Myślałem, że od ostatniego tygodnie minęło 2,5-3 tygodnie, a tu już prawie miesiąc...
20.03.2023- trening 19
Comp. Squat: 36,5kg/5, 45,5kg/5, 55kg/3, 68,5kg/5, 72,5kg/5, 77,5kg/7, 72,5kg/5, 68,5kg/8
Pull Downs: 65kg/10, 60kg/10, 55kg/10, 50kg/10
Seated Hammstring Curls: 47,5kg/12, 42,5kg/12x2
3ct Pause Bench: 60kg/6, 55kg/6x2, 50kg/6
Dead Bug With Swiss Ball: 30/26/20 reps
Przerzucony: 8 016 kg (- 26 kg od ostatnich "piątek")
Wszedłem w kolejny etap planu 5/3/1
Boring But Big.
Filmików nie kręciłem, a w sumie szkoda, bo nie wiem jak głębokość w siadach. Wydawało mi się, że powinno być ok, ale...
Przyznam, że ten trening taki trochę na siłę. Nie mam ani humoru, ani ochoty, ani niczego na trening.
Ogólnie, sytuacja z frankiem niestety mi ciąży, ale wiem, że to się nie zmieni. Mam tylko nadzieję, że nie będzie gorzej.
Nie jest lekko, ale z drugiej strony muszę się z tym pogodzić. Mimo, że cały czas próbujemy "odczarować" całą sytuację.
Cały czas łudzimy się, że jakoś to wszystko się wyprostuje.
Wracając do tematyki treningowej, to w sumie, po 5 powtórzeniach na 77,5kg nogi zaczęły mnie palić i wymęczyłem dodatkowe 2 powtórzenia.
Ściąganie i pozostałe ćwiczenia nieco lepiej.
W ogóle zastanawiałem się czy nie odpuścić tego treningu, bo wczoraj na wieczór weszły te chipsy proteinowe, dziś w pracy "zestaw trójboistki z plusa" + gołąbki od teściowej i jak zaczęło mnie srać, tak skończyło po siadach. Już pomijając, że przez tą długą przerwę wypadłem kompletnie z "naturalności ruchu".
georgu
DJ_DoDo
trzymajcie się mocno, Franio na pewno da radę 
