Poniedziałek zrobiłem ostatni trening. Wtorek planowałem trening, ale nie udało się go zrobić. Miałem 'spotkanie' odnośnie mojej dalszej 'kariery' w firmie co kosztowało mnie sporo stresu (dopiero podczas spotkania, ale jednak). Ogólnie ze spotkania jestem zadowolony, ale na wynik trzeba jeszcze poczekać. Natomiast nieoficjalnie docierają do mnie dobre informacje
Środa to był 'zwariowany' dzień Opiszę go jako osobny 'akapit', bo jest o czym pisać Był to dzień pod znakiem podróży do Skarżyska-Kamiennej w celu pożegnania dwóch maszynistów, którzy odchodzą na emeryturę. Standardowo do pracy na 7 i praca do 13. Początkowo mieliśmy jechać pociągiem, ale trzeba by szybko wracać. W związku z tym by być niezależni jeden z kolegów się poświęcił i wypożyczył 8 osobowego busa (jechało nas 7 osób) Przed podróżą małe zakupy 'na drogę' w 'okrąglaku' Zaraz po 13 wyjazd. Panowie ostatnią służbę kończyli w Skarżysku o 17. Niby 4 godziny czasu, ale droga + w planie rozpakowanie prezentów, aby był efekt Pierwsze podjechaliśmy pod dworzec, aby odebrać miejscowego maszynistę, który zaprowadzi nas do miejsca gdzie odbędzie się impreza. Czasu nie wiele. Godzina czasu na drogę w dwie strony + rozpakowanie prezentów. Okazało się, że impreza odbywa się w zaadaptowanym pomieszczeniu po garażach przy domu jednego z emerytów. Ale pomieszczenie eleganckie. Gładzie na ścianach, panele na podłodze. My przyjechaliśmy z prezentami. Podzieliliśmy się na dwa zespoły i jak to Polacy- instrukcja? A na co to komu Sporo śmiechu, dogryzanie sobie między zespołami, ogólnie dobra zabawa- po to tu przyjechaliśmy. Po rozłożeniu hamaków przypadkowa kobieta udekorowała je kokardami i jazda na peron. A tutaj zaskoczenie. Miejscowe koło gospodyń wiejskich z Skarżyska Kościelnego. Muzyka 'dożynkowa' z dużego głośnika. Zgromadzeni współpracownicy, przyjaciele i znajomi bohaterów całego zamieszania- podobno wg wyliczeń 64 osoby. My przyjechaliśmy z dużym banerem "Ostatnia stacja Skarżysko Kamienna". Nieodzowna tradycja- maszyniści muszą 'przeciąć' pociągiem rozwiniętą taśmę prędkościomierza jako metę Wszystko przygotowane i dopięte na ostatni guzik! Widać ich, nadjeżdżają. Z syreny na lokomotywie dobiega głośny sygnał baczność, na peronie manewrowy gwiżdże w gwizdek oraz daje sygnał do zatrzymania na peronie, muzyka gra. Pociąg przecinając linię mety przecina rozwiniętą taśmę prędkościomierza oraz zatrzymuje się. Dyżurna przez megafon oznajmia, że to ostatnia służba maszynistów, oddelegowuje ich na emeryturę oraz dziękuję za lata służby. W lokomotywie otwierają się drzwi. Pierwszy wychodzi... fotograf Dalej emeryci. Jako zwierzchnicy ruszyliśmy z Naczelnikiem do składania życzeń i podziękowań. Na peronie leje się szampan. Podziękowania, pamiątkowe wspólne zdjęcia itd.
Po wszystkim zostajemy zaproszeni na poczęstunek. Jedziemy do Skarżyska Kościelnego. Wchodzimy do 'lokalu' stoły syto zastawione jedzeniem oraz alkoholem o znanym wszystkim 40V Każdy już głodny, więc zaczynamy konsumpcję. Trochę błąd, bo zaraz po tym wjeżdżają dania gorące. Pierwsze danie- flaczki, zaraz po tym wjeżdża karkówka z pieczonymi ziemniaczkami i surówką. Ale karkówka to była poezja... Rozpływała się w ustach. Jednak panie z koła gospodyń wiejskich znają się na robocie Alkohol leje się strumieniami. Opowieści, wspomnienia, rozmowy o wszystkim. Impreza trwała z naszej 'krakowskiej' strony do 1 w nocy. Przed nami powrót do Krakowa. Dobrze, że kierowca z góry zadeklarował się, że rozwiezie nas po domach. Do łóżka kładłem się o 4:20. Co tam, na 7 idę przecież do pracy, bo nie ma możliwości na wolne Videokonferencja przed sezonowym weekendem nie ma litości
Całe wydarzenie mogę skwitować- małe wesele! Rodzinna, przyjacielska atmosfera. W ciągu tego dnia nie raz łezka zakręciła się w oku. Muszę przyznać, że to piękne emocje, tak wiele życzliwości- coś pięknego!
Czwartek to dzień w którym każdą wolną chwilę w pracy poświęcałem na 'łapanie oddechu' Po pracy próba odespania czegokolwiek. Niestety koledzy, którzy mieli wolne już się obudzili, więc co jakiś czas telefony i smsy Nie dali zbytnio pospać
Piątek mój brat przez Kraków wracał z praktyk studenckich ze Stargardu Szczecińskiego. 22:36 pociągiem przyjeżdżał do Krakowa. Niestety moje aktualne warunki socjalne nie pozwalają na przenocowanie go. Mają po niego przyjechać rodzice. Okazuje się, że dupa zbita. Samochód u mechanika i miał być w piątek gotowy. "Miał być", ale nie jest. W związku z tym trzeba było młodego odebrać i zawieźć do rodziców. Sobota u rodziców, gdzie do południa trochę pomogłem przy końcówce remontu. Po obiedzie chwilę pojechaliśmy nad wodę, szybki grill na tarasie i Monika chciała wracać do Krakowa. Dziś odpoczywamy. Mieliśmy iść na trening, ale jednak kiedyś trzeba odpocząć. Zaraz trzeba jechać na zakupy spożywcze, a po obiedzie w planach jest rekreacyjny space. Trening siłowy jutro!
MODERATOR DZIAŁU "INNE DYSCYPLINY"
http://www.sfd.pl/[blog]_Brudna_miska_by_georgu-t1156013.html
Prowadzenie, plany treningowe, plany żywieniowe: [email protected]