W tej kwestii to ja się szybko nie zmieniam i przy Was to długo jeszcze pozostanę neandertalczykiem.
Myślałem kiedyś o tym co by było jakbym miał trenera. Żeby to zadziałało musiałbym po pierwsze rozumieć co on do mnie mówi i żądać odpowiedzi
na masę głupich pytań, czyli dla przykładu: dlaczego mam zrobić trening godzinny i dlaczego on będzie lepszy od 1,5 godzinnego. Po drugie żeby było śmiesznie chciałbym mniej więcej wiedzieć co trener mi gwarantuje (czyli powinien mówić mniej więcej tak - będziesz się tego trzymał, jak nic nie spartolisz i żadna przygoda Cie nie spotka to masz plus minus taki i taki czas w tych zawodach). Bez tych dwóch warunków nie wchodziłbym w żadną współpracę trenerską. A dlaczego tak? Jakbym miał za to płacić to chciałbym i wymagać, bo płaciłbym nie tylko kasą i potem na treningach, ale również i pokorą, której teraz nic mi nie ogranicza, nic oprócz własnych słabości i niemocy.
Ja rozumie
Marcel Ciebie - masz też krucho z czasem i chcesz go maksymalnie dobrze wykorzystać. To jest bardzo dobre, ale za cholerę nie dla mnie. Ja Ciebie podziwiam za sumienność wobec trenerskich zaleceń. Mój charakter jest zły pod tym kątem i ja to wiem. Przecież wklejasz rozpiski tygodniowe i mógłbym je sobie kopiować i się jakoś tego trzymać, niestety nie potrafię i najzwyczajniej w świecie nie chcę. Zgadzam się że to jest moja kiepska strona charakteru - taka upartość bez uzasadnienia.
MaGor to samo tyczy się Ciebie - masz potężną wiedzę dot. Ketli, żywienia, treningu - a pomimo tego pochylasz głowę i zasuwasz na treningi z trenerem. Bywasz na szkoleniach dotyczących żywienia, chłoniesz wiedzę i jesteś coraz lepszy. Tak jak pisałem - przy Was jestem neandertalczykiem ale mi z tym cholernie dobrze i wygodnie. Nie muszę nic myśleć, przynajmniej w tym zakresie życiowym mam bardzo prosty plan: pływać, jeździć, biegać - nie komplikować
Zmieniony przez - Ronin78 w dniu 2016-01-25 13:55:36