Co tam było u mnie w ostatnich dniach. Ogólnie trochę jeżdżenia po szpitalach.
23.07.2020- trening 50
Poliquin step up: CC/10x3
Cyclist's squat: 20kg/8, 40kg/8, 52,5kg/8, 62,5kg/8, BO 50kg/12
Pin press:: 20kg/10, 40kg/8, 50kg/8, 60kg/5, 70kg/3x10
Wyciąg góra: 30kg/12, 40kg/10, 50kg/8, 55kg/8
Wiosło T-bar: 10kg/8, 15kg/8, 20kg/8, 25kg/8
Uginanie z supinacją: 10kg/12, 12,5kg/10, 15kg/8x2
Tate's press: 5kg/12, 7,5kg/10, 12,5kg/8, 10kg/8
Przerzucony ciężar: 11 480 kg (- 500 kg)
Cardio: 25 min
Mniej przerzucone, bo jednak na T-barze mniejszym ciężarem operowałem niż zwykle
Cardio skrócone, bo robione na wyjeździe w Mielcu.
Po treningu szybki obiad u rodziców, spakowaliśmy się i zabraliśmy babcię do ciotki do Pyrzowic.
W piątek żona pracowała zdalnie, a ja z ciotką i babcią jechałem do Kliniki do Gliwic na konsultację. Po obiedzie w piątek powrót do rodziców i tutaj już zaczął się u mnie duuuży
ból kapturów i czworobocznego. Stwierdziłem, że "nowe" ćwiczenie, 2 ciężkie dni i w sumie mają prawo mięśnie boleć. W sobotę obudziłem się przed 7 z dużym ciśnieniem na pęcherz. Więc do toalety, a tu lipa. Nie jestem w stanie nic wycisnąć. W takim razie do szpitala w Mielcu na Świąteczną izbę przyjęć. Jak już udało mi się dostać nic mi nie pomogli. pobrali krew i mocz, spakowali mi to i odesłali do laboratorium. Kazali wrócić z wynikami. Resztę dnia przespałem. Dobrze, że sąsiadka rodziców jest pielęgniarką, to dała jakieś tam zalecenia i od niedzieli o niebo lepiej. Nawet w niedzielę pojechałem nad wodę się opalać
Dziś już byłem w pracy, ale trening zrobię jutro