na hotelowe "fitness" na cardio i wpadła godzinka.
Sniadanie hotelowe jajka 2 tosty z szynka i serem, mała miska płatów 2 ciastka francuskie i tak mnie potem przymuliło ze kolejny posiłek zjadłem o 17 kaszka z wpi i owocami a miedzy czasie zaliczylismy nie udany start Damiana bo wychodził z biegu na scene, wiec wkvrwiony to po zaowdach pojechalimsyh na trening i on zrobił nogi bo ma start w sobotę a ja fbw jakies :D
Wieczorem wyskoczylismy na miasto wpadły duze i małe lody i burger i kawałek małej pizzy. W mieszaniu jeden tost na słono i drugi z masłem i tyle. Tez jak wspomniałem dostałem telefon z domu ze babcia zmarła wiec już humor też się popsuł.
Poniedziałek już byłem sam( i nic tylko chciałem jak najszybciej wracac do domu ) bo w nocy Damian już poleciał a ja dopiero w pon o 17 miałem powrót, wiec zeby sobie tam czas urozmicic to 1h cardio na czczo :D sniadanie ale juz normalne jajka tosty szynka kawa trening kaszka owoce wpi i na samolot, znowu mnie przymuliło na flaku wiec w samolocie zjadłem tylko 200g piersi i 3 jajka, a w drodze do domu w mc 2x mcflury i mastero burgera
Wiec w sumie cos tam zjedzone ale totalnie bez szału i raczej bardzo mało jakby nie patrzec i porównac do innych ale nawet bez parcia bo chyba przez ten stres flaki się buntowały, od wczoraj juz jem po swojemu tip top i jest lepiej
Wiec ogólnie wyjazd średnio wyszedł :D
a no i zeby tego było mało co nigdy mi sie nie przydarzyło a troche juz tych lotów miałem. miałem ze sobą pama i otwieram walizkę a tam wszystko zayebane tłuszczem, okazało się ze jakies wysokie ciśnienie było i rozj**ało ten olej na cała walizkę xD dodatkowo miałem tam wafle patki które leciały z Polski i wróciły spowrotem ale też bez powietrza :D
Tutaj coś po około 2h po sniadaniu gdzie ta forma zaczeła się na szczęście poprawaić:
Weryfikacja i meeting, waga 99,8kg na scene wiec w sumie zacnie :D Patrząc 4tyg wstecz od Ac to prawie 7kg więcej na scenie ;)
przy raczej nie gorszej formie, wiec tutaj widac ile sie traciło
coś ze sceny
W niedziele poranek po zawodach po śniadaniu bez pompy :D a czułem się jak po treningu :D
Jedno po treningu ;)
BUrger całkiem dobry, a lody dupy nie urwały ;)
Taka ogólna relacja bo z zawodów chyba juz jednak wiecej zdj nie będe miał. Może ktoś przeczyta, ale pewno mało komu sie bedzie chcieć :D
Ten tydzień luźniejszy a od kolejnego myślę coś zacząc rosnąć, może to chore ale ledwo skonczyłem sezon a motywacja spora i już jakieś plany mi się snują :d napewno ambitnę :Dale to zalezy czu urosnę :D
Oki co dziś 2 dzien dnt, ale tez od ponad tygodnia mocno trzyma przeziębienie gradło zatoki, ciagle nadzieja ze przejdzie ale chyba bedzie trzeba lekarza odwiedzić, bo od nowego tygodnia musze byc nówka ;)
Dziękuję jeszcze raz wszystkim za wsparcie, trzymnie kucików i sporo wiaodmości, mam nadzieje że dalej będzie i co nieco uda się jeszcze razem przeyżc ;)
Zmieniony przez - MARIAN 17 w dniu 2019-10-23 15:19:38
Aktualny dziennik:
http://www.sfd.pl/Mariusz_Żaba:_MPJ_2015_str_34,_Kłodzko_44-t1089000.html
Galeria zdjęc:
http://www.sfd.pl/Marian_rocznik_92-t628047.html
DOPÓKI WALCZYSZ JESTEŚ ZWYCIĘZCĄ!