Jak ja ostatnio nie mam czasu! Masakra jakaś!
Ale trening zrobiony jak się patrzy albo i lepiej.
S&S Hard
Nawiedziłem klub Crossfit Dock w siedzibie na Stadionie Narodowym.
Rozgrzewka:
Ergometr, skakanka, a potem ścieżka zdrowia:
2 x 16 / 2 x 20 / 2 x 24 / 2 x 32 / 2 x 36 - clean and press and squat
No. A potem klasyka gatunku.
Swing KB36: T36 / H2H36 / L / P / L / P / L / P / L / P / H2H
TGU: 36 / 36 / 36 / 36 / 32
Potem pchanie prowlera z ładunkiem (120 kg + mój syn). To piękne ćwiczenie jest.
Czas? A kto by mierzył czas?
Ronin78Maciej jak biegniesz to myślisz o tym jaką rolę mają ręce i barki w oddychaniu? Wiem że lubisz być perfekcjonistą w każdym calu i czasami aż za nadto. Proszę opisz to bo brzmi ciekawie. Nigdy nie zwracałem na to uwagi.
Po dobrym treningu barków "dusisz się". Nie wiem co za to odpowiada, ale zbyt podciągnięte do góry ramiona nie pozwalają nabierać powietrza tyle ile byś chciał. Ze słów Xzaara i innych biegaczy wnioskuję, że łapy mają być zgięte pod kątem prostym, luźne i mijać linię tułowia przy każdym ruchu. Dodatkowo fajnie jest rozluźnić całą obręcz barkową i wypchnąć klatkę do przodu. To naprawdę działa.
Byłem wieczorem z Młodym na basenie. Padam na ryło lekko.
Może jutro... Nie mam siły nawet nic obiecywać
To od banana i melatoniny na kolację.
---
Pobiegałem z rana. Nie tak miało być.
Kłopoty żołądkowe zgoniły mnie z trasy. Obwiniam antybiotyk i/lub osłonę. Jeszcze tylko 4 dni. Cała reszta git. Poza jednym. Dwoma w zasadzie.
1. Stały repertuar: problemy z utrzymaniem tempa. Miało być 6'40". Nie było. Ani razu. Trochę w tym wina świateł na skrzyżowaniach. Jak sobie postałem te pół minuty, to potem z kopyta ruszałem i cały misterny plan w p***u.
2. Na 9 km teren się lekko pofałdował. Podbieg (lekki) i zbieg (nieco bardziej spadzisty). Pech chciał, że zbieg kończył się zakrętem. No i okazało się, że długi krok z górki, brak czujności rewolucyjnej i ogólne myślenie o dupie Maryni spowodowało jakieś przeciążenie w prawym kolanie. Rozważałem odpuszczenie 10 km i zrobienie go symbolicznym truchtem. Po biegu miałem zrobić stretching i rytmy, ale kolano jednak czułem. Odpuściłem. Się kiedyś zrobi.
Skoro nie mogę utrzymać tempa swobodnego wybiegania na 6'40", bo zjeżdżam do TM, to może obniżyć podwyższyć TM? Wolę nie. Lepiej chyba mieć komfort psychiczny. Nie żyję z biegania maratonów na czas, a walka z samym sobą mnie nie podnieca.
Wydają mi tu w sklepach samymi piątkami. Nieźle będzie
W sobotę, o 10:30 idę na szkolenie "Pierwsze
rwanie"
Może pokocham sztangę?
Zmieniony przez - MaGor w dniu 2015-02-12 14:58:00