Dziś DNT, węgle liczone 1,5 kromki + 1 jabłko = ok. 40g, jakieś jeszcze nieliczone z warzyw.
1. 1,5 kromki z pomidorem i kiełkami, bakłażan duszony z 2 cebulkami, czosnkiem, trochę pora (pół porcji teraz, pół na kolację będzie)
2. Jabłko
3. Łosoś gotowany w jarzynach + warzywa na parze
(długo nic)
4. Pierś z kurczaka duszona z warzywami, kalafior, szparagi
5. Bakłażan z cebulką
Wczoraj wyszło
za dużo białka, to dziś mniej, ale zgodnie z zapotrzebowaniem 1,5/1kg. Mama dziś do mnie "dziecko, ty chuda szkapa jesteś!, ale jak zjesz to śniadanie, to będziesz jak Aśka! (moja wielce gruba koleżanka), te warzywa to sobie na obiad zrób!". Moja mama jest przykładem rozwalonego metabolizmu, boi się zjeść kanapki, a potem wpiernicza 2 kawałki sernika :P
A mnie się zdaje, że śniadanko spoko, od takich warzyw nikt nie tyje, mimo że duszone na małej ilości masła klarowanego. Ma ktoś rady, jak wytłumaczyć rodzicom, że błędnie myślą i zmienić na lepsze ich nawyki? :)
Dobra, cały dzień poza domem, z "treningów" tylko latanie z miejsca w miejsce...
Zmieniony przez - Lena_k w dniu 2010-06-01 10:34:42