Dziennik treningowy Ronin

jeszcze raz gratulacje, świetna relacja.

Gratulacje Ron

Dziękuję Wam za miłe słowa. Jak już wspomniałem w relacji, wspieramy się wszyscy nawzajem, jest to nasza rodzina, dodaliście mi sił kiedy była rozpacz mam nauczkę na całe życie nie wojować w wodzie tylko robić swoje. Wklejam wyniki cząstkowe, pojawiają się powoli zdjęcia medialne, w razie jak gdzieś siebie odnajdę będę wklejał.
Po wszystkim na zaporze była miła niespodzianka, podszedł do mnie chłopak i zapytał czy Ronin z SFD - słuchajcie, są osoby, które nas czytają, ale niekoniecznie zakładają konta. Bardzo to miłe. W ferworze "pośpiechu i emocji" zbyt wiele nie rozmawialiśmy, dzieci, żona, rodzice, wszyscy czekali na mnie, tak czy inaczej zaprosiłem w nasze szeregi.
Bieg miał 10,80 km - na jego warunki wyszło sensownie - reszta jest jak jest - mam spory zapas do zrobienia życiówki w Sierakowie Mam nadzieję, że będzie tam nas wielu! Trzeba gonić marzenia, póki sił, póki czasu, póki możliwości. Kaja napisała mi cytuję: "Każdy ma to, na co się odważy" - ja Wam dodam - bądźcie odważni - warto spełniać marzenia, nawet te które wydają się na dany moment wariackie. Xzaar pisał, że to wersja TRI dla harpaganów, cholera wiedział co mówi, pisaliście wspólnie że wierzycie, że ja to ukończę - kurcze to jest właśnie to - wierzymy - jeden za wszystkich i wszyscy za jednego i idziemy po to o czym marzymy. Panowie i Panie DZIĘKUJĘ że jesteście.
U mnie zapowiadają się dwa tygodnie biegowe - 4 października Maraton, a ja leżę i kwiczę w temacie o życiówce nie ma nawet mowy, mam zamiar się dobrze bawić i sponiewierać

pływanie zdecydowanie poniżej twoich bieżących możliwości. Do rowera i biegu, musiało być mega ciężko sądząc po czasach pierwszych zawodników i porównując je do innych 1/4 IM. Tak jak pisałem... pierwsze starty to jest poligon. Ja niby wystartowałem już kilka razy, ale dalej błądzę jak we mgle... dobrze, że często jest Xzaar pod ręką



Zmieniony przez - Marcel_197 w dniu 2015-09-20 17:49:48

Tego się nie da ogarnąć. Tyle zmiennych że głowa boli. Pierwsza połowa zjeżdżała po suchym asfalcie ponad 10km, pierwsi na biegu nie mieli też miazgi pod nogami. Generalnie pierwsi zasłużyli by być pierwszymi, ale sporo ich ominęło

Tri w dziale burzliwie się rozwija!
Podziwiam Cię Ronin78.

zazdrosc we mnie wzbiera :) ale taka zdrowa :) GRATY I SZACUN

Ronin78

wierzymy - jeden za wszystkich i wszyscy za jednego i idziemy po to o czym marzymy.

Pięknie napisane, Ron! Fajna z nas ekipa, a ja poczytuję sobie za przywilej możliwość bycia m.in. z Tobą w tym gronie:)

Graty Ron! Kawał drogi jesteś od domu, ale jeszcze dalej od punktu, z którego startowałeś. Super.

No to ja sobie odczekalem, teraz moja kolej ;) Serdecznie gratuluje ukonczenia Twojego pierwszego wyscigu triathlonowego. Jestes teraz triatleta, a to zobowiazuje, idz i zarazaj innych, jak mi kiedys powiedzial kolega.. CIesze sie szczegolnie, dopisujac Twoja osobe do listy tych, ktorzy popadli w ten nalog z moim skromnym udzialem - jeszcze krotkiej listy, ale to nie koniec..

Cala reszta.. Jak zauwazyles, dosc oszczednie wdawalem sie w dyskusje w dniach ostatnich, szczegolnie gdy rozpoczelo sie prorokowanie i "misianie" w sprawie Twojego wyniku. Powtarzam, sa w Polsce dwa niby masowe triathlony - Karkonoszman i Zaporowy - ktore nie sa dla ogorkow takich jak my. Nie ze nie sa mozliwe do ukonczenia, bo udowodniles ze sa, ale to nie sa imprezy ani latwe ani nawet srednio trudne, to kobylki dla doswiadczonych zawodnikow. Nie udzialalem sie, bo nie chcialem robic nikomu przykrosci, Tobie w szczegolnosci - ktos kto rokowal Ci 3 godziny, 3:15 czy 3:30 - albo podszedl do sprawy olewczo i nie sprawdzil takiego drobiazgu jak profil trasy, albo wogole pojecia nie ma o tym co to znaczy pojechac rowerem i pobiec pod gorke. Mowimy tu o przewyzszeniach rzedu 1000 metrow na 45 kilometrach rowerowania i 700 metrow na 10 km biegu, to nie sa zarty !

Zmierzam do tego - ze czas jaki osiagnales zupelnie nie powinien byc tu dyskutowany - to szczegolnie do Ciebie slowa ! Jest ukonczone, jest tarcza, AMEN. Nie zmienia to mojego zdania ktore ode mnie juz uslyszales - to bylo lekkomyslne, ryzykanckie i po bandzie. Czyli k***a idealnie ! Tak sie zyje jak ma sie jaja na miejscu a wilka w sercu :)

Z obowiazku - ja wiem jak pogoda potrafi doj**ac pod gore - na prostej, bajecznie prostej trasie ( Malbork ) - wiem wiec, co musiala oznaczac na tych gorach. Wyszlo dobrze w twarz, a gdy juz wiedzialem ze jest slabo z warunkami, denerwowalem sie czekajac na wynik - nie martwilem sie o to jaki bedzie, tylko o to czy nic sie nie stalo na rowerze. Niestety tacy jak my "kolarze" nie mamy odrobiny pojecia o jezdzie technicznej, i deszcz w gorach to dla nas gwozdz do trumny.

Na szczescie zycie jest sprawiedliwe i oddaje to, co zainwestowano. Tak wiec, witam w gronie ;)