Apropos Yorków, mam fajna historię z życia wzięta od mojego brata.
Byli z bratową na spacerze ze swoim paskiem, z tego co pamiętam nazwe to chyba sznaucer, przynajmniej wielkością go przypomina, biegł za Yorkiem sąsiada brata, biedaczysko spadło z krawężnika i złamało nogę I brat płacił za leczenie hehehehe
W kuchni hamuje Cię Twoja własna wyobraźnia...
http://www.sfd.pl/[BLOG]_Agnieszka_w_kuchni__czyli_coś_z_niczego_;_-t1096225.html