Mam problema jakby powiedział Ferdynand Kiepski, a nie chcę zakładać nowego tematu żeby nie było że każdy dzień to nowy temat. Naliczyłem 10 miejsc na ciele które chciałbym wytrenować, są to: 1) kaptury, 2) barki, 3) biceps, 4) triceps, 5) przedramię, 6) plecy, 7) klatka, 8) brzuch, 9) uda, 10) łydki. Zakładając że ćwiczyłbym FBW na każde miejsce, po 1 ćwiczeniu 3 serie po 12 powtórzeń to daje 10x3x12=360 powtórzeń plus minus bo np. na brzuch i łydki mogłoby być więcej serii i powtórzeń i na każde z tych miejsc znalazłoby się więcej niż jedno ćwiczenie. Na klatę wyciskanie hantli+pompki, na barki wyciskanie żołnierskie+wznosy hantli bokiem, na biceps unoszenie sztangi+drążek itp. itd. to z 360 zrobiłoby się 720 powtórzeń w sumie, albo i więcej. Czy jest sens to wszystko robić na jednym treningu FBW czy to już split i jednego dnia trenować to, drugiego tamto, trzeciego jeszcze co innego? Mój cel to wyrzeźbienie tych 10 partii/miejsc, sprzęt jest w postaci ławki płaskiej bez stojaków i
ławeczka do brzuszków, gryfu prostego, lekko i mocno giętego i gryfików, 90 kg obciążenia, drążek, ab wheel. Staż: trudno powiedzieć bo ćwiczę nieregularnie i bez planu, średnio może będzie to raz w tygodniu od pół roku. Dieta: jest kurczak, kasza, fasola, jajca, słodycze i warzywa w naprawdę różnych ilościach i proporcjach. Waga: 95 kg. Narazie wszystko co ćwiczę i jem jest po łebkach, bo nie ogarniam tematu-rzeki. Robić te 360-720 powtórzeń co drugi dzień czy jak?