SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

DT Shadow aka Family Man - Tri, Ultra Running i Peskatarianizm

temat działu:

Po 35 roku życia

słowa kluczowe: , , , ,

Ilość wyświetleń tematu: 730703

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
ojan Jan Olejko Moderator
Ekspert
Jest liderem w tym dziale Szacuny 12143 Napisanych postów 30554 Wiek 75 lat Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 1131111
shadow - 150g ryżu to niewiele więcej niż 500kcal.
Jesteś już wystarczająco szczupły!
1
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 452 Napisanych postów 5813 Wiek 45 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 438654
Dziękuję za podpowiedzi:) Postaram się dobijać może do tych 3500 kcal w dzień treningowy, choć z lekką obawą, czy nie będzie to za dużo. Będę obserwować.

This is the best deal you can get.

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
ojan Jan Olejko Moderator
Ekspert
Jest liderem w tym dziale Szacuny 12143 Napisanych postów 30554 Wiek 75 lat Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 1131111
Obserwacji nigdy dość!
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 520 Napisanych postów 10132 Wiek 49 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 68495
shadow78
Dziękuję za podpowiedzi:) Postaram się dobijać może do tych 3500 kcal w dzień treningowy, choć z lekką obawą, czy nie będzie to za dużo. Będę obserwować.

Nie będzie filozofowania. Postaram się żeby nie było. Można lapidarnie, tak jak to zrobił Xzaar: chcesz mieć energię - jedz. I to kończy większość dyskusji.

Wejdźmy jednak na grunt filozofii Kaloria to jednostka ciepła. I tylko jednostka. Mamy skłonność do wyobrażania sobie energii jako błękitnej poświaty unoszącej się nad jakimś przedmiotem (słoikiem smalcu - takie uproszczenia prowadzą na manowce. W zawartości słoika ze smalcem widzimy tłuszcz wokół bioder). Tymczasem energia trafia do ciała w postaci wodnistej, rozdrobnionej papki i dopiero Twój organizm używając różnych przemyślnych procesów biochemicznych potrafi odzyskać wszystko co w jedzeniu cenne. A z jego punktu widzenia wszystko jest cenne. Wszystko zostanie zmetabolizowane. Sztuczne barwniki, konserwanty, słodziki, aromaty itp. również.

Twój metabolizm to sprytny inwestor. Pamiętaj, że zostaliśmy stworzeni w obecnym kształcie po to żeby magazynować energię, a nie ją wydawać. Wydawanie energii to dla organizmu stres. Tak było od zawsze. Oczywiście wysiłek mamy wpisany w naturę, ale nigdy nie może on przekraczać pewnego pułapu. Jeżeli nasz praprzodek goniłby za zającem przez pół dnia, tracąc 3000 kcal, a z samego zajączka pozyskałby góra 1000 kcal, to szybko odpuściłby zającom, umarł z głodu albo przeszedł na rośliny
Obecnie wpadłeś w pułapkę, w którą wpada wiele osób po redukcji. Boisz się kalorii, a trwonisz je na lewo i prawo I jeszcze Ci mało!
Boisz się efektu jojo. I słusznie. Bo jesteś obecnie w fazie, w której powinieneś ustabilizować sytuację w organizmie zanim pójdziesz dalej.

Ekonomia zna takie pojęcia: hossa i bessa. W świecie ludzi to jest proste. Kupujesz kiedy tanio - sprzedajesz jak drogo. Niechcący / chcący być może wprowadziłeś swój organizm w stan bessy. Co robi mądry inwestor w niepewnych czasach? Inwestuje w pewne lokaty. Gospodarka zamiera, bo kapitał upchnięty w jakieś aktywa z małym ryzykiem. Dla organizmu pewną lokatą (źródłem energii) jest tkanka tłuszczowa. Jeżeli będziesz dokładał wysiłku i jadł jak wróbelek, to organizm włączy taki ch**owy stan, w którym priorytetem będzie gromadzenie tłuszczu na czarną godzinę. Jeżeli w DBT zjesz 2400 kcal (+/- 300 na błąd pomiaru) to mózg dostanie sygnał: "Jest marnie, na górze mamy jakiś kryzys i nie ma dostaw żarcia. Gromadzimy smalec." Dołożysz kalorii w DT. Mózg otrzyma sygnał: "OK. Z żarciem się poprawiło. Ale coś dzieje się z aktywnością. Dalej gromadzimy smalec. W piecu palić białkiem." To trochę pętla.
Pewnie będziesz po trochu wypalał fat. Ubytki będą. Niestety każdy czit, dietetyczny skok w bok błyskawicznie przełoży się na wagę. Potwierdzone empirycznie.
Dlaczego poczułeś wilczy głód po treningu? Proste. Organizm zażądał uzupełnienia zapasów kwasów tłuszczowych we krwi. Brzmi to paradoksalnie, ale sportowiec czuje głód nie dlatego, że stracił energię, ale dlatego, że jego organizm domaga się tycia. Ale on nie tyje tylko dlatego, że trenuje. A jak trenuje to czuje głód, bo organizm chciałby przytyć. Jak zaspokoisz głód, to odrobinę przytyjesz. Zawsze tak jest. Musisz - chcesz czy nie - odrobinę uzupełnić straty w tkance tłuszczowej. Problemy są dwa:
- Ile czasu wytrzymasz w takim emocjonalnym napięciu z próbami doraźnego regulowania przemian energetycznych? Np. w skali tygodnia. Obstawiam: 6 do 8 miesięcy. Aktywność użytkowników naszego forum jakoś to potwierdza.
- Organizm będzie się adaptował. Ma tym zakresie, skubany, wręcz czarodziejskie możliwości. My nazywamy to wzrostem wytrzymałości. O ile teraz potrzebujesz np. 700 kcal na 10 km biegu, o tyle za pół roku będziesz ich zużywał 500 przy tym samym tempie biegu. Żeby wyrównać różnice będziesz musiał biegać dalej, albo szybciej. Owszem pozostaje wartość fizyczna potrzebna na przesunięcie ciała o masie A na dystansie S w czasie t, ale pamiętaj, że kalorie idą również na podgrzanie ciała, oddychanie, bicie serca itp. sprawy niezwiązane z wysiłkiem biegowym.

Słuchaj Xzaara. On jeden miał odwagę jeść jak chłop po redukcji. Fakt, że miał też odwagę trenować jak dwóch chłopów.
Chudniesz i tyjesz nie od kalorii. Chudniesz i tyjesz w momencie stworzenia w organizmie warunków do tycia/chudnięcia.
Wysiłek fizyczny i marne odżywianie, to najlepsza droga, aby wytworzyć w organizmie stan sprzyjając... No właśnie? Czemu?
Jedz, ćwicz i odpoczywaj jak mężczyzna. Będzie dobrze.
Nie mówię żebyś teraz leżał jak młynarz na workach. Zejdź sobie z wagą 4-5 poniżej tego co chcesz ważyć. I zaakceptuj to, że te 4-5 kg musi wrócić jak będziesz przechodził w stan "normalności". To znaczy trening stanie się Twoją rutyną i nie będzie stresem dla organizmu. Daj sobie na to 2-3 miesiące minimum.
Obawiam, że gdyby Xzaar w tej chwili zrezygnował z treningów to jego organizm przeżyłby potężny stres - ze zdziwienia

Na przesadny apetyt dobrze robi olej kokosowy.
1

------------------------------------
Сила это способность
http://www.sfd.pl/Kettlebells_Sztanga_Bieganie_Sila_dla_cierpliwych_By_MaGor_Vol3-t1078817.html
------------------------------------
Spis treści i indeksy:
https://dl.dropboxusercontent.com/u/69665444/sfd/pub/dziennik/spis_tresci.html
------------------------------------
http://www.sfd.pl/Pomoc_dla_małego_Igorka__serdecznie_zapraszamy_!-t1022615.html 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
ojan Jan Olejko Moderator
Ekspert
Jest liderem w tym dziale Szacuny 12143 Napisanych postów 30554 Wiek 75 lat Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 1131111
MaGor - A miało być bez filozofii!
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 520 Napisanych postów 10132 Wiek 49 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 68495
ojan
MaGor - A miało być bez filozofii!

Czasami się nie da. Można skończyć czytanie po pierwszym akapicie. Zapomniałem tego dopisać
Wiele osób popełnia takie błędy (ja też mam je w dorobku) i warto czasami wiedzieć. Liczenie kalorii jest przereklamowane.

------------------------------------
Сила это способность
http://www.sfd.pl/Kettlebells_Sztanga_Bieganie_Sila_dla_cierpliwych_By_MaGor_Vol3-t1078817.html
------------------------------------
Spis treści i indeksy:
https://dl.dropboxusercontent.com/u/69665444/sfd/pub/dziennik/spis_tresci.html
------------------------------------
http://www.sfd.pl/Pomoc_dla_małego_Igorka__serdecznie_zapraszamy_!-t1022615.html 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
ojan Jan Olejko Moderator
Ekspert
Jest liderem w tym dziale Szacuny 12143 Napisanych postów 30554 Wiek 75 lat Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 1131111
MaGor - Twoje posty czytam do końca.
Nie uniknie się liczenia kalorii przy maksymalnej wycince. Oparcie się na oleju kokosowym (może kiedyś go kupię?) czy smalcu nie wystarczy.
1
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 520 Napisanych postów 10132 Wiek 49 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 68495
ojan

Nie uniknie się liczenia kalorii przy maksymalnej wycince. Oparcie się na oleju kokosowym (może kiedyś go kupię?) czy smalcu nie wystarczy.

"Przereklamowane" czyli czasami się nie sprawdza, a czasami jest niezbędne. Sportowcy sylwetkowi chyba jednak muszą liczyć. Osoby odchudzające się na własną rękę mogą w tym temacie pobłądzić. Kaloria nie równa się kalorii. Kiedyś w dzienniku u Marcela o tym pisaliśmy i głos zabrał sam Fataq. Kilka dni temu u Wojtka sam napisał coś takiego
Wtedy twierdziłem, że kaloria z syropu g-f to inna kaloria niż kaloria ze smalcu czy czystej glukozy.
Na dietach ketogenicznych, a to również narzędzie ostatecznej wycinki - nie liczy się kalorii. Można liczyć, ale wtedy trzeba być gotowym na czarny scenariusz. 90% zapaści na LCHF wywołały diety wysokotłuszczowe z dużym deficytem kalorycznym. Badałem temat po swoim "blackoucie". Do wszystkiego trzeba świadomości, rozwagi i umiaru. Czasem przyda się również dystans i niedowierzanie.
Kawa z olejem kokosowym daje zastrzyk energii i tłumi apetyt. Bardzo skutecznie zresztą. Zbyt skutecznie czasami.


Zmieniony przez - MaGor w dniu 2015-07-22 12:05:53
1

------------------------------------
Сила это способность
http://www.sfd.pl/Kettlebells_Sztanga_Bieganie_Sila_dla_cierpliwych_By_MaGor_Vol3-t1078817.html
------------------------------------
Spis treści i indeksy:
https://dl.dropboxusercontent.com/u/69665444/sfd/pub/dziennik/spis_tresci.html
------------------------------------
http://www.sfd.pl/Pomoc_dla_małego_Igorka__serdecznie_zapraszamy_!-t1022615.html 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11149 Napisanych postów 51567 Wiek 31 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
MaGor
shadow78
Dziękuję za podpowiedzi:) Postaram się dobijać może do tych 3500 kcal w dzień treningowy, choć z lekką obawą, czy nie będzie to za dużo. Będę obserwować.

Nie będzie filozofowania. Postaram się żeby nie było. Można lapidarnie, tak jak to zrobił Xzaar: chcesz mieć energię - jedz. I to kończy większość dyskusji.

Wejdźmy jednak na grunt filozofii Kaloria to jednostka ciepła. I tylko jednostka. Mamy skłonność do wyobrażania sobie energii jako błękitnej poświaty unoszącej się nad jakimś przedmiotem (słoikiem smalcu - takie uproszczenia prowadzą na manowce. W zawartości słoika ze smalcem widzimy tłuszcz wokół bioder). Tymczasem energia trafia do ciała w postaci wodnistej, rozdrobnionej papki i dopiero Twój organizm używając różnych przemyślnych procesów biochemicznych potrafi odzyskać wszystko co w jedzeniu cenne. A z jego punktu widzenia wszystko jest cenne. Wszystko zostanie zmetabolizowane. Sztuczne barwniki, konserwanty, słodziki, aromaty itp. również.

Twój metabolizm to sprytny inwestor. Pamiętaj, że zostaliśmy stworzeni w obecnym kształcie po to żeby magazynować energię, a nie ją wydawać. Wydawanie energii to dla organizmu stres. Tak było od zawsze. Oczywiście wysiłek mamy wpisany w naturę, ale nigdy nie może on przekraczać pewnego pułapu. Jeżeli nasz praprzodek goniłby za zającem przez pół dnia, tracąc 3000 kcal, a z samego zajączka pozyskałby góra 1000 kcal, to szybko odpuściłby zającom, umarł z głodu albo przeszedł na rośliny
Obecnie wpadłeś w pułapkę, w którą wpada wiele osób po redukcji. Boisz się kalorii, a trwonisz je na lewo i prawo I jeszcze Ci mało!
Boisz się efektu jojo. I słusznie. Bo jesteś obecnie w fazie, w której powinieneś ustabilizować sytuację w organizmie zanim pójdziesz dalej.

Ekonomia zna takie pojęcia: hossa i bessa. W świecie ludzi to jest proste. Kupujesz kiedy tanio - sprzedajesz jak drogo. Niechcący / chcący być może wprowadziłeś swój organizm w stan bessy. Co robi mądry inwestor w niepewnych czasach? Inwestuje w pewne lokaty. Gospodarka zamiera, bo kapitał upchnięty w jakieś aktywa z małym ryzykiem. Dla organizmu pewną lokatą (źródłem energii) jest tkanka tłuszczowa. Jeżeli będziesz dokładał wysiłku i jadł jak wróbelek, to organizm włączy taki ch**owy stan, w którym priorytetem będzie gromadzenie tłuszczu na czarną godzinę. Jeżeli w DBT zjesz 2400 kcal (+/- 300 na błąd pomiaru) to mózg dostanie sygnał: "Jest marnie, na górze mamy jakiś kryzys i nie ma dostaw żarcia. Gromadzimy smalec." Dołożysz kalorii w DT. Mózg otrzyma sygnał: "OK. Z żarciem się poprawiło. Ale coś dzieje się z aktywnością. Dalej gromadzimy smalec. W piecu palić białkiem." To trochę pętla.
Pewnie będziesz po trochu wypalał fat. Ubytki będą. Niestety każdy czit, dietetyczny skok w bok błyskawicznie przełoży się na wagę. Potwierdzone empirycznie.
Dlaczego poczułeś wilczy głód po treningu? Proste. Organizm zażądał uzupełnienia zapasów kwasów tłuszczowych we krwi. Brzmi to paradoksalnie, ale sportowiec czuje głód nie dlatego, że stracił energię, ale dlatego, że jego organizm domaga się tycia. Ale on nie tyje tylko dlatego, że trenuje. A jak trenuje to czuje głód, bo organizm chciałby przytyć. Jak zaspokoisz głód, to odrobinę przytyjesz. Zawsze tak jest. Musisz - chcesz czy nie - odrobinę uzupełnić straty w tkance tłuszczowej. Problemy są dwa:
- Ile czasu wytrzymasz w takim emocjonalnym napięciu z próbami doraźnego regulowania przemian energetycznych? Np. w skali tygodnia. Obstawiam: 6 do 8 miesięcy. Aktywność użytkowników naszego forum jakoś to potwierdza.
- Organizm będzie się adaptował. Ma tym zakresie, skubany, wręcz czarodziejskie możliwości. My nazywamy to wzrostem wytrzymałości. O ile teraz potrzebujesz np. 700 kcal na 10 km biegu, o tyle za pół roku będziesz ich zużywał 500 przy tym samym tempie biegu. Żeby wyrównać różnice będziesz musiał biegać dalej, albo szybciej. Owszem pozostaje wartość fizyczna potrzebna na przesunięcie ciała o masie A na dystansie S w czasie t, ale pamiętaj, że kalorie idą również na podgrzanie ciała, oddychanie, bicie serca itp. sprawy niezwiązane z wysiłkiem biegowym.

Słuchaj Xzaara. On jeden miał odwagę jeść jak chłop po redukcji. Fakt, że miał też odwagę trenować jak dwóch chłopów.
Chudniesz i tyjesz nie od kalorii. Chudniesz i tyjesz w momencie stworzenia w organizmie warunków do tycia/chudnięcia.
Wysiłek fizyczny i marne odżywianie, to najlepsza droga, aby wytworzyć w organizmie stan sprzyjając... No właśnie? Czemu?
Jedz, ćwicz i odpoczywaj jak mężczyzna. Będzie dobrze.
Nie mówię żebyś teraz leżał jak młynarz na workach. Zejdź sobie z wagą 4-5 poniżej tego co chcesz ważyć. I zaakceptuj to, że te 4-5 kg musi wrócić jak będziesz przechodził w stan "normalności". To znaczy trening stanie się Twoją rutyną i nie będzie stresem dla organizmu. Daj sobie na to 2-3 miesiące minimum.
Obawiam, że gdyby Xzaar w tej chwili zrezygnował z treningów to jego organizm przeżyłby potężny stres - ze zdziwienia

Na przesadny apetyt dobrze robi olej kokosowy.



Nie myślałeś o napisaniu ksiązki ? Pytam poważnie, świetnie opisane, w sposób obrazowy i z wieloma metaforami. Chyba każdy zrozumie.

Nice
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 550 Napisanych postów 7987 Wiek 47 lat Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 99207
DUDEK

Nie myślałeś o napisaniu ksiązki ? Pytam poważnie, świetnie opisane, w sposób obrazowy i z wieloma metaforami. Chyba każdy zrozumie.


Mysle, ze malo kto zrozumie.. Wystarczy przeleciec sie po dziennikach na forum z naciskiem na te "odchudzajace". Wszechobecne uwielbienie dla bilansu i kuraka z ryzem, fobia przed tluszczem, kult aerobow ( to juz jest dramat.. gdyby aeroby odchudzaly, mialbym poziom tluszczu 3% ), drugi kult - chitu. Tydzien glodowki - to sie nazre jak swinia, bo to dobrze robi na sylwetke. Myslenie zyczeniowe oraz dogmat - wielokrotnie powtarzane klamstwo staje sie obowiazujaca prawda. Maciej trafil po drodze w sedno - w strach. Tak bardzo panicznie boimy sie stracic efekty ciezkiej, wielomiesiecznej pracy, ze zapetlamy sie w pogoni za kalkulacja i bilansem. Efekt stada - skoro wszyscy tak robia, znaczy ze to jedynie sluszna droga i najlepsza. Tu nie dziala nawet efekt niewiernego Tomasza. Mowisz, ze trzeba inaczej - klamiesz. Pokazesz ze mozna inaczej i dziala - fotomontaz, oszustwo, czary - albo koks. Pokazesz wyniki krwii - to pewnie nie Twoja krew ;) Dotknac i zobaczyc to juz za malo.. takie czasy przyszly ;) W efekcie, mija rok, dwa, piekne sylwetki znikaja, zaczyna sie szukanie wymowek ze praca, ze zycie, ze trendy na rynkach azjatyckich, ze susza, ze zimno, ze powodz..

I to nie ludzie sa winni, bo nie kazdy moze i musi wiedziec wszystko - tylko trendy i propaganda. Na forum codziennie atakuja nas krzykliwe reklamy suplementow, treningow z mistrzami, ogloszenia o "zawodach" - tu cudzyslow, bo mam swoje zdanie i nikt nie zdolal mnie jeszcze przekonac ze wygladanie to jest mierzalna dyscyplina sportu - a wszystko to wola do Ciebie - musisz byc szczuply, umiesniony, odtluszczony, ladny, opalony. ubrany w to a nie w tamto, wazyc tyle, zjesc tyle, wypic to - tylko wtedy jestes zaj**isty i jestes sportowcem - kup, zamow, zaplac nam, pokazemy Ci, nauczymy Cie, sprawimy, zrobimy..

Przyklad.. Spotkalem kolege ostatnio bedac w Polsce, po latach. Procedura jak zawsze, brak rozpoznania, zdziwienie, podziw, zazdrosc, opowiesci - co jak i dlaczego. Tez by tak chcial, ale on nie wie, nie umie, nie ma zaciecia, zeby pomoc. No to ze pomoge, ale ze ja nie jestem idealnym przykladem i wzorem, ze przestawilo mi sie we lbie ze skrajnosci w skrajnosc, ze to nie dobrze, ze spokojnie trzeba, a ja nie umiem juz chyba z umiarem i rozsadnie podpowiedziec od zera, bo zapomnial wol jak cieleciem byl i takie tam. Ogolnie - ze jest fajne forum, fajni ludzie, ze podpowiedza, zeby sie nie przejmowac jak pozartuja, nie dziwic sie od razu bo kazdy ma inne podejscie i na 3 pytania bedzie 5 odpowiedzi, ale poczytac, poradzic sie, a jak juz bedzie pomysl - to mi pokazac i ja go wtedy na pewno skrytykuje ;)

Wyjasnienie - naprawde tak uwazam, ani moj dziennik, ani moje zdanie nie nadaja sie juz od jakiegos czasu na podstawowa pomoc komukolwiek. Uwazam siebie i tak to powinno byc odbierane za ciekawostke i eksperyment pokazujacy ile mozna odzyskac i nabudowac na zupelnie zaniedbany organizm czlowieka - ale w warunkach wykraczajacego poza norme treningu, a nie jako sposob dla kazdego. Kiedys z duma walilem link kazdemu kto mnie pytal jak ty to robisz, teraz nie daje, bo ktos albo uzna mnie za wariata, albo zrobi sobie krzywde ;)

Wracam do poprzedniego akapitu. Widze na FB ze moj kolega dzielnie walczy, a to pobiega, i silownia, i rowerek, i faktycznie widac z twarzy ze cos sie ruszylo, i usmiech jest i radosc, i kilogramow ubywa. Nie odzywam sie, ale w koncu ciekawosc mnie zzarla, wiec pytam, na czym stanelo, jaki jest plan, pomogli na forum, moze dziennik a ja przegapilem.. Odpowiedz taka.. wiesz stary, wstyd mi bylo juz do Ciebie pisac i sie pozalic, wiec sobie jakos oram sam, to na silowni instruktor pokazal, to pobiegam itd.. No to ja znow pytam, a co z forum.. No byl.. napisal.. ( chyba w odchudzaniu, ale nie mam pewnosci bo zwyczajnie nie chcial mi sie przyznac, pewnie zebym nie znalazl ). Napisal chlopak jak umial, glupi nie jest wiec zakladam ze regulamin dzialu pojal i wypisal co trzeba. I tak, naczytal sie ze patalach, ze miska na smietnik, ze te cwiczenia na silowni to dla dziewczyn, ze tak biega to moja babcia, a na rowerze to wogole wstyd wsiadac na 10 km jazdy, ze trenuj 7 razy w tygodniu biceps, ze nie trenuj bicepsa wcale, ze przysiady rob, ze nie rob, ze biegaj codziennie 30 minut, a najlepiej 2 razy dziennie, ze kurak i ryz, ze jeden posilek dziennie, ze 2000 kcal, ze 4500 kcal ( zmyslam z pamieci, idzie mi o rozrzut ). No to ze sie podlamal. To ja na to ze ostrzegalem, ze beda rozne zdania, ze trzeba filtrowac, wyciagac wnioski, ze kazdy chce dobrze doradzic tylko kazdy ma wlasne doswiadczenia i opinie.. Przerwal mi ze daj spokoj, ze to nie wszystko i pieprzy, nie chce forum. Ze co sie stalo.. No, ze polowa chlopakow chciala zobaczyc koniecznie jego zdjecia w majtkach ;)

Glupia to i pusta moze historia, ale trzeba wiedziec, ze tak sie dzieje codziennie. Nie kazdy ma twarda dupe i glowe. Powiedza nam ze nie damy czegos rady zrobic, to to zrobimy, lepiej, szybciej, mocniej. Ty, Ty, Ty i ja. Ale nie kazdy. Czesc schowa glowe w piasek przeswiadczona ze miala racje, ze jestem do niczego, ze sie nie nadaje, ze tylko siedziec i czekac na smierc..

Ten post to mistrzowskie odejscie od tematu z cytatu :) Jest jednak tak, ze mysli takie od dluzszego czasu kraza mi po glowie, bo jak wiecie mam sporo czasu na rozmyslania, nikt mnie nie lubi wiec sporo go spedzam samotnie :) Znaczy, plynac, jadac, biegnac. Pelne rozluznienie, w pracy ogarniete, samochod po przegladzie, walizki spakowane, ja jeszcze jeden trening, wanna, golenie i w droge do Poznania.. Zazwyczaj na posty Macieja mam sto pomyslow na nawiazania, wnioski, zgodne lub nie - ale nie mam czasu albo nie chce nudzic.. Tak sie zebralo, ze sobie raz wylalem swoje zale i przemyslenia, a ze u Shadowa.. taki jego pech ;)

Przepraszam :)
3

Aktualny dziennik: http://www.sfd.pl/_DT_Xzaar._Triathlon,_cel_Double_IronMan_2017_-t1018057-s340.html

Cele 2016:

1. Sieraków Triathlon dystans 1/4 IM - http://triathlonsierakow.pl - 28.05.2016 - 02:34:12
2. Challenge Venice dystans IM - http://www.challenge-family.com/challenge-venice/ - 05.06.2016 11:47:48
3. Challenge Poznań ME dystans IM - http://challenge-poznan.pl - 24.07.2016 11:35:22
4. Ironman 70.3 Gdynia - http://ironmangdynia.pl/pl/ - 07.08.2016

Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

DT nadine , pół roku str.26

Następny temat

mam problem z dieta POMOCY

WHEY premium