Kettlebells i bieganie - MaGor vol. II

Te Cleany to był spontan w trakcie rozgrzewki. Przysiady też Dawno tego nie robiłem, ale - przyznam się - bolą przedramiona. Znam ten stan i też kojarzę go z nieupilnowaniem rack.

Taki ciężar chyba musi boleć

Boli nawet 32kg po wielokrotnym "nie-pilnowaniu" pozycji Rack.

Pewnie nawet przy poprawnym ułożeniu taka kula gniecie. Sam rack może być bolesny, a zły clean to już całkiem
MIałem siniaki przy kettlu 12kg..

Źle to napisałem. Boli mnie staw łokciowy. Przedramiona - jako mięso - są w porządku.
---------
16.04.2015

"Simple Goals" - potwierdzone
Swing: KB32 - 5 x 20 (L/P) - 4'40"
TGU: KB32 - 5 x (1/1) - 8'37"

I cacy. Idę na śniadanie. Coś zaczyna się dziać.
Wczoraj miałem sporo zajęć do wieczora i za trening wziąłem się około 21:00. Machnąłem 10 razy odważnikiem i... za jedenastym machnięciem było machnięcie ręką. Poczułem głód. Wczoraj. Po raz pierwszy od wielu dni. Ostatni tydzień wspierałem tarczycę jak mogłem. Orzechy brazylijskie, węgle z owoców itp. I nareszcie wczoraj wrócił apetyt. Podsumowując: nie chciało mi się ćwiczyć - chciało mi się jeść To dobry znak.
No, a jak zjadłem... To zasnąłem w ciągu 20 minut. W stroju do treningu. Dobrze, że Młody stanął na wysokości zadania i sam położył się spać o przyzwoitej godzinie. A ja rano nie musiałem się przebierać

Dzisiaj też chce mi się jeść. I będę jadł.

Rolady z karkówki. 10 minut roboty - 4 obiady. W środku papryka, pieczarki, boczek. Polane ostrym sosem i syropem z ciemnego cukru (odrobinę dla smaku i karmelu). Do tego gotuję warzywa na parze i leję masłem. Czasem kartofelek.

A potem bieganie. Lekkie 10 km.


Zmieniony przez - MaGor w dniu 2015-04-16 07:40:25

Żarty żartami, a tu wielkie odliczanie. 26 - 16 = 10 Nerwowo było w tamtym roku. Teraz jakoś mniej.

Pobiegałem wieczorem. Fajnie i w słońcu. Miałem kupę radości z biegu. Luźne 10 km i rytmy 6 x 30"/60" truchtu.




Po bieganiu poszliśmy z Młodym na lody. Już nie miałem siły i ochoty odmawiać. Jeszcze sobie dziecko pomyśli, że mi na łeb padło całkiem.


Zmieniony przez - MaGor w dniu 2015-04-16 21:27:17

MaGor

Machnąłem 10 razy odważnikiem i... za jedenastym machnięciem było machnięcie ręką. Poczułem głód. [...] I nareszcie wczoraj wrócił apetyt. Podsumowując: nie chciało mi się ćwiczyć - chciało mi się jeść To dobry znak..
No, a jak zjadłem... To zasnąłem w ciągu 20 minut.

Jakby to ktoś tak przeczytał, wyrywając z kontekstu Twojej osoby... Można by się załamać!!

Kulinaria jak zawsze, wyglądają znamienicie!

Sam ostatnio nie piekę, bo się żonie przejadły te różne mięsiwa.. ale miło popatrzeć.

Z tym jedzeniem to niezłe akcje w sumie.
Poranek: kawa z łychą masła ekstra - jak mnie to pasuje!
Simple & Sinister
Śniadanie: 3 jaja na smalcu, z pieczarkami i cebulą
II śniadanie: mozzarella, oliwki, pomidor, papryka, masło, olej kokosowy
Obiad: karkówka, warzywa z pary, rodzynki, masło
Drzemka
Kawa ze śmietaną - i tu w moje ciało wstąpił nowy duch. Bieganie
Kolacja: banan, truskawki, jogurt grecki, rodzynki. I jakoś mnie sen opuścił.

Zaraz rzucę się na lodówkę!!
Lepiej pójdę spać..

Staję się mistrzem ogarniania. Po pracy dowiedziałem się, że muszę odwieźć Młodego, a godzinę później, że za godzinę mam spotkanie. Ważne. U mnie w domu. No i się spiąłem. Odbyłem trening S&S w wersji szkoleniowej, posprzątałem dom i nastawiłem pralkę/zmywarkę. Co piątek obiecuję sobie ciężki trening i co piątek coś wypada.

Swing: KB32 5 x (L/P)
TGU: KB48 (do łokcia), KB28, KB28, KB32, KB32
Po tych 48 kg czułem jednak zmęczenie w barkach.

Potem spotkanie miałem. Morzy mnie sen. Apetyt ciągle dopisuje. Oby po niedzieli się tendencja nie zmieniła.