Dziennik treningowy Ronin

Wynik bomba. Kozak jesteś i ciągle na fali. Ron - dobrze, że znalazłeś Bieganie, a potem tri. Chyba masz warunki żeby nas zadziwiać. Gratulacje.

O jasna cholera. Wierząc chłopakom powyżej, już gratuluję i czekam na relację:) Czad !!!

Gratulacje. Dałeś czadu

no pięknie, gratki

(wg mnie masz większe możliwości/predyspozycje do tri niż Xzaar, jakbyś był w stanie włożyć tyle pracy co on w treningi to wymiatałbyś na całego)

Panowie i Panie bo wiem, że Panie też czytają udało się, lekko nie było i gorąco i wietrznie, ale każdy miał tak samo prawda zresztą dzisiaj wymówek szukać nie muszę bo od samego startu dałem z siebie 100%. Przemyślałem wczoraj wszystko i jak ktoś wierzy że poleci równo Maraton w jednakowym tempie to jest dla mnie guru siły spokoju. Ja nie potrafię, wyrwałem z planem koszę czas ile mogę a potem bronię - udało się, 4h złamane. Dokładnie jeszcze nie wiem 3:55-3:56. Chciałem podziękować Beacie z SFD, byłem w transie, nie spodziewałem się jej, ale mi miłą niespodziankę zrobiła na żwirowni. Dziękuję Ci Beata (zazdrościłem Ci tego pływania jak jasna cholera). Dużo wcześniej bo już przed trzecim kilometrem kuło mnie serce, grubo biegłem, musiałem zwolnić, widać to czasówce, potem przeszło i jakoś kulałem te 39km do mety z rzeczy które warto opisać, podpinałem się pod dziewczyny ze sztafety, co 10km startowały świeże i trzymały tempo, ciekawa opcja. Kilometry od 10 do 20 przegadałem i jeszcze motywowałem Anitę żeby cisnęła - wtedy też spotkaliśmy się z Beatą. wystartowałem ze swoją butelką 0,5l, napełniałem ją co 5km na żywieniówkach, miałem 4 żele (dziękuję Xzaar), i w pakiecie był jakiś kofeinowy Power Bomb, który wszedł na 23-24km. Ku uciesze wolontariuszy i kibiców, na 30km na punkcie żywieniowym zachowałem się jak wujek Shrek i wylałem na siebie pół baniaka 5l wody był też i tata na rowerze, gdzieniegdzie pomógł z nawodnieniem, generalnie około tryliarda razy chciałem przejść do chodu i zrobiłem to raz na pół sekundy taki tryb check engine około 38km szybko jednak stwierdziłem, że nie po to haruje na treningach, żeby podarować sobie ładny czas na koniec sezonu, leciały k***y i goniłem tak to wyglądało od około 30km. To już jest walka z samym sobą, bitwa na max levelu, gdzie każda sekunda trwa wieczność, czasy się zmieniały z km na km ale ja cały czas dawałem 100%. Dzisiaj wygrałem, pozamiatałem życiówkę o ponad 20 minut. Dziękuję Wam za doping!

Ps. Strava nie doszacowała kilka metrów, trasa z atestem więc ma być 42,2

No Ron... czapki z głów. Robisz nieprawdopodobne rzeczy mając z nas zdecydowanie najbardziej pod górkę. Też uważam, że w sprzyjających warunkach mógłbyś zadziwiać nas jeszcze bardziej. Charakter masz nieziemski. Gratulacje!

Super, wielkie gratulacje. Szacunek za ryzyko podjęte na trasie i za wytrzymanie i dopięcie swego.
Gość
Moje marzenie na przyszły rok w maratonie to 3 z przodu

Oficjalnie: Pekala Lukasz, Gratulujemy ukonczenia . Twoj czas: 03:56:42. Miejsce w klasyfikacji OPEN: 143. Miejsce w kategorii wiekowej M30: 47

super, jeszcze raz gratulacje

GRATY :)