Dziennik treningowy Ronin

Czas ponizej 20 minut na 5km to bardzo dobry wynik amatorski. W odniesieniu tego, co napisal Kalik wyzej, to w masowych biegach jest to zdecydowanie pierwsze 10% stawki - czyli realnie pierwsze 7-8% odliczajac wyczynowych sportowcow. Ile kosztuje bieg w sub tempie 3'55" na dystansie 5k kogos, dla kogo jest to strefa maksymalna nie mozna opowiedziec, trzeba tego posmakowac.

Nie mozna tego w zaden sposob przelozyc na interwaly. Szkoda ;) Bez problemu pobiegne kilometr ponizej 3 minut. 5km ? Nie zartujmy. Pomijam juz kwestie, ze dla kazdego z nas interwal oznacza cos innego. Dla mnie to 800, 1200 i 1600 metrów. Czesto w dziennikach widze, ze dla innych osob to jest 200, 400 metrow, czy np 30 sek, minuta. Nie ma to znaczenia, ale odbior tempa jest inny im dluzszy jest odcinek.

Po dojsciu w okolice "sciany" czyli do teoretycznych granic osobniczych mozliwosci dla nas amatorow w biegach dlugich progres powinno sie planowac na granicy mozliwosci kontrolowania tempa - ja przyjalem sobie kroczki po 5" na km. Czyli, jesli kiedykolwiek podejde po poprawy zyciowki na 5k ( obiecalem sobie nigdy tego nie robic, czas ponizej 20' juz mam w zyciorysie ) lub 10k, bedzie to odpowiednio 25 i 50 sekund.

Jezeli Lukasz czuje, ze na zakladanym dystansie 4'30" zblizylo go znaczaco do granicy mozliwosci, to przeskok o 30" na 1k jest bardzo malo prawdopodobny. Gdyby sie udalo, to znaczy ze Lukasz zle oznaczyl owa granice ze zdania poprzedniego. Nie podnosze kwestii treningow, bo przyjety przez Lukasza obecnie system nie pozwoli mu zwyczajnie na taki progres, nacisk polozyl, w mojej opinii slusznie, na rower, gdzie stac nas na progresy rzedu kilkunastu minut rocznie dla dystansu 90k - zatem z perspektywy triathlonu skupianie sie na plywaniu czy bieganiu, gdzie stac nas moze na progres 2-3 minut, a moze i tego nie - byloby zla inwestycja czasu i energii.

Ostatnia sprawa - kolarstwo i plywanie dla biegania o jakim tu piszemy wnosi niewiele, a wrecz przeszkadza. Dyscypliny te moga pomoc w biegach od maratonu w gore tam, gdzie biega sie w tlenie, wowczas synergiczne budowanie tzw. bazy tlenowej moze przyniesc korzysci. Bieg na 5 i 10k odbywa sie poza strefa komfortu z naciskiem na strefe maksymalna gdzie udzial przemian tlenowych jest znikomy, a wiec i znikoma jest korzysc z tzw. bazy. Dodatkowo, by biegac szybko trzeba trenowac szybko, co oznacza treningi o maksymalnym PTE a w konsekwencji koniecznosc odpowiedniej regeneracji. Dodatkowe treningi w postaci plywania i kolarstwa to dodatkowe obciazenie organizmu zaburzajace tenze proces.

Trzeba sie na cos zdecydowac, chcac robic progres w multidyscyplinie trzeba znalezc rownowage, dobrze zarzadzac czasem i srodkami treningowymi, w naszym przypadku progres szybkosciowy jest efektem dodatkowym dla wytrzymalosci, moze nie dla mnie, ale dla Lukasza z pewnoscia, bo jego uwaga skupia sie nadal w kierunku wydluzania dystansu. Czas na szlifowanie szybkosci przyjdzie wraz z ukonczeniem pierwszego wyscigu na 226 kilometrow ;)

Xzaar jak zwykle rzeczowo! Zgadzam się w pełni Ja przykładowo w interwałach 1000 m i rytmach 400 m sukcesywnie progressowałem zwiększając swoje prędkości. Jak to się przełożyło na mój wynik na 10 km każdy widział w moim dzienniku.

Odnoszę wrażenie po zapoznaniu się z Danielsem, że oprócz interwałów bardzo ważne są biegi progowe. Jak piszecie - 1000m można wytrzymać, ale biec przez 20-40min trochę niższym tempem już jest naprawdę trudne.


Zmieniony przez - kalikstat w dniu 2016-06-14 10:17:39

Jakbym miał wybrać jeden najbardziej skuteczny trening to zdecydowanie byłby to bieg progowy


Zmieniony przez - tibes w dniu 2016-06-14 10:56:16

Wczoraj rower, mój nowy system na ten moment wygląda nieco inaczej. Do tej pory treningi w dniach kolejnych wyglądały tak:
Pływanie / Rower / Bieg / Pływanie / Rower / Bieg itd (jakieś kosmetyczne zmiany były jak trzeba było wpasować np. jezioro w niedzielę).
Teraz z racji iż w tygodniu nie mam serca trenować dłużej jak godzinę dziennie zmieniłem system na:
Pływanie / Rower / Rower / Bieg
Mógłbym rozdzielić na Pływanie / Rower / Bieg / Rower - ale w moim odczuciu trening nakładający się (dzień po dniu rower) ma większą wartość. Oczywiście kosmetyczne przesunięcia będą, aby np. w sobotę dłużej pokręcić. Deszcz nie ma wpływu na rower, wczoraj pół treningu w deszczu i właściwie tak lubię, to jak zamieszkać w chłodnicy kiedy potrzeba właśnie studzić silniki :)

Dzisiaj jadąc do pracy byłem świadkiem nieprzyjemnej sytuacji, zauważyłem, że jestem wyprzedzany przez jakiegoś barana na wioskowej wąskiej drodze kiedy z przeciwka jechał rowerzysta. Hamowanie, klakson, długie, rowerzysta uciekł do rowu, ale idiota Aurisem się "zmieścił", poszło na żyletki. Żeby było ciekawie nic go to nie nauczyło bo 15 minut później widziałem jak w Rzeszowie z lewej i prawej przed pasami zatrzymały się samochody, a środkowym idiota z rozpędu przejechał... brak słów...

Wczorajszy zrzut, mimo dość niskiego tętna - w odczuciu ciężki trening, duszno (przed deszczowo).



Czy trzy tygodnie przed Gdynią to dobry pomysł? Na pewno przerażający bo dla mnie byłby to "zajazd" murowany
http://www.ltc-lancut.pl/impreza/2-lancucki-maraton-szosowy/





Zmieniony przez - Ronin78 w dniu 2016-06-16 07:24:16

300 km! to ok. 10 h wyjdzie gruuubo !

Rozmawiałem z Xzaar'em - nie bardzo to dla mnie - mógłbym jednak dobry trening z DNF-em zrobić. Rozmawiałem tez z kolegą, który startuje. Rok temu ściągali z trasy rowery bez numerów - podpiąć się zatem nie da, są punkty kontrolne gdzie tez wszystko notują. Jeszcze nie wiem co zrobię w tej sytuacji.

Start na "krzywy ryj" bez rejestracji i opłaty to największa żenada. Poza tym szczerze wątpię abyś dał rade zrobić te 300km

Arebie - znajdź zdanie w którym napisałem cokolwiek o ukończeniu. Sąsiad ma 20 kilka lat, w życiu nie widział fajki i dużej ilości alko, jeździ w klubie kolarskim od najmniej 4 lat, robią wypady z Łańcuta nad Solinę, jeżdżą dużo i mocno. W zeszłym roku nie ukończył i już mi mówi, że nie jest pewien czy ukończy w tym bo leci za przednie koło dla kolegi którego chcą szybko dowieźć do mety, bo ma szanse na jakieś "Mistrzostwa". Czy myślisz, że rozpatruję ten start pod kątem ukończenia? Ja myślałem max o dwóch kółkach (połowa). Z tej perspektywy nie idzie też o krzywy ryj bo nawet jakbym mógł nie miałbym serca brać wody czy cokolwiek innego na trasie.