[SPAM] Na luzie

obrzydliwe to jest jakkolwiek by na to nie patrzeć ...

no fakt, ja zawsze byłam słodyczożercą, ale nigdy do tego stopnia. Julietta, naprawdę gratuluję niezłomnosci i konsekwencji, bo nie jedna matka się poddała.

paula.cw

Tia, ostatnio mojej psiapsiółki mama osłodziła małej herbatkę (mała ma 6 miesięcy) dla smaku :D

moja mama bez przerwy robi to mojemu chrześniakowi..... w zyciu jej swojego cdziecka pod opiekę nie dam

No niestety, ja też mieszkam z babcią od męża i ona daje Karo też cukier do buzi, po milionowym NAKAZIE, by jej nie dawała, robi to nadal...ręcę opadają, mąż z nią gadał, to na nic...
Ode mnie nie dostaje, fakt faktem zawsze coś jej dam, uznale, że nie będę robić jej teraz kary na słodkie, ale ona częśćiej woli jakieś moje babki z bananem, czy jabłkiem, natomiast pójdzie do babci, to cukier z łyżeczki, żelki, chrupki etc...Szlag mnie kufa trafia. A ile nerwów przez to, kłóti...

wiecie co, tak sie zastanawiam czy wszedzie tak jest, że ludzie mają problem ze zrozumieniem słowa "nie", bo taka jest nasza ludzka natura czy tylko w polsce tak jest


Zmieniony przez - kebula w dniu 2017-02-17 18:00:11

zakotwiczone w tych głowach, że cukier krzepi i wszytsko dla ludzi, a słodycze daja szczescie.... masakra

w zasadzie nie chodzi mi tylko o słodycze: to namawiania dotyczy wszystkiego, od jedzenia po zostawanie dłużej u kogos w odwiedzinach...no masakra czasem

kebula

no fakt, ja zawsze byłam słodyczożercą, ale nigdy do tego stopnia. Julietta, naprawdę gratuluję niezłomnosci i konsekwencji, bo nie jedna matka się poddała.

na początku było łatwo- pierwszy cukier jadł na roczek tzn kawałek biszkopta z urodzinowego torcika
drugi raz jadł po kolejnym roku- podobnie biszkopt z torcika nr 2
jak zaczynał jeść to już byłam tu na forum, także trzmam go do dnia dzisiejszego lejdisowo

później było różnie bo poszedł do przedszkola, w domu wiadomo- ''clean diet'' a w przedszkolu głodował...
sam nie ten,dziwny tłuszcz, panierki (wtf?), kanapki (do dziś nie je) i było ciężko bo miał przez 3lata coś ala IF

teraz ma 5 lat i niestety zna już smak słodyczy- koledzy i kuzynostwo go zaszczepili
często jest walka, on prosi ale ja się nie poddaję, coś czasem dostanie np jajko kinder albo pół kinder bueno, ale zwykle go tak zakręcę, że zapomina...
plus jest taki, że je omlecior na śniadanie, bez problemu mięso i ryby pod każdą postacią głównie z kaszkami wszelkiego typu x2
przegryza rodzynki, migdały, pistacje i brazylijskie, pije tran

ale powiem wam szczerze, że jak widzę jak ludzie karmią dzieci to mam nieraz dreszcze na plecach....

no i druga sprawa- parę razy miałam wkurva, bo pytana co je mój syn odpowiadam szczerze- no i jajko do omletu plus 2 porcyjki mięsc czy ryby to ponoć ''dieta wysokobiałkowa'' co jest ostro krytykowana przez koleżanki i znajome... często gryzę się w język, ale mam ochotę zapytać czy ich dziecko '' nie ma diety zbyt wysokowęglowodanowej'' wciągając 2 batony po sobie i zapijając kubusiem

kebula

wiecie co, tak sie zastanawiam czy wszedzie tak jest, że ludzie mają problem ze zrozumieniem słowa "nie", bo taka jest nasza ludzka natura czy tylko w polsce tak jest



Zmieniony przez - kebula w dniu 2017-02-17 18:00:11

myślę, że wszędzie niestety

na pewno we Włoszech i w Szkocji bynajmniej....

Julietta super ze Ci tak wychodzi trzymanie zasad. Też mam nadzieję takie zasady trzymać. Mam tylko nadzieję że mąż będzie współpracował :p