Karkówa jest totalna. Idę pobiegać i się biorę do nowej porcji. Jeszcze ciepła z piekarnika. Ależ mam dzisiaj tempo! Ech... Ale energia mnie rozpiera.
===
No i rozparła.
Miałem dzisiaj wieczorem dwa zebrania, a po południu nagłą robotę przy kompie. Ledwo ogarnąłem ale ogarnąłem. Podłe to z mojej strony i nieprofesjonalne, ale ułatwiłem Młodej sprawdzian. Mam konto w serwisie ze zadaniami tego samego wydawnictwa, co jej pani od... tu zamilknę. Wiadomo kto to czyta?
Ech...
Gadałem dzisiaj z moją piękną sąsiadką i nieśmiało podałem pomysł siłowni na strychu (a strych mam równie piękny jak sąsiadką). Pal licho siłownię... Tu milknę, bo nie wiadomo kto to czyta
Żartuję, ale mam taki power, że bajka
A jadłem przecież zupełnie normalnie.
Być może dogryzłem jakiegoś warzywa kawałek. Góra 100-
200 g.
Kalarepa wieczorem na dobitkę. Tak wygląda moje zapotrzebowanie na energię. Dochodzę do wniosku. Jeszcze tydzień eksperymentu i będę wiedział. Nawet przez chwilę nie czułem głodu.
Z treningu wyszło mi tylko takie coś, co przy odrobinie dobrej woli można nazwać treningiem techniki szybkości.
3 min. rozbieg
Interwały: 30 -> 10 sek. spadek po 5 sek.
Odpoczynek: 30 sek.
Potem odwrotnie:
10->30 sek. Skok 5 sek.
Odpoczynek: 30 sek.
Miało być odwrotnie, ale się przestawiło i nie zmieniłem.
Zmykam do ojcowania. Trzeba zagonić Małą spać.
Zmieniony przez - MaGor w dniu 2014-06-05 22:50:04