W tym tygodniu miałem poprzesuwane
treningi,zamiast poniedziałkowego DNT poleciał wtorek, zamiast wtorku środa itd., dzisiaj zatem robię DNT i miałem nosa aby taki ruch wykonać. W sobotę Otyliada, po przebudzeniu zrobiłem test regeneracji i jestem naładowany w 26%, najniższy rytm serca 50 BPM (potrafię kilka oczek niżej). W związku z powyższym regeneracja do soboty wieczór, a w sobotę wieczór czeka mnie porażka, już piszę dlaczego. Byłem święcie przekonany że startuję o 18:00 i pływam do woli. Tak się nie stanie. Dzwoniłem i wiem, że wystartuje około 60 osób na 6 torów... gdzie na torze może być max 6 osób jednocześnie. Do tego dochodzi zasada, że najpierw pływają krewetki z rodzicami, a dopiero później Ci, którzy chcą napływać coś więcej. Z całym szacunkiem do samego siebie zrobiłem się lekko w h**a i byłem naiwny, że organizacyjnie będzie inaczej. Żeby było śmiesznie nie mogę dajmy na to przyjechać na 22 czy 23 tylko muszę tam "kiblować" od momentu odprawy, czyli od 17:30. W ogólnopolskim regulaminie są trzy przerwy po 15 minut, u nas ma być jedna 15 minutówka bo jest strasznie dużo chętnych... powiem krótko już teraz, pierwsza i ostatnia Otyliada na jaką się porywam
a co napływam zaczynając o 22:00 kiedy normalnie już głęboko śpię - nie wiem... pewnie niewiele. Tak czy inaczej, do Otyliady laba, Suunto pokazuje na teraz 107h odpoczynku więc nogi w górę, pilot od TV, książka, dzieciak i nie robię dzisiaj i jutro do godzin startowych nic.