Poruszyliście oczywiste tematy ale przy okazji trochę się uzewnętrznię
.
Jestem uparty w dążeniu i to jest z jednaj strony zaleta, a z drugiej strony może być postrzegane jako wada bo jak coś sobie upatrzę np nowe hobby to daję z siebie 100% żeby to zrealizować. Nie jestem w stanie jechać na pół gwizdka przynajmniej do osiągnięcia jakichś tam założeń. I tak mam od dziecka
- jak powiedziałem sobie ze będę jeździł na łyżwach (8-9 lat) to katowałem od rana do nocy w mrozie, śniegu deszczu aż jeździłem swobodnie przodem, tyłem, robiłem przeplatanki i inne cuda, kij hokejowy oklejony taśmą izolacyją (bo tak było trzeba) przez długi czas stał w pokoju
- kopanie na podwórku było za mało to poszedłem zapisałem się do klubu na piłkę - niestety tu fail, nie poznali się na moim talencie
- później była gra na gitarze bo sporty przez biodro poszły w odstawkę, efekt uparcia był taki że jedna gitara poszła w strzępy bo matka nie wytrzymała, żeby dostać nową musiałem ciut odpuścić i zacząć też się uczyć w szkole nie tylko szarpać druty
- jak chciałem się nauczyć jeździć na nartach (to już okres 20+) to potrafiłem w jednym sezonie jechać 6x w góry po to żeby katować od otwarcia do zamknięcia wyciągów, celem było zjechanie po czarnej nieprzygotowanej trasie i ogólnie jeżdżenie w każdych warunkach i po każdej trasie, do tej pory zostało mi to, że muszę otworzyć wyciąg, nie zrealizowane zostało potrenowanie jazdy w tyczkach, może kiedyś jeszcze pojadę na jakiś obóz ale wątpliwe
- jak grałem w darts'a to też nie wystarczało mi granie po zadymionych pubach tylko grałem w lidze, jeździłem po Polsce grając w turniejach żeby grać z najlepszymi
- później była jeszcze giełda, tu bez szału chociaż to też nie były obligacje tylko kontrakty terminowe
- kolejnym hobby był poker texas holdem - tu chodziło o to żeby grać na jak najwyższych stawkach online więc była gra po nocach i wspinanie się od zera, granie za grosze na kilku stolikach jednocześnie, aż przyszły wyższe stawki, szkolenia online, tooling, ale też było szlajanie się po kasynach, turnieje na żywo bo gdzieś tam w tyle głowy było pojechać na World Series of Poker do Vegas i trzeba było trenować też na żywo, ale żeby można było tam pojechać to trzeba było mieć dobre zaplecze do tego nie dotarłem, do dziś pamiętam jak pierwszą córkę karmiłem o 2-3 w nocy w przerwach w turniejach, żona najbardziej lubiła to hobby
- na pokera zaczęło brakować czasu więc przyszła bukmacherka, granie kuponów płatnych typerów, miałem zaplecze z pokera więc nie musiałem zaczynać od zera, ale to mi pisiory zamknęły
I teraz czas na kulturystykę. Zaczęło się od przygotowanie teoretycznego i nakręcenia, że też chcę przemiany. Nie wchodziłem na forum z pytaniem o podstawy bo to miałem przygotowane. Później start w zawodach był celem żeby się jeszcze lepiej nakręcić, udowodnić że jestem w stanie dać z siebie kolejny raz 100% albo więcej. Dlatego też byłem talibem żywieniowym, gdy rodzina jadła w knajpie brałem pojemnik na wypadek jakby nie było co wybrać. od 2014 do startu w 2015 który nie wyszedł nie wypiłem chyba grama alko. Nie jadłem moich ulubionych serników. Przez co znowu rodzina zaczęła uważać mnie za świra tym bardziej że wcześniej nie odmawiałem nigdy ani jednego ani drugiego
. Trzymałem się sztywno założeń diety i treningu, bo taki jestem.
Bo uważam że jak chce się coś osiągnąć to trzeba z siebie coś dać i to coś co znacznie przekracza rezygnację z ulubionego ciasteczka do porannej kawusi. Dlatego też nigdy nie narzekałem, nie byłem męczennikiem, robiłem tak bo to uważam za słuszną drogę. Być może nie jedyną ale dla mnie była optymalna bo mogłem powiedzieć, że wyciągnąłem ile się dało. Dlatego próbowałem też zarazić tym innych na forum, ale teraz mi przeszło.
Czy start w zawodach jest mi potrzebny? Nie. Czy wystartuję? Być może, ale to nie już cel sam w sobie. Może być "truskawką na torcie" jak mawia Tomek Hajto o ile uznam ze jestem na tyle dobrze doyebany, że nie będzie wstydu. Oczywiście to może być neverending story, ale do limitu klasyka jeszcze brakuje więc nie ma strachu że będę musiał z koniami się mierzyć.
Moja upartość i poglądy budzą czasami kontrowersje, przez to była burza w lipcu, ale to chyba dobrze.Jakby wszyscy byli tacy sami to by było nudno
.
A na koniec truskawka i wisienka w jednym czyli progres na przełomie ostatnich lat
.
(po kliknięciu będzie większe foto)
Dziękuje za uwagę
.
pozdro.
Zmieniony przez - kabo9 w dniu 2018-10-02 08:34:24
Zmieniony przez - kabo9 w dniu 2018-10-02 08:35:37