DT Shadow aka Family Man - Tri, Ultra Running i Peskatarianizm

Dziś też pływanie, kolana odpoczywają do jutra.

Nie miałem dostępu do klawiatury i nie było jak dolać oliwy do ognia
Teraz to nie wiem czy uda się rozdmuchać ognisko.

Panowie Skarżyńscy czasami zapominają, że masowe biegi uliczne niosą ze sobą ideę. Dla nich to tylko cyferki, rekordy, tempa, wyniki, a dla wielu ludzi idea biegu, ruchu, aktywności. Nawet jeżeli chodzi o "udowadnianie sobie" (coś w tym złego?)
Wprowadźmy limit 4h. Z miejsca tniemy nie tylko frustratów, którzy chcą pokazać światu, że się przecież starają, ale i dziarskich staruszków (obojga płci), którzy całe życie poświęcili na sport. W odróżnieniu od sportowców z odzysku, którzy roztrwonili ocean czasu na nikotynę, koks, d***** i głośną muzykę - ci ludzie czasami całym swoim życiem zaświadczyli o wartości wysiłku. Dzisiaj mają po 60-90 lat i tylko nieliczni łamią 4h na maratonie. Są również niepełnosprawni, są ludzie biegający z psami, po poważnych zabiegach medycznych i pewnie wielu innych.
Ze sportowego punktu widzenia ich udział w tej imprezie to absurd ocierający się o groteskę. Wyznawcy Skarżyńskiego już dawno będą siedzieli w tramwaju gdy wspomniani uczestnicy będą mijali słup na 30 km. A tramwaj będzie stał w korku, bo przecież ruch zamknięty.
Z punktu widzenia ideowego udział tych spoza 4h30' czasami jest bezcenny. I zaprzeczcie sensownym argumentem.
Pomijam kwestie finansowe. Zakładam (z grubsza), że 90% uczestników biegów ulicznych to płatnicy bierni: to oni finansują udział elity. Każdy organizator maratonu ulicznego w dużym mieście musi dołożyć starań żeby to było wydarzenie medialne. Łatwiej mu o sponsorów, łatwiej rozmawiać o zamykaniu ulic, łatwiej nadać imprezie prestiż. Żeby impreza miała tzw. wymiar potrzeba tłumów.
Krótkie podsumowanie OWM 2015 w liczbach:
Miejsce 4004 w kategorii OPEN to ostatni czas <4h. (dokładnie 3h59'58").
Zapisanych (lista startowa): 9060 osób.
5km: 7469
Meta: 7361

7361 - 4004 = 3357
Tylu uczestników powinno stanąć na starcie OWM zgodnie z teorią Skarżyńskich.
I ja się z tym zgadzam. Pod jednym warunkiem: gdyby OWM był za darmo. W rzeczywistości ci wszyscy ludzie (w tym ja) wykupili pewną usługę (punkty żywieniowe, zamknięcie ruchu, opieka medyczna) i z niej skorzystali. W zamian stali się nośnikiem pewnej idei. Przeciętny Janusz obserwujący wyścig elit może myśleć: "Co za herosi! Absolutnie poza moim zasięgiem." Jeżeli nasz Janusz postoi godzinę dłużej, to może zobaczyć kilku zawodników, którzy wzruszą jego ego i może zakiełkować mu we łbie myśl: "Skoro taki gość biegnie, to może i ja mógłbym? Może za rok spróbuję?" A takie myśli bywają bezcenne.

Caculin kiedyś pisał, że w ZSRR, w Leningradzie, treningi i opieka trenerska były za darmo, a jednak siłownie nie pękały w szwach. Dlaczego? Otóż warunkiem "przyjęcia" na siłownię było wykonanie 15 podciągnięć na drążku. Jak ci zależy to pokaż, że ci zależy, a nie zawracasz dupę trenerom. Proste i sprytne. Gdyby ten sam system wprowadzić na biegach ulicznych, to umarłyby one śmiercią naturalną.
Cieszę się z eksplozji popularności biegania nawet jeżeli nie przypomina ono zawodowego biegania. Nie lubię biegaczy, którzy widzą tylko bieganie. Biegacze mają taki żart: "Co ma wspólnego otyły człowiek i kulturysta? Obaj dostają zadyszki przy wchodzeniu na czwarte piętro".
Jak słyszę takie żarty to odpowiadam samodzielnie wymyśloną ripostą: "Jak rozpoznać nawiedzonego biegacza pod supermarketem? Jak kupuje zgrzewkę wody gazowanej to na wszelki wypadek od razu umawia się przez telefon do kręgarza."
Wszechstronność jest ważniejsza niż ego.
Nie chcę się dalej rozwijać z tematem. W końcu ilu z nas biegałoby w imprezach anonimowych, kameralnych, bez kibiców? Nie przesadzę jeżeli powiem, że 50% przyjemności z biegów ulicznych to doping itp. Pewnie, że można zorganizować sobie prywatny maraton. Z rodziny zrobić wolontariuszy, którzy nakarmią, opatrzą, wezwą pomoc. Tylko czy to będzie maraton? I tak i nie.

Internetowych kozaków od nieprzetrenowania nie słucham i nie czytam Skoro Joe Friel (i kilku innych magików sportów wytrzymałościowych) używa tego pojęcia dość często, to ono chyba istnieje? Nie znam się. Wierzę, że można trenować za dużo, za często, za ciężko, jak również: za mało, za rzadko i za lekko. Umiejętność znalezienia złotego środka to chyba klucz do całej sprawy.

Dzięki, MaGor, wg mnie trafiłeś w punkt!

MaGor napisał:
Umiejętność znalezienia złotego środka to chyba klucz do całej sprawy.


Chciałbym mieć taką umiejętność od zaraz!


Zmieniony przez - ojan w dniu 2015-08-24 12:13:16

@MaGor-Biegacze mają taki żart: "Co ma wspólnego otyły człowiek i kulturysta? Obaj dostają zadyszki przy wchodzeniu na czwarte piętro".


To ci złośliwe bestyjki ci biegacze. A ilu biegaczy długodystansowych wniesie na czwarte piętro swoje partnerki takie kobietki po 50-65kg wagi?.


Zmieniony przez - orzegów w dniu 2015-08-24 13:55:22

Niejeden ;)

W dzisiejszych czasach trudno znaleźć takie partnerki.
Xzaar wniesie oprócz swojej partnerki także partnerkę kolegi (jeśli będzie taka potrzeba).

@Xzaar77 -nie jeden

Tak czy aby na pewno. No to apel wszyscy długodystansowcy z okolic Katowic zapraszam do wspólnej zabawy zamiast kobiet będziemy wnosić 48 kg odważnik . Tylko na IV piętro. . Odważnik dowiozę i wezmę udział w zabawie.

xzaar77

Niejeden ;)

Fakt. Kilku... Na kilka tysięcy
Znam dobrych biegaczy, którzy są strasznie słabi cieleśnie. W zasadzie wyrwani ze swojego środowiska stają się nieporadni/niepełnosprawni.
Wstydzą się tego i szerokim łukiem omijają siłownie. Za to na trasach... Wygrywają swoje kategorie wiekowe na dychach, zimowych maratonach, a nawet ultra. Ekipa z Lubartowa.

Nie ma co porównywać. To tak jak pytać: "Kto jest potężniejszym drapieżnikiem: lew czy rekin?". Pytanie jest bez sensu, a odpowiedź musiałaby uwzględnić wiele zmiennych.

@ojan-Xzaar wniesie oprócz swojej partnerki także partnerkę kolegi (jeśli będzie taka potrzeba).


Tak tylko Xzaar pochodzi z siłowni całymi latami przerzucał tony żelastwa seria za serią do tego pewnie dawał czadu na boisku czy w ringu plus doskonała genetyka . Trenowałem z wieloma gośćmi i zdarzają się silne egzemplarze które potrafią godzinami przerzucać duże ciężary i rosną jak na drożdżach tam gdzie inni już dawno odpadną tacy goście jak Xzaar dopiero się rozgrzewają.
Dlatego siła wypracowana przez xzaara na wielopowtórzeniowych seriach robiona latami nie odfrunie tak sobie . To warto pamiętać.