Dla mnie różnica kolosalna --pamiętam jaką męką była jazda,co 200-300m musiałem się zatrzymywać i dać 2min odpocząć nogom
W 2016r miałem mieć robione " czyszczenie krwi " w Łodzi, nie miałem na to kasy ,lecz dzieki SFD i Panu Jankowi coraz bardziej mobilizowałem się do jazdy rowerem i zaczełem pokonywać coraz więcej kilometrów a i odpoczynki robiły się coraz rzadsze .W 2016r na jesień poczułem jak wiele dla moich nóg dał rower.Wiem że dla innych długość moich tras,
tempo itd mogą być śmieszne lecz ja czuję się zwycięzcą patrząc wstecz jaki progres zrobiłem i co zrobiłem dla swoich nóg.
Gdybym dał radę pokonywać dłuższe odcinki i mógł częściej jeżdzić to chyba bardziej pasowałby mi rower niż siłownia --rower to jest wolność ,czas na przemyślenia,cieszenie się życiem i przyrodą ,rower daje młodość i dodaje skrzydeł.