Nie bierzcie ze mnie przykładu
A tymczasem...
Regres w wl. Ewidentnie spaliłem start z tym niewykonalnym planem siłowym.
Dotarło do mnie, że "robienie siły" to nie dla mnie i to jeszcze w jednym z najbardziej nielubianych przeze mnie ćwiczeń - wl. Mam to w doopie, chce cieszyć się treningami a nie przejmować że mało wyciskam.
Do Złotoryi się wybieram ale tylko w charakterze kibica. Ważę 8 kg więcej niż przed rokiem a nie wiem czy w obecnej sytuacji stać mnie na lepszy wynik (może po odpoczynku te 160 bym wymęczył). Wstyd iść do ludzi z takim czymś.
Najśmieszniejsze jest to, ze gdybym podszedł do wl na luzie (jak do pozostałych ćwiczeń, gdzie nieustannie notuję progres) to śmiem twierdzić ze szło by przynajmniej 150 x 2 na chwile obecną.
Będzie mała zmiana planów, jadę dalej tym treningiem tylko zmodyfikuję dzień klatki tak aby w końcu zacząć ja budować i pomyślę na wrzuceniem gdzieś
wspięcia na palce siedząc.
18.10 poniedziałek
klata, tric
1. wL RAMPA 5
40 X 5
60 X 5
80 X 5
100 X 5
115 X 5
125 X 5
135 X 5
145 X 2
2. Półtoraki skos dodatni rampa 8
21 x 8
27 x 8
35 x 8
40 x 7
3. Rozpietki mały skos dodatni 3 x 12
15 x 12
18 x 12
21 x 12
4. Wąski wycisk skos ujemny rampa 6
90 x 6
100 x 6
110 x 6
120 x 6
5. Ściaganie liny wyciagu 3 x 12
17,5 x 12
20 x 12
22,5 x 12
czas - 75 minut (gadania dużo)
wl - jak wyżej. Padaka. Już 135 szło ciężej niż dwa tygodnie temu.
Półtoraki - tu mocy aż za dużo.
Rozpietki tez z mocą. Rozciągałem powoli.
Wąski - na tej siłce skos ujemny jest bez mozliwości regulacji kata i na małym pochyle ciężej się robi. Ostatnie powt z minimalna pomocą.
Linki spopieliły mi trice.