Jeszcze małe podsumowanie wczorajszego wyjazdu
Wraz z Tomkiem (Czawaj) umówiliśmy się na wyjazd o godzinie 8. Około 250km przed nami, na 12 mieliśmy być w Andrespolu. Google maps wskazało 3h 10min, więc daliśmy sobie mały zapas, aby nie gonić na złamanie karku
O tej samej porze z Krakowa wyjechało jeszcze dwóch kolegów Tomka z Krakowa. Mała konsultacja telefoniczna zaraz po wyjeździe co do trasy itd. Ustaliliśmy, że jedziemy tą samą trasą i są chwilę przed nami
W trakcie drogi kolejny kontakt z kolegami z drugiego samochodu, umówiliśmy się na postój ok godziny 10 na jakieś szybkie jedzenie. Ale wcześniej, lecimy sobie, a tu na poboczu stoi nieoznakowana Insignia i Honda na Krakowskich blachach... Popatrzyliśmy po sobie i wszystko było jasne. Chłopaki zobaczyli to:
W tym momencie rozdzieliliśmy się i delikatnie ściągnęliśmy nogę z gazu
Tak jak ustaliliśmy ok 10 zrobiliśmy postój w przydrożnym barze. Ja zamówiłem sobie jajecznicę z białą bułką i masłem (wszak to brudna miska, więc musiałem wziąć coś brudnego- frytki do jajecznicy nie pasowały
) Tomek nawet z zaskoczenia zrobił mi zdjęcie
Droga mimo wszystko przeleciała nam bardzo przyjemnie i szybko. Praktycznie całą przegadaliśmy!
Na miejscu Banan rozdał ustawkowe koszulki oraz gifty. Każdy zapił suple również od Banana.
Przeszliśmy do treningu podczas, którego strzeliliśmy pamiątkową fotę!
Udało mi się również zrobić zdjęcie z Mariuszem Przybyłą (chyba moja ulubiona sylwetka z Polskiej sceny)!
Czawaj zrobił mi też kilka zdjęć solo.
Po treningu trzeba było wykorzystać okno anaboliczne
Banan zaprowadził nas do sprawdzonej pizzeri, gdzie zmęczyliśmy z Tomkiem na spółkę rodzinną pizze farmerską. I nie chodziło i smak, bo pizza była na prawdę przednia! Po treningu siedzieliśmy jeszcze chwilę na siłowni, gdzie było bardzo ciepło, zapiłem izolat i zagryzłem żelkami. Przenieśliśmy się do pizzerii, gdzie od pieca również było bardzo gorąco co mocno przyhamowało apetyt :/
Po przekąsce przyszedł czas na powrót. Tego trochę się obawiałem. 250km zrobionych za kierownicą, dość ciężki trening barków i łap, siedzenie w upale i 250km za kołem przedemną. Na wszelki wypadek miałem pod ręką
SFD Power Shot jak by miały pojawiać się zjazdy, ale o dziwo droga powrotna również zleciała szybko i przyjemnie.
Zmieniony przez - georgu w dniu 2017-12-17 14:11:56