VikiCyrk to cała obecna sytuacja. Nikt tu się chyba z samego wirusa i osób chorych nie śmieje. Ale z wielu procedur, choćby z tymi kwarantannami gdzie to naprawdę nie ma sensu jeśli dzieci siedzą w domu a rodzice normalnie chodzą do pracy - przecież jak dziecko chore to rodzic też może złapać i roznosić. Albo kwarantanna na 3-4 dni, bo pierwsze 6-7 człowiek normalnie funkcjonował i nawet nic nie wiedział. Pomijam już, że sanepid nie wyrabia, wysyła pisma po terminie co powoduje problemy w pracy i jeszcze te pisma są z błędami. Cyrk jest również z dostępem do lekarzy i służbą zdrowia. Dostęp do lekarzy tylko prywatnie. A w poradni przyszpitalnej specjalnie straszą ludzi wirusem, bo wtedy nikt nie przychodzi i mają święty spokój (to są słowa pracownika tej poradni). Ogólnie temat rzeka. Ja rozumiem że ich mogło w marcu zaskoczyć, ale tyle czasu było żeby się sensownie na jesień przygotować. Ale oczywiście były ważniejsze sprawy, choćby wybory.
Generalnie temat nie na sportowe forum
Fighter Tobie już się zaczęła ta kwarantanna czy nie? Co z psiakiem? Bo koleżanka miała właśnie problem z wyprowadzaniem psa na kwarantannie
Jeżeli chodzi o procedury, to jest cyrk.
Przede wszystkim, jeżeli nie ma się kasy na prywatny test - test molekularny ma chyba największą czułość, a kosztuje 400 PLN - to musisz zgłosić się na teleporadę, ale nie prywatnie do Luxmedu, bo oni nie mogą Cię skierować na test, tylko do lekarza NFZ, to lekarz rodzinny/pierwszego konatktu, kieruje Cię na test. Niestety często lekarze bagatelizują sprawę (nie zawsze), tak było w przypadku szefowej mojej żony, miała objawy - zanik smaku i węchu oraz gorączkę i ogólne osłabienie, to Pani doktor ją wyśmiała. W końcu udało jej się wymusić by otrzymać test, na którym wyszła pozytywnie. Tu zaczyna się jazda, bo lekarz zgłasza Cię do sanepidu, a jak masz prywatny test i nie możesz umówić się do lekarza, to do sanepidu się nie dodzwonisz, co oznacza, że nie masz L4 i nie masz izolacji. Sanepid w wielkich miastach nie dzwoni i nie oddzwania, bo za dużo roboty mają.
Następnie jak Twój małżonek/małzonka jest na izolacji, to Ty jesteś z przymusu na kwarantannie, gdy oni kończą izolację, to ja zaczynam izolację, bo liczy się ostatni kontakt z zarażonym. Także tu już jest cyrk jak cholera, bo mimo, że sanepid powinien zadzwonić i zebrać dane o chorych, to nie dzwoni i nie testuje, także ludzie chorzy (bez objawów) chodzą i zarażają.
Także system nie działa, bo jest źle zaprojektowany od samego początku. Moja żona jest specjalistą od zarządzania kryzysowego z zawodu i doskonale wie, jak powinno być to skonstruowane, bo rząd ma do tego specjalne jednostki organizacyjne, ale oni się kurva kłócą między sobą i pokazują arogancję oraz to, że "ich ból jest większy niż nasz".
Jeżeli chodzi o Gofra, to nasi "psi znajomi" i sąsiedzi pomagają nam ze spacerami, szwagierka również pomaga z psiakiem. Także nie jest źle, zakupy zamawiamy przez internety, także idzie przeżyć. Spacery robimy po domu, kręcąc się w kółko.