Wpadł PR na 10km 1:04:41 a zegarek podniósł estymowany na 5km na 27:06 - zaczyna mnie doceniać .
Fajna pogoda chociaż wiatru mogło być mniej. Niestety skutkiem ubocznym dzisiejszego biegu jest zjarana łysa czacha. Muszę ogarnąć maseczkę na głowę następnym razem . Od 4 km przestało mnie boleć cokolwiek, chyba się dogrzałem, ale niestety od 7-8 było ciężko i zacząłem czuć biodro co jest złym znakiem.
Chyba trochę dostało w "kość" i przeciążone ostatnimi czasy. No ale już się zdążyłem przyzwyczaić że po treningach coś boli, później przestaje, później coś innego i tak w kółko .
Jutro totalny odpoczynek, ładowanie aku, a w poniedziałek może spróbuję rano się zwlec na bieganie .
pozdro.
Zmieniony przez - kabo9 w dniu 2020-06-06 19:32:51